Miałem napisać osobny post dotyczący problematyki safety, co też niniejszym czynię. Zacznę może od końca, czyli od wniosków. Dlaczego? Bo mam tendencję do pisania długich postów, więc boję się, ze nawet jeżeli ludzie organizatora to czytają, to nie dobrną do końca. Najważniejsze i chyba stosunkowo tanie, to gwizdki dla gwizdkowych i więcej taśmy. W punktach zresztą macie poniżej panowie:
1) Gwizdki. Kupcie gwizdkowym porządne gwizdki metalowe, a nie jakieś plastikowe zabawki dla dzieci. W mojej ocenie ludzie słysząc gwizdki mają czas żeby zeskoczyć z odcinka przed zerem, przygotować się na przejazd, a nie gwałtownie obracać się w kluczowym momencie (co na przykład na skarpie może skutkować fatalną w skutkach utratą równowagi, zwłaszcza po bronksie). Gwizdki, że tak to napiszę umoralniają na chwilę, większość przynajmniej kibiców. Stawiają na baczność. Im bardziej i z im dalszej odległości będzie je słychać, tym DLA WSZYSTKICH lepiej i bezpieczniej. Jaki to może być koszt pani delegacie? Ilu macie tych gwizdkowych, 1000? 1500? Tu:
http://hobbyhouse.pl/product-pol-4745-G ... -005z.htmlw detalu sprzęt kosztuje CAŁE 2,99 pln. Kupcie w hurcie 3000 sztuk. Jak ogarniecie ich przechowywanie, tak żeby ich rdza nie zeżarła, to raz wydacie jakieś 3000 - 4000 pln i będziecie mieć zapas kurna na zawsze.
Dziwiłem się, chyba na pierwszym Polskim (2005), co te gwizdki w tym roku takie ciche. Przez 10 lat. 10 LAT! Nie potraficie ogarnąć trywialnego i stosunkowo mało kosztownego tematu. Moja ekipa ma gwizdki metalowe i różnica jest naprawdę spora.
2) Taśma. Więcej taśmy. Raaany, nie sądziłem, że kiedykolwiek to napiszę. Taśma wzmacnia autorytet gwizdkowego. Jest jakimś punktem odniesienia. Wyimaginowana linia 10 metrów od odcinka, ma tendencje aby z każdym autem się do niego zbliżać. Jak jest taśma, to jest taśma. Koniec kropka. Ja wiem, że ludzie je przesuwają/usuwają itp. Ja wiem, że w wielu miejscach po delegatach i zerach ludzie i tak podejdą do odcinka. Pierwszej sytuacji nie da się uniknąć, ale drugą znacznie ograniczyłoby stawianie taśm z głową. Jak taśma ustawiona jest w lesie 10 metrów od odcinka, gdzie słabo widać, to wiadomo, że ludzie i tak podejdą na metr do odcinka. ŻYCIE! Jak taśma ustawiona jest 3 metry od odcinka, to większość będzie stała za taśmą, czyli 3 razy dalej niż w przykładzie powyżej. Taśma jest i tak czerwona (nawiasem mówiąc nie przypominam sobie zielonej w tym roku), czyli i tak nie można tam stać (ja to przynajmniej tak rozumiem). I tak jesteście raczej wolni od odpowiedzialności w razie tragicznego wypadku. W regulaminie też zresztą możecie coś mocno na ten temat napisać (to już w razie tragicznego się przyda).
3) Zróbcie ten regulamin dla Kibica. Proszę. Napiszcie czarno na białym że stoimy tylko w strefach, albo że w żadnym wypadku nie stoimy za czerwoną taśmą. To byłby zapis tylko na papierze, przydatny głównie dla prawników w razie tragicznego, bo życie sobie, a przepisy sobie, ale przynajmniej wszyscy dowiedzielibyśmy się jasno na czym stoimy. Zresztą trzeba od czegoś zacząć edukację ludzi. Skończyłyby się dyskusje tu na forum nawet do czego uprawnia karnet, a do czego nie, gdzie stać można, a gdzie jest to zabronione. No nie masz tam delegacie jakiegoś znajomego młodego, ogarniętego w rajdach prawnika, żeby wam to nasmarował za opłatą? Raz wydacie i będzie na zawsze. Podejrzewam, że durne dożynki gminne (impreza masowa) mają swój regulamin dla uczestników, a mistrzostwa świata WRC w Polsce nie mają. Jakaś infografika i dziesięć przykazań to nie to samo co akt prawny. Ja podejrzewam, że góra, wychowana na jakiejś tradycji odwrotnej do zasad jakimi powinno rządzić się demokratyczne państwo prawa, wszelkie tego typu dokumenty uważa za zło konieczne i źródło ewentualnych problemów. Może parcie na kasę jest tam tak wielkie, że szkoda tych paru tysi dla prawnika? Nie wiem. Korzystacie z tego, że nie podlegacie pod Ustawę o imprezach masowych, tylko jakieś Prawo o ruchu drogowym bądź inne drogi publiczne i (chyba) nie musicie mieć regulaminu, ale to farsa przecież. Rajd jest imprezą masową i każdy to widzi. Zróbcie ten cholerny regulamin i go udostępnijcie. Bo tak, to każdy ma swoją teorię (ja też mam) na temat tego co wolno, a co nie i nie można nawet zakończyć dyskusji prostym pokazaniem, że w paragrafie którymś tam jest czarno na białym, że nie masz racji. Na rajdzie niewiele to zmieni, ale może mieć długofalowe działanie edukacyjne. Bo o ile nikt nie będzie brał regulaminu na rajd, o tyle idę o zakład, że będzie wykorzystywany w dyskusjach przed i po, choćby na forum autoklubu.
