przez żółtodziób » sobota, 28 maja 2005, 01:04
Tarzan: nie wiem dokładnie jak zbudowane sa silniki w F1, ale wątpię żeby miały wymienne