Tarzan napisał(a):Alfan co ty za bzdury wygadujesz?! Ciekawe co ty bys zrobił na miejscu zawodnika lub kierownictwa zespołu? Wolałbyś przegrać wyścig na własnym podwórku(Mercedes był u siebie na Nurnburgringu) z powodu usterki, która wcale nie musiała sie tak skończyc jak to miało miejsce.
Dlatego właśnie słowa krytyki kieruję nie tylko pod adresem Dennisa, ale też Whitinga - zespół po konsulatacjach z kierowcą mógł podjąć takie ryzyko i zapewne kwestie prestiżowe miały tu duże znaczenie. Ale, jeśli dobrze pamiętam (a jeśli nie - to Maciek zaraz mnie poprawi

) , dwa lata temu nakazano Schumacherowi zjazd w Australii, tylko dlatego, że dyndał mu deflektor. Nie wyglądało to specjalnie groźnie. W niedzielę, kiedy włączyłem F1 na parę ostatnich kółek (tuż po zakończeniu 1 biegu WTCC), przeraziłem się widząc co się dzieje z McLarenem, sądziłem, że Kimi jedzie do boksu. Beztroska dyrektora wyścigu zaskoczyła mnie totalnie, zwłaszca teraz, w erze gdy bezpieczeństwo to priorytet dla F1.
I nie obwiniał bym aż takwcale kierowcy za ten wypadek bo te kilka dohamowań i wyjazd na trawe wcale nie wpłynęło aż tak na tą pierdzieloną oponę co po prostu pech. Chyba konstruktorzy z firm oponiarskich mają też na uwadze ewentualne błędy kierowców, które mogą niekorzystnie działać na ich produkty i na pewno te kilka blokad kół nie mogło aż tak zniszczyć tej opony, to po prostu trafił się gorszy egzemplarz dla Kimasa.
No i właśnie o to chodziło mi, kiedy w ogóle włączyłem się do tej dyskusji - żeby nie winić tylko i wyłącznie regulaminu. Pecha można mieć niezależnie od regulacji technicznych.
Druga sprawa to nie przesadzałbym z tym zagrożeniem życia. A marshale chyba wiedzą gdzie mają stać aby im sie krzywda nie stała zwłaszcza na tym torze który jest zbyt bezpieczny bo ma tyle miejsc do ratowania się że wątpię aby kierowcy nawet muchy mogli skrzywdzić.
Tego na szczeście nie wiemy - ale wiesz, jakie rzeczy się zdarzają. Porządkowi mogli akurat opuścić swoje miejca, żeby zabrać coś z toru lub okolic ( McLaren był w takim stanie, ze i pod zółtą flagą mógł się rozlecieć). Mógł oberwać inny kierowca ( Alonso zbliżał się do Kimiego w szybkim tempie). Mogło się stać tysiąć rzeczy. Fakt, wyolbrzymiam pewne sprawy - ale po tym czarnym roku 2004 ( a i w dużej mierzy bieżącym), człowiek zaczyna być przewrażliwiony.