przez żółtodziób » wtorek, 6 sty 2015, 14:42
Dobrze, ale:
1. Silnikowi Evo bliżej do cywilnego silnika niż do silnika samochodu WRC. W żadnym wypadku nie jest to rozwinięta konstrukcja rajdowa, to jest zwykły silnik turbo wsadzany do samochodów na które udziela się gwarancji na kilka lat.
2. Samochodom WRC stawiane są wyższe oczekiwania niż N-kom, te wozy są robione tak, żeby nie trzeba było zwalniać w trakcie oesu i czegoś oszczędzać, podczas gdy w n-kach trzeba uważać na wiele rzeczy. Poza tym takie Proto nie będzie startowało w rajdach WRC. Proto jednak porównujemy do Lancera a nie do WRC.
3. Wloty Lancera Evo nie są jakieś mega wielkie. Tak to tylko wygląda, bo cały środkowy element pomalowany jest na czarny mat.
4. Open to Open, jak masz słabą wentylację możesz sobie wyciąć kilka dziur więcej w zderzaku i w masce jak potrzeba bez oglądania się na homologację.
5. Zderzak 208 Proto Dytki jest mniej powycinany niż 208 R5, co potwierdza tezę którą wysunąłem w pkt. 1.
Moim zdaniem oczywiście, że można się sparzyć na budowie proto i oczywiście że można popełnić jakieś totalne badziewie, ale to nie jest budowa promu kosmicznego. Ale jak się czegoś nie umie to można rozpieprzyć w drobny mak silnik Subaru WRX próbując go podkręcić na 320-330 KM. Znam również taki przypadek, a jakże. Poza tym gadamy jakby Lancery Evo nigdy się nie psuły... Ale Proto moim zdaniem są bardzo fajne, za cenę porównywalną ze zwykłym lanckiem dostaje się auto, które o wiele lepiej skręca, lepiej przyspiesza i o wiele lepiej wygląda. I nie mam wcale na myśli tego, że przypomina WRC, tylko o widowiskowość na oesie. Lancer przy Proto to jest kolubryna jakaś. A że trzeba umieć to zrobić dobrze - no jak wszystko. Źle zrobiony Lancer Evo tak samo będzie się psuł co chwila. Owszem, jest mniej szans na to, żeby coś spieprzyć, ponieważ wszystko montuje się do nawozia tak jak to zaprojektowała fabryka, ale tak jak pisałem - przeprojektowanie tego w prawidłowy sposób to nie jest misja na marsa. W Polsce się robi z igły widły, a w USA w prawie każdej mieścinie jest jakś nora, w której robi się hot rody. Oni jakoś nie boją się mieszać wszystkiego ze wszystkim, ciąć blachy itp itd, nie boją się też tym jeździć. Dla nich to rutyna, nie rozumiem dlaczego u nas zaraz śmierć w oczach.