Pobudka o 5 rano. Do pod olsztyńskich oesów mieliśmy 200km, wiec troche sie jedzie.
Na pierwszej pętli stałem na Kawkowie, jakos na początku oesu taka fajna partia, kilka szybkich zakretów, nastepnie dwa lekkie łuki a po nich hopa. Jako ciekawostę dodam że na hopie znajdował się delikatny łuk, wiec trzeba było dobrze najechac zeby dobrze skoczyc. Na dojściu do hopy okiem kibica mieli ze 150 niektórzy
Generalnie pierwszy jedzie Chuchała, ładnie skacze, szybko. Drugi zawodnik to Maliński, skacze, słuchac ze na dojsciu prawie nie zwolnił. Z hopy wypadł mega szybko podczas lądowania zamknął tylnie amory i rzuciło go w prawą stronę. Przy 150 w lesie przekładał auto w prawy zakręt znajdujacy sie gdzies 15-20 metrów za hopa. Szczerze, chyba pierwszy raz widziałem takie ostre ratowanie
naprawde grubo. Szeszko jak zawsze ładnie, kilka osób ładnie, kilka troche gorzej. Nagle w środku stawki Peugeot206 wypada z hopy, podoba akcja co z Malińskim, tyle ze zarzuciło go w drugą stronę, na drzewa na wewnętrznej. Przez chwile widziałem juz jak wali w drzewo, ale jakos przeszedl, jednak z zakrety gu wynioslo i na wyjscu oparł się na skarpie. Kierowca Peugoeota był Raczkowski, naprawde widac ze gosc ma wielkie włochate jaja.
Na drugiej pętli na tym samym oesie byłem, z tą różnicą ze poszliśmy w drugą stronę. Spacer był cięzki, bo chyba z 5km w tej temperaturze i takich warunkach było dosyc wyczerpujace. Ostatecznie miejscówka wyglądała tak, że po wielu szybkich zakretach, lewy spadający zakręt, na dojsciu okolo 120 km/h, potem troche prostej i hamowanie do prawego ciasnego przed nawrotem. Najładniej chyba w tym miejscu pojechał Krzyszycha, naprawde ksiązkowy przykład jak jeździc oska na szutrze. Pod koniec stawki pucharu zaczeliśmy troche podpuszczac zawodników do efektownej jazdy. Kilka załóg faktycznie pojechało ostro, Omlet o mało mnie nie przejechał
Jednak najlepsza była łada(Sobocin), kierowca widząc nas machających postanowił przejsc bokiem. Aby to dobrze zrobic wykonał kontrskręt. Przekładka i peeeeełnym bokiem. Kobieta która miała dom przy tym miejscu powiedziala "Ten to dopiero narzucał kamieni"
Co do organizacji, safety naprawde ludzkie. Dało sie pogadac, bez zbędego spinania, bardzo fajna atmosfera na odcinkach.
Co do tras chyba każdy kto był się ze mną zgodzi, że po pierwsze piękna pogodą a dzięki niej fantastyczne widoki, po drugie malownicza okolica, po trzecie drogi pozwalające na bezustanny trening. Tam po prostu jest tych szutrów od cholery. Praktycznie w każdym lesie można znaleźc jakiś odcinek do poupalnia.
Żeby nie było tak słodko, na drugim przejeździe jacyś lokalni idioci pozrywali taśmy i rozwiesili je na drodze oesu blokujac go. Rozumiem robienie kawałów, ale takie coś? Należałoby się przetrącic tyłki takim cfaniakom.
Co do organizacji, wszystko bajki ale połączenie 3ligi z Pucharem TOTALNIE NIE WYPALIŁO. Zawodnicy trzeciej ligi jechali po nie obstawionych oesach, bo safeciarze najwidoczniej nie wiedzieli ze takie cos jak 3 liga bedzie jechac. Totalny brak wyszkolenia i komunikacji. Efektem tego było, że ludzie całymi stadami wchodzili na oesy a zawodnicy normlanie jechali ogniem
Podsumowując, rajd zajebisty. Mimo wpadek organizacyjnych, zniszczonego buta i piachu na całym ciele po ratowaniu Malinskiego, zdecydowanie widziałem najwięcej akcji do etj pory w ogólno rozumianej teori dynamiki rajdów samochodowych
generalnie ogień był taki ze h*j
PS chłopaczek który nagrywał te oba ratowania robił materiały dla TV4, do relacji, więc mozliwe ze znajdą sie te ujęcia, bo materiał prze kozacki raczej wyszedł.