witam! Wrocilismy z Sumavy więc pisze... ale jestem bardzo podjarana jeszcze i nie jestem w pełni sprawna umysłowo bo emocje+zmeczenie górują ale to bylo tak:
w piątek byliśmy na 3 os-ach: 2 razy Klatovsky Okruh (os 1 i 4) oraz na os 6. Okruh udany nawet: mini watersplash, kawalek "szutru"

, proste i postawione na nich szykany do objechania i szeroki prawy zakret- OK na ktorym zebralo sie wielu kibicow, ustawiono tam tele-bim i z 2 kamer na raz pokazywane ujecia live. Co nas zaskoczylo to rozwieszone co 100 m na słupach głosniki, muzyka (czeski pop) i co chwila wyniki "na zywo" oglaszane. Organizacja super! Miejsce gdzie byłam na 6os to wjazd na mostek, 100 m prostej i szeroki prawy- gdzie jak sie okazało przejazd wczesniej Pech wylecial z trasy i uderzył w stojacych tuż przy trasie kibicow-na szczescie nic bardzo powaznego sie nie stalo. Pecha wypychali nasi znajomi z POLSKI

Czesi jakos nie bardzo garna sie do pomocy przy wypychaniu z rowu czy cus- ale pokazalismy im jak to sie robi. Kawałek przed mostem była rowniez długa prosta z szykana na srodku- całkiem ok. Wyżej nie dotarłam:P
Nasz dzien rajdowy zakonczyl sie na 6 os skąd pojechalismy do pensjonatu na "nocleg"

:P:P Zachaczylismy o czeska knajpe- przypominajaca czasy PRL-u, ale piwo było!
Sobota: pobudka zdecydowanie za wczesnie i wyjazd na 1-y os tego dnia czyli os 7-my bo podobno są tam "hopy jak na Finlandii":) Dotarlismy do tego cudownego miejsca i okazało sie naprawde calkiem przyjemnie (Kuzi hoopsnał sobie nawet). Ciag dalszy to 2 razy os 11 & 13- tam to sie działo... nie wiadomo gdzie oczy wsadzic. Przywital nas widok długiej prostej z gory i długiego łuku (?)... ale tym co chcialo sie isc wyżej (jak nam

) ukazal sie wspaniały zakret na ktorym booooki to norma- tu podziekowania dla Wojtecha:D Idąc 200 m w dol- nie po odcinku dochodzimy do nawrotu gdzie nie jedna załoga walczyla by nie wypaść- ogolnie mowiac WSPANIAŁY odcinek... gdyby nie nieustajacy krzyk "za linku" lub "za pasku"

Ostatni- 15- os to z powodów złych warunków skrocony zeszłoroczny- wielka szkoda ze skrocony bo jadac nim oczami wyobrazni widzielismy latajace wurce... no niestety- dotarlismy do mety tego os-u... Koledzy poszli niżej a ja zostalam przy mecie by poogladac z bliska wszystkie autka i pomachac naszemu KUZIEMU, który tym razem nie wygrał, ale co najwazniejsze DOJECHAŁ za co bardzo dziekujemy

))))
Więc... mam nadzieje, ze w miare zrozumiale- jeszcze drze z emocji i chyba z przechłodzenia ale naprawde WARTO BYŁO i prosze o jeszcze:)))
Wszystko co miłe szybko sie konczy... ale czekam na zdjecia i klip by jeszcze raz przypomieć sobie i poczuć to:D
Dzieki chłopaki za wyjazd ! Mam nadzieje, ze wezmiecie mnie jednak nastepnym razem a ja obiecuje- bez spiwora pojechac
Pozdrawiam!