4) Wybranie kluczowych miejsc problematycznych. Tu za przykład posłużę się hopą przed Rosochackimi. To, że miejsce będzie problematyczne było oczywiste dla każdego kto objechał trasę przed rajdem. Mega hopa co widać na pierwszy rzut oka. Mało miejsca i cała zakrzaczona, co też widać na pierwszy rzut oka. Asfalt blisko - tu trzeba spojrzeć na mapę. Olecko blisko - tu też potrzebna mapa, ale chyba nie wymagam od organizatora zbyt wiele (Google maps są za darmo. Geoprtal jest za darmo, internet LTE bez limitu też podejrzewam delegat w swoim smartfonie ma. Jak nie ma, to ma któryś z kolegów). My naprawdę sądziliśmy, że tam się nie da oglądać, bo ludzi ustawią za krzakami i będzie z 10 gwizdkowych i co najmniej jeden duży safety, o ile nie Policja, żeby linii pilnować. Jakież było nasze zdziwienie, gdy na miejscu zobaczyliśmy trójkę czy czwórkę przerażonej młodzieży (pozdrowienia! Nie było masakry, a wspomnienia zostaną na całe życie, ZABEZPIECZALIŚCIE PRAWDOPODOBNIE NAJGORSZE MIEJSCE NA CAŁYM RAJDZIE, SAMI! BEZ ŻADNEGO WSPARCIA OD CZYNNIKÓW OFICJALNYCH I DALIŚCIE RADĘ, choć wiedzieli co się dzieje, bo dzwonili z mety. Mogli jakiegoś delegata wysłać od Rosochackich, ile tam było od asfaltu 300 m.? 500 m? Ale to przecież poniżej honoru jakiegokolwiek offciala, żeby zamiast 4x4 się wozić, przejść się po odcinku. Tak nawiasem mówiąc, ten co go tam opitalałem po przejeździe też tyłka z samochodu nie ruszył, patrząc na całą sytuację dosłownie i w przenośni z góry.) Co więcej ŻADNYCH KOPERT. Lądowanie za wierzbą w ogóle nie otaśmowane! Masa ludzi na skarpie na wypadkowej 20 m. dalej. Sporo nawalonych. DLACZEGO NA TEJ HOPIE NIE BYŁO WIĘKSZEGO ZABEZPIECZENIA? Have no idea. To zresztą nie pierwszy raz panie organizatorze zabezpieczenia. Tu będę oceniał z filmików, ale. W 2009 poszła słabo zabezpieczona hopa na Grabówce. Wieczorem jak Niemcy pokazywali nam filmiki stamtąd na pikniku, to na moje pytanie, jak było z safety, mówili: "Mogłeś robić co chcesz". Aż pożałowałem, że mnie tam nie było. Hopa idzie w 2014 i co? Znowu ludzie samopas. Tak mi to przynajmniej z filmików wyglądało. Obawy (płonne chyba) o wzmocnienie zabezpieczenia przeważyły, że w 2014 na tą hopę nie pojechaliśmy. Nauczony doświadczeniem z filmików, w tym roku wymusiłem na swojej ekipie, żeby rano sprawdzić Rosochackie. Sprawdziliśmy, zostaliśmy, bull's eye. Nie musiałem co prawda odwoływać się do: To idźcie gdzie chcecie, ja idę na hopę, ale było blisko. Sam miałem obawy jak to będzie (chodzi o poziom zabezpieczenia, ze może być dla nas ciut za wysoki), była nawet wyznaczona niezła miejscówka alternatywna, ale jak zobaczyłem na własne oczy, to nie mogłem uwierzyć, ze TAKIEJ HOPY, można TAK NIE ZABEZPIECZYĆ.
To były uwagi do orgaznizatora. Czytajcie, czytajcie! Wyciągajcie wnioski!
Historię z delegatem opiszę w następnym poście. Będzie tam też dlaczego jestem złym kibicem (rally badass!) ale również, dlaczego przeze mnie nigdy odcinek nie zostanie odwołany.
Kwestie tłoku na dojazdówkach, dojściach i punktów widokowych pomijam, bo śpię przy odcinkach i mnie te pierdy nie dotyczą. Nie mam zresztą nic do powiedzenia, bo ich nie doświadczam. W piątek po południu była długa kolejka do kasy w Biedronce w Olecku. Tyle mogę powiedzieć.
Pogłoski jakobym to ja podrzucał kłody na trasie Kormorana 2002 uważam za grubo przesadzone