Otóż obserwując podczas kilku ostatnich rajdów do RSMP i PZM jazdę całej stawki zastanawiałem się, czy "nasze rajdy" to jeszcze jazda dla kibiców (i dla pasji), czy już zupełnie szalony wyścig zbrojeń i pęd za każda sekundą na odcinku.
Wiem, że w rajdach chodzi o wynik, ale zastanawia mnie jazda zawodników którzy już na starcie do rajdu wiedzą, że nie staną na podium klasy, czy tym bardziej rajdu.
Czy rzesza kierowców walczących tylko i wyłącznie "o pietruszkę" zapomniała zupełnie o tym, że przy trasie rajdu stoją tysiące kibiców którzy przyjechali oglądać wspaniałe widowisko, a nie "jazdę na okrągło" która w rzeczywistości... i tak nic większości nie daje???
Chodzi mi o to, czy takich kierowców jak chociażby Kramar, Janecki czy Puszkiel (żółta beemka na Elmocie) już nie ma?
Przecież owacje na stojąco i gwarantowane miejsce we wszystkich "relacjach" i rajdowych galeriach mają Ci którzy potrafią pociągnąć ręczny albo "złamać" auto przed zakrętem i przejść go nawet delikatnym bokiem.
Tacy "lokalni matadorzy" sa w każdej galeri i amatorskim klipie. Kibice rozmawiają o nich i czekają na ich przejazdy na każdym odcinku.
Zauważcie, że nikt nie komplementuje 3/4 kierowców w topowych furach, którzy trzymają się drogi jak przyklejeni i...przyjeżdżają w 2 lub 3 dziesiątce:/
Dla sponsorów załoga "na ustach" kibiców jest droższa niż najlepsza reklama w TV! Więc o co w tym wszystkim chodzi??
Zapraszam do dyskusji

