Przypominam, że to temat o minionym właśnie Rajdzie Argentyny

. Sebastien po raz kolejny wygrał eliminację MŚ, ale w Argentynie nie było mu łatwo, póki nie odpadł Marcus. Petter był groźny, ale wolał zachować drugie miejsce niż ciąć się o zwycięstwo i... wypaść z drogi. Fajnie, że dojechał i zdobył 8 punktów. Gigi Galli po ładnej jeździe uplasował się na trzecim miejdcu. Manfred był zaledwie 15 sekund za nim. Dużo szczęścia miał Dani Sordo, który po pechu Henninga Solberga i Atkinsona awansował na piąte miejsce. Wspomniany Australijczyk był szósty, a Norweg po pechu na niedzielnym superoesie spadł z piątej na siódmą pozycję. Jeden punkt przypadł w udziale Matthew Wilsonowi, który wyprzedził swojego kolegę z zespołu Companca i pechowca rajdu - Gronholma. Szkoda, że Fin po raz kolejny miał pecha i nie dane mu było powalczyć o zwycięstwo. W punktacji zdecydowanie przewodzi Loeb przed Gronholmem i Sordem. Petter Solberg jest ex aequo czwarty ze Stohlem. Rajd Argentyny w PCWRC wygrał Nasser al-Attiyah przed rewelacyjnym Kuzajem. Taka sama też kolejność jest w klasyfikacji mistrzostw. W Juniorach triumfował Wilks, ale liderem jest Andersson. Kolejny rajd na słonecznej Sardynii.
Odnośnie starych rajdów i nocnych odcinków. Całkowicie zgadzam się z MSG Racing. Tamte rajdy miały klimat i eliminacje na najwyższym poziomie były naprawdę trudne i ciężkie i wymagały od najlepszych zawodników globu właśnie najwyższych umiejętności jazdy. Noc, deszcz, śnieg, nieważne jakie były warunki, ale rajdy z lat 80-tych i początku 90-tych były zdecydowanie trudniejsze od dzisiejszych, które w porównaniu do tamtych są KJS-em... Poza tym rajdówki z tamtych lat były trudniejsze w prowadzeniu, więc o jakich rajdach dzisiaj my w ogóle mówimy? Auto ma większe znaczenie niż kierowca... Ech, żeby tamte normalne czasy wróciły.