przez ToKu » wtorek, 30 cze 2009, 14:30
Moja kolej:
Na rajdzie byłem od czwartku do niedzieli, widziałem dwa razy Paprotki, dwa razy Wydminy i dwa razy Miłki. Spałem na domku w Wydminach (25 zł za łeb negocjowane na tydzień przed rajdem, łby dwa, ale domek określiłbym jako pozaklasowy, w sensie dach, spanie, prąd i prysznic. Bonusem giga mrowisko w ścianie. Nie startowałem nawet do Mikołajek bo skupiłem się na obejrzeniu przejazdów na z góry upatrzonych pozycjach (już w 2006 roku znalazłem jedno z miejsc na którym byłem w tym roku, wybrałem po prostu best of the best). To i tak wymagało wielkiej ilości pedałowania (ja rajdy tylko na rowerze). Generalnie plan był taki, że na porannym przejeździe z dawna upatrzona miejscówa, a na popołudniowym przygoda ze zwiedzaniem trasy. Miejscówki co je wybrałem wcześniej to wszystkie trzy obstawione były przez WRC TV, także mam chyba oko. Na dwóch (Wydminy i Miłki) to praktycznie oparli później relacje z danego odcinka na Eurosporcie. Pomimo to z uwagi na zmiany w organizacji lasów (wycinki) oraz ilość kibiców miejscówki nie były tak świetne jak w zeszłych latach i w sobotę wieczorem to nawet miałem wrażenie, że mimo doskonałego planu słabo to wyszło. Na szczęście niedziela wszystko to naprawiła. Co do ilości kibiców to tam gdzie zwykle stoję sam było parę osób ( tak z 10), tam gdzie zawsze było paręnaście osób stały dziesiątki, może nawet setki. Generalnie w sobotę znacznie przybyło ludzi. W piątek nie było jeszcze tak źle.
Co do WRC TV, były to jedyne zagraniczniaki co to gadały po angielsku. Z którą ekipą bym nie rozmawiał, wszyscy byli Z A C H W Y C E N I rajdem.
Atmosfera na biwakach: bomba. Udało mi się przenocować przy trasie ze znajomymi z soboty na niedzielę na biwaku na ok. 50 samochodów przy samym odcinku. Ogniska, krowie placki, no i ta atmosfera. Czesi z ogniska na dole na pełnym gardle: Martin Prokop! No to my: Michał Kościuszko! Chwila ciszy, oni: Michał Kościuszko!, na co my: Martin Prokop! No po prostu atmosfera miód malina. Wspólne oglądanie zdjęć z poprzednich dni, opowieści i cały ten nastrój. Mega wypas! M E G A!
Finowie, Czesi, Bałtowie, Węgrzy, wszyscy, ale to wszyscy tu byli. Najlepiej podsumował to jeden safety: Ku... bez tłumacza to się nie da! Wszystkim, ale to wszystkim rajd pasował. Jak nam nie dadzą eliminacji drugi raz to nie wiem dlaczego. Wyszło znacznie lepiej niż się spodziewałem. Nawet safety nie byli tacy upierdliwi, choć zagraniczniaki i tak szybko przyswoiły sobie naszą małą tradycję – jadą organizatorzy – to się chowaj, lotnik – kryj się. W niedzielę współpraca wyglądała już bez zarzutu. Ale zejście z drugiego przejazdu Wydmin to była mega porażka. Oczekiwanie na K trwało dobre kilkadziesiąt minut, jak nie godzinkę i Finowie przykładowo to w ogóle nie rozumieli dlaczego stoimy w krzaczorach i dlaczego safety są tacy, że tak to delikatnie określę nieżyciowi. A jak już K przeszło z owacją większą niż najlepszy kozak, to wtedy wszytsko ruszyło na raz: ludzie, samochody, rowery, quady (pełny gaz, na bok szaraki bo was.... świetnie chłopaki, w ogóle w tym roku quady to było takie bucowstwo do kwadratu, że głowa mała, nie wszyscy, ale chyba znaczna większość, temat na inną opowieść).
W ogóle same praktycznie plusy i ine och achy. Mega wypas, mega impreza. Z wrażeń sportowych to jak usłyszałem, że Loeb dachował (plota) to myślałem, że mi serce stanie. Jak szedł Nowikow, to się odsuwałem od trasy, bo to nie tyle kozak co po prostu samobójca. No i ta Niedziela. Fajne miejscówki, Holo goni Wilsona, Kościuszko na prowadzeniu, nawet słońce wyszło. Tylko, że Michał nie dojechał do mety (mijałem go później na odcinku), Holo nie dogonił Wilsona. Wszystko już pozamiatane, ale na SuperOS Holo jednak 6.
Jari Matti Latvala, la la la la la, Jari Matti Latvala, la la la la la la......
Oby do zobaczenia na WRC za dwa lata! Albo nawet szybciej!
Aha i jeszcze jedno, jak jakiś camper rozstawiony przy odcinku zasłaniał jakiś bok albo efektowne wyjście z lasu, to zawsze miał on polską załogę - przynajmniej tam gdzie ja byłem. I nie działały żadne prośby, groźby i inne. On już jest rozłożony, albo zajął miejscówkę i jak on odjedzie to ktoś inny podjedzie na pewno. Trochę szkoda. A i rzeczy na campingach trzeba było pilnować mocno. Też trochę szkoda.
Pogłoski jakobym to ja podrzucał kłody na trasie Kormorana 2002 uważam za grubo przesadzone