przez żółtodziób » czwartek, 24 maja 2007, 12:44
Majkos: powiem tak, że nie jeżdzę na rajdy, tylko między innymi z powodu braku wurców. Ogólnie u nas poziom już nie ten, kóry był jeszcze kilka lat temu. Ja tak naprawdę byłem już sezonem 2002 lekko zawiedziony, a 2003 to dla mnie kompletna klapa. na RP to chciałem się wybrać raczej przez sentyment do dawnych czasów niż w nadziei na jakieś widowisko, tak więc teraz na pewno specjalnie się nie wybiorę.
Ale możliwe że będę nie-specjalnie, będę jechał w interesach w tamte okolice , nie wiem jeszcze tylko kiedy dokładnie, ale może uda się połączyć pożyteczne z umiarkownie przyjemnym (możliwość napicia się czegoś od razu podnosi wartość takiej imprezy o 50 % jak dla mnie), ale jak wyjdzie to nie wiem. A kurzu to się ostatnio nałykałem w Toruniu na MPRC, całokształt jedak był tak żenujący że jeszcze bardziej straciłem zapal do oglądania "lajf" czegokolwiek w PL...
I jeszcze slówko o uniwersytetach - nigdzie na świecie nie jest tak że po uniwerku czy jakiejkolwiek inej szkole jesteś w stanie wykonywać jakąś pracę , potrzeba jest praktyka i popełnie nie chociaż kilku błedów żeby się czegoś nauczyc. Tyle że ja nie zauważylem żeby PZM uczył się na błędach, w zakresie promowania imprez sportowych nie zrobili NIC w tej dekadzie i chyba nadal liczą na to że się samo zrobi. Przez 10 lat nie zauważyli że atrakcyjność dla sponsorów jest ścisle powiązana z iloscią czasu spędzonego "na szkle" i dopóki się coś nie zrobi w tej materii to cały ten interes będzie się toczył po równi pochyłej w dół, z małymi przerwami związanymi z takimi rzeczami jak zakaz WRC po którym przez chwilę wydawało sie że jest fajnie bo zjechało się dużo N4, ale w żaden sposób nie można powiedzieć o odwróceniu się głównej tendencji. Tak więc jak na mój gust PZM nie uczy się nawet na błędach, bo przez tyle czasu to nawet Lepper przyswoił sobie wiedzę pozwalającą na sprawowanie urzędów państwowych (nie chodzi tu oczywiscie o wiedzę fachową, bo takowej w gmachu na Wiejskiej to nikt nigdy nie posiadał i nie posiada, tylko o to że z wioskowego zadymiarza zrobił się z niego koleś, który potrafi się będąc na widoku lepiej zachować niż Wałęsa czy Kwaśniewski, nie podaje nikomu nogi, nie boli go goleń, nie parodjuje papieża, nie wsiada do samochodu przez bagażnik, a jak posuwa młode działaczki to nie daje się przy tym nagrać) i wcale nie jest to z mojej strony komplement dla wicepremiera, tylko jednoznaczne określenie jak postrzegam inteligencję działaczy PZM - to nawet nie jest poziom Jędrasa...