żółtodziób napisał(a):Nie znajduję jednak uzasadnienia jeśli ktoś stoi ewidentnie źle, w których może się takiemu debilowi stać spore kuku i jeszcze sobie z tego jaja robi. Takiego gościa to trzeba wziąć za łeb i wyprowadzic, najlepiej na 48 godzin do aresztu (...)

Gdzie Ty żyjesz, w poprzednim ustroju?

Skoro teraz obserwujemy takie zachowania, a wiemy, że były także dekadę temu i dawniej, oraz że na polskich oesach w ciągu circa 8 ostatnich lat bezpieczeństwo poprawiło się diamteralnie, to oznacza, że problem jest w mentalności. A ta, jeśli w ogóle, zmienia się na przestrzeni pokoleń... Wszyscy kochamy tę dyscyplinę, sam mam alergię na wszelakie bydło "nierogate", nie tylko na rajdzie, ale bez przesady. Nie zmienimy tego z roku na rok. Może naszym wnukom się uda

maestro napisał(a):Po części masz rację ale ja jakoś nie wyobrażam sobie aresztowanie kogoś przez policję podejrzewam, że raz by się zaczęła zadyma. Bo u nas w PL policja ma małe poważanie, żeby to była policja poważana jak w USA to nikt by ci nie dotknął taśmy.
W USA na rajdzie poważanie ma zwykła służba porządkowa, bo policji na oesach nie ma. Ich widać najwyżej na drogach publicznych, gdzie kierują ruchem kibiców, choć też nie zawsze. Tam wystarczy ostrzeżenie, że odwołają odcinek, tudzież, że za rok rajdu nie będzie. Wydatnie w tym pomagają inni, bardziej rozważni kibice. Taki delikwent czuje, że jest sam i o to właśnie chodzi. Tam wszyscy po prostu mają świadomość
po co przyjechali na rajd. A w Polsce jest niestety trudniej. Polak wychodzi z założenia (zasłyszane z pierwszej ręki), że każde miejsce jest dobre, żeby urządzić, cytuję: "dobrą imprezę". Czyli libację. W dodatku legenda komunizmu ciągle żywa, choć nowe pokolenia traktują ją jako pusty pretekst do buntu i w związku z tym służba safety jest na rajdzie po to, aby się czepiać, psuć humor i zabawę oraz korzystać do woli z chwilowej władzy. Dopóki takie myślenie się nie zmieni,
a także, podejrzewam, sposób ich szkolenia, dopóty...
A co do emocji - udzieliły się nawet mnie, na drugim końcu Polski

W wyobraźni widziałem siebie w niedzielę, gdyby okazało się, że Robert dojechał np. szósty, czy piąty

Kibicuję mu na dobre i na złe, więc bez spiny pogodziłem się w sobotnie popołudnie, że w tym roku zbyt wielu punktów nie zdobędzie, choć zobaczymy jak będzie na asfaltach.
Hołowczyc - celowo nie zestawiam go na równi z Sołowowem, bo choć teraz obaj panowie jeżdżą dla zabawy, to jednak Hołek jest legendą polskich rajdów. Ktoś tu pisał o wstydzie... wstyd byłby w latach 90, a teraz tylko podziw i szacunek za to, co osiągnął w swoim czasie i za pozycję, w której się znajduje. Ze zrozumieniem obserwowałem jego wyniki w drugiej dziesiątce, ale paradoksalnie... czy podobnych nie osiągał, gdy ścigał się w pucharze załóg niefabrycznych?
"Majkel Solołał" - jak określił go kiedyś pewien brytyjski komentator

Właściwie takie same odczucia, jak przy moim idolu sprzed 15 lat, z tą różnicą, że osiągnięcia o wiele mniejsze. Pełen podziw za możliwości, za chęci i za podejście

Ogier i czołówka - ostatnia dekada w MŚ przyzwyczaiła nas, że czołowi kierowcy mogą się ciąć nawet o ułamki sekund, ale wygra Loeb. Ten sam nawyk przejawiał się i teraz. Czekałem kiedy Seb wyjedzie na czoło i przewaga zacznie się zwiększać. Bardzo dobry rzemieślnik, choć przydałoby się nieco urozmaicenia.
Ogólnie - szkoda, że Rajdu Polski nie ma już we Wrocławiu, miałbym o wiele bliżej
