Dzięki chłopaki za gratulacje
Zgodnie z życzeniem, napiszę dwa słowa o naszym debiucie.
Wiele razy słyszałem podobne historie, ale jak przeżywasz to sam to już nie jest to tak wygodne jak słuchanie fajnej historyjki przy piwku. Mówię o tym, że przed samym rajdem spaliśmy 3 godziny z pilotem. Ale po kolei...
Opis trasy, byliśmy troszkę niepewni opisu na pierwszym przejeździe zapoznania, ale okazało się, że nie jest chyba najgorzej, w międzyczasie troszkę zmieniliśmy koncepcję, ale w sumie nieznacznie. Cośtam udało się opisać i to dzięki pomocy kolegi Kwiatka (Piotrka nie Konrada), z którym kilka tygodni wcześniej opisaliśmy przykładowe dwa odcinki i wiele nam pomógł w ogarnięciu koncepcji opisu.
Wieczorem przy odbiorze rajdówki znowu okazało się, że nie ma hamulców przednich, a tył hamuje wręcz za mocno mimo maksymalnego zdławienia korektora, no powiem szczerze byłem lekko mówiąc zdenerwowany, bo naprawdę dla osób które nie jeździły wcześniej przygotowanie się do RPP, zderzenie z regulaminami, załącznikami i homologacjami to całkiem sporo. A jak się jedzie rajd za pożyczone pieniążki ( dzięki jeszcze raz dla kierownika

) bo swoje długo odkładane już dawno się skończyły i dzień przed okazuje się że nie ma hamulców, mimo że problem był znany od tygodnia... to odechciewa się wszyskiego.
Telefony po znajomych, sprawdzanie katalogów, szukanie pompy, klocków itd. Stanęło na tym, że nie wymieniamy pompy hamulcowej tylko próbujemy zniwelować tył poprzez założenie najgorszych szrotów klocków jakie udało się znaleźć ... u mnie w szufladzie
Rano trochę nieprzytomni, dotarliśmy na serwis i chłopaki zabrali się za zmianę klocków, dorzucili od siebie dodatkową koncepcję zmniejszenia siły hamowania, no i jak się okazało na dojazdówce podziałało! na tyle, że już była szansa na ukończenie rajdu. Tył nadal blokował pierwszy, ale naprawdę było dużo lepiej niż przed zmianą.
Widziałem już taki filmik na youtube, jak na którymś hamowaniu do takiego wolnego lewego zakrętu puszczamy troszkę dymku właśnie z tylnych opon
Pierwszy OS, no powiem szczerze przeżyłem lekki szok

lekki stresik, nasza minuta, odliczanie no i jedziemy, zmieniam biegi, wrzucam czwarty co na kjs'ach nigdy się nie zdarzyło czyli mamy prędkość coś w okolicach 150 km/h... za chwilę wrzucam piątkę czyli coś pod 180 - 190, prawy siedem, prawy sześć no i już spękałem

troszkę dziabnąłem hamulec, ciężko się jedzie na opis - jak nic nie widać co jest za zakrętem, dalej się napędzamy no i pierwszy troszkę zdradliwy zakręt na sobieniach, czyli hamowanie przed szczytem do prawego 2, taki troszkę podstępny zakręt, zwłaszcza że nie jesteś rozgrzany i nie czujesz się dobrze w rajdówce po kilkuset metrach prostej, na pierwszym odcinku w swoim życiu
Naprawdę RPP to już nie są KJS, słyszałem tą opinię wiele razy ale teraz rozumiem dlaczego. Natomiast dalej uważam, że właśnie w KJS można nauczyć się jak działa autko.
Po pierwszym odcinku byłem troszkę nakręcony, bo prędkości naprawdę były b.duże, przyjemność z jazdy nie da się opisać, zwłaszcza jak próbujesz rzeczywiście atakować odrobinę.
Nasza jazda była całkiem ok, hamowania były tragiczne, zwłaszcza te z większych prędkości, nie ma co ukrywać jak hamujesz na 3 razy to jest naprawdę tragedia, z mniejszymi hamowaniami było lepiej. Nie będę mówił, że była to tylko i wyłącznie wina hamulców, troszkę też psychicznie słabo się czułem jak w kilku miejscach rzeczywiście nas przestawiło na hamowaniu po zblokowaniu tyłu i w takich warunkach było mi ciężko określić jak auto się zachowa na takim dużym zwalnianiu, czy tył nie zblokuje jak droga jest lekko wyboista lub jest troszkę piasku po zimie na asfalcie.
Prędkości w zakrętach już były całkiem ok, były dwa miejsca na rajdzie w których autentycznie odjąłem, te o którym pisałem zaraz po starcie i jeszcze jeden ślepy maksymalny zakręt, przed którym pojawiła mi się myśl: "kurcze, a jak się troszkę pomyliłem na zapoznaniu i trzeba zwolnić?", okazało się że nie trzeba było i 2 pozostałe pętle już nie zwalniałem w tych miejscach
Debiut zdecydowanie udany, nie wiem na ile mieliśmy szczęścia w Pucharze Astry, ale nasze tempo oprócz OS1 było bardzo równe, a nawet na sobieniach identyczne

oczywiście dało się zejść z tego czasu jeszcze kila sekund ale to nie na debiucie. Bo co sobie uświadomiłem, to łatwość z jaką można skończyć rajd, naprawdę nie jest trudno wylecieć, jak starasz się jechać jakimś sensownym tempem.
Chcę wystartować ze sprawnym hamulcem i może w drugiej połowie roku kupić jakieś normalne oponki - pewnie Kumho, bo co jednak nie mówić dobrego o Toyo R888 jest to w dalszym ciągu seryjna opona.
Pilot się spisał, naprawdę nie było praktycznie żadnych zastrzeżeń no i potraktował sprawę poważnie, autentycznie obaj walczyliśmy o wynik i dotarcie na metę.
W górach będzie trudniej, chociaż z naszym silnikiem jak więcej zakrętów to powinno być łatwiej

ale zobaczymy jak damy radę z opisem, jestem całkiem dobrej myśli, już od kierownika nie chcę wyciągać kasy. Więc jak uda się lekko odłożyć płatność chłopakom za przygotowanie auta, to pojawimy się w krakowie. Trochę na hardcore'a bo na kołach, ale chcę pojechać ten rajd i ewentualnie zrobić przerwę na szutry, bo na szutrach lepiej się czuję - więc przyda się trening na asfalcie.
Szukamy jakiejś załogi może z innej klasy z serwisem, która będzie chciała może nas serwisować, jakiś kokosów może nie mamy ale cośtam zawszę się dorzucimy do grilla
Trochę długo, ale co tam debiut ma się raz w życiu
Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki dla wszystkich, bez których ten start naprawdę byłby skazany na porażkę, szczególnie mówię o Radziu, Kwiatku no i pozdrówki dla Pana Kierownika!
