
Moderator: SebaSTI
206-XS napisał(a):Jak na swoj samochod szybko jezdzi ????Zareczam ci ze da sie tym autem jechac duuzo szybciej.
Ryszard Plucha pochodzi spod Wałbrzycha, mieszka w Warszawie, lecz mówi, że jest rajdowcem olsztyńskim. Startuje wiekową Tavrią. Rajdy kończy jako ostatni, ale to na niego czekają kibice.
Samochód tylko na rajdy i do tego dowożony na start na lawecie? To jakieś bajki - oburza się Ryszard Plucha, który swoją ,rajdówką", czyli Tavrią, jeździ na co dzień po Warszawie. I to z instalacją gazową, którą wymontowuje przed każdym rajdem. Gdy startuje przestaje też być warszawiakiem. Drugi sezon jeździ w barwach olsztyńskiego pubu eNka.
- W zeszłym roku, przed Kormoranem, Bartek Wajzer z Olsztyna obiecał mi pomóc, a ja obiecałem pojechać w barwach jego pubu rajdowego. Byłem przerażony, gdy wyobraziłem sobie Tavrię na tych kamieniach - opowiada Ryszard Plucha. - Ale Bartek nie odpuszczał. Postawił tylko jeden warunek: miałem przejechać całą trasę i dojechać do mety. Dlatego jechałem wolno.
Ryszard Plucha kończył odcinki specjalne rajdu nie kilkadziesiąt sekund, ale kilkadziesiąt minut po czołówce. A jednak wielu kibiców opuszczało trasę dopiero po przejeździe czerwonej Tavrii. Tak było również podczas tegorocznego Rajdu Polski.
- W tym roku też jechałem wolno, bo byłem jedyny w swojej klasie - mówi Ryszard Plucha. - Jechałem więc po tak zwaną "padlinę", czyli zwycięstwo w klasie, którą reprezentowałem sam. Udało się, bo i trasa Rajdu Polskiego była łatwiejsza niż trasa Rajdu Kormoran.
Ryszard Plucha zyskał miano ulubieńca kibiców. Jest jedynym kierowcą, który na trasie ma czas, żeby pomachać ręką do publiczności.
- Moją popularność można łatwo wyjaśnić - przekonuje Ryszard Plucha.
- Wielu kibiców chciałoby jeździć w rajdach, ale nie mają pieniędzy na super samochody. J
Jestem w takiej samej sytuacji. Jeżdżę Tavrią, na którą stać mnie i ich. W tym roku mam już mechanika do pomocy, ale w zeszłym roku wszystkie naprawy robiłem sam. Ludzie się ze mną identyfikują, bo widzą, że można zrealizować swoje marzenia.
Plucha nie tylko startuje. Przygotowuje szkołę rajdową, która ma działać w Olsztynie. Pisze też książkę, w której radzi, jak jeździć szybko i bezpiecznie.
- Wierzę w to, że kierowca musi się uczyć - mówi Ryszard Plucha. - Ja uczyłem się od Sobiesława Zasady i byłem mistrzem Polski, a Krzysztof Hołowczyc podpatrywał Mariana Bublewicza. Wielu młodych kierowców osiąga sukces, bo kupuje świetny samochód. Tylko ten sukces trwa do czasu, aż taki sam samochód kupi kolega.
Ryszard Plucha nie rezygnuje również ze spotkań z kibicami i młodymi rajdowcami. Chętnie odpowiada nawet na najbardziej zaczepne pytania.
- Często się mnie pytają, kiedy zamierzam skończyć karierę, ale ja przecież skończyłem ją już dawno.
Teraz jeżdżę, żeby promować szkołę
- mówi Ryszard Plucha. - A może oni mnie prowokują? Może jeszcze zrobię im numer i zacznę karierę po sześćdziesiątce? Mam rok, żeby się nad tym zastanowić. Wtedy skończę 60 lat.
Anna Szapiel
a.szapiel@gazetaolsztynska.pl
Plucha nie tylko startuje. Przygotowuje szkołę rajdową, która ma działać w Olsztynie. Pisze też książkę, w której radzi, jak jeździć szybko i bezpiecznie.
Jest jedynym kierowcą, który na trasie ma czas, żeby pomachać ręką do publiczności.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości