toydols napisał(a):A w takich Finlandiach, Francjach, Włochach czy innych Czechach na listach po 100 i więcej załóg. Jadą najnowsze Rki, a potem cała historia rajdów. I jest zabawa! I o to chodzi! I to nie jest tak, jak kiedyś w WRC napisał Andrzej Górski (wtedy członek GKSS PZM ds. rajdów samochodowych), że na Lausitz, to wbrew temu co mu ludzie opowiadali, prawie sami amatorzy i fankluby marki, a nie 100 profi zespołów. Bo nigdzie na świecie nie ma tak, żeby jechało 100 załóg i wszyscy byli profi. To właśnie cała ta reszta, za tymi profi, jest solą tego sportu. To oni wypełniają listę zgłoszeń, tabelę wyników, to z nimi jeżdżą całe stada znajomych i fanów, to wśród nich są przyszli i dawni mistrzowie. Ale są i tacy, co nigdy do za dobrze nie nauczą się jeździć, ale mają z tego radochę! Bo to kochamy w tym sporcie! Adrenalinę i uśmiech na twarzy!
W związku z powyższym, na przekór, mam marzenie, żeby na Świdnickim pojechać w jakimś super nowym modelu (ale nowym 25 lat temu)!
Piękne słowa. W Polsce, niestety, nie mamy klasy średniej. Są bogacze i biedaki. Popatrz na uczestników amatorek. Większość z nich, ze sprzętem, którym dysponują, mogłaby (i pewnie chciała) startować w RSMP ale ich po prostu nie stać na wpisowe, powierzchnie serwisowe czy aktualne metki więc jeżdżą dookoła trzepaka. Od lat słychać głosy, że przepisy są złe, koszta zbyt duże. PZMoty to słyszą ale dziwnym trafem robią albo nic albo, co gorsza, na odwrót i palą głupa.
Ja mam takie marzenie. RSMP w obecnej formie muszą upaść a ich miejsce powinny zająć np. RO wraz z zawodnikami. To jest przecież mnóstwo ludzi. To odświeży sytuację.
Inną sprawą jest, że ta spirala sama się nakręca. PZMot każe jeździć top sprzętem więc ci, których na niego stać jeżdżą nim. Później gdy hajs się kończy to ciężko jest przesiąść się w coś tańszego bo to już nie to samo. Nie te przyspieszenia, nie te hamowania, nie ta skrzynia itp. Wsiadasz do auta i wszystko jest słabsze, przeszkadza. Dlatego właśnie, moim zdaniem, ludzie wolą siedzieć w domu. To są jedynie moje przemyślenia, nigdy nie byłem ani nie jestem profi rajdowcem. Podpieram się jedynie doświadczeniami, gdy ścigałem się na rowerach (tak wiem - śmieszne porównanie ale tu też sporo zależy od sprzętu i przesiadka na coś słabszego boli).
Nie będzie nowością gdy napiszę, że PZMot swoim podejściem niszczy rajdy. Tak to trzeba nazwać.