Zaliczyłem z kumplami kilka odcinków: Kapciamiestis, Wieliczki, Stare Juchy, Baranowo, Gołdap, Kruklanki. Zrobiłem prawie 1500 km, rozwlekłość dramatyczna, odległości kompletnie bez sensu, współczuję zawodnikom, dojazdówka 150 km to lekka pomyłka. Na wielki minus wyprawa na Litwę, totalny bajzel, safety biesiadują z miejscowymi kumplami zamiast pilnować bezpieczeństwa, dla kontrastu trzysta metrów dalej przegięcie w drugą stronę cały zakręt wygrodzony dwumetrowym płotem z siatki (jak na budowie).
Mam wrażenie, że na przestrzeni wielu lat towarzystwo też coraz bardziej specyficzne, pijackie zwłoki non stop, pyskówki, awantury.
Na rajdach na Mazurach począwszy od Kormorana do teraźniejszego Polskiego byłem minimum dziesięć razy i muszę stwierdzić, że oesy też niestety są coraz słabsze, do 2009 się nie umywają.
Ponarzekałem, ale i tak pojechałbym jeszcze raz, WRC to WRC rywalizacja była niesamowita.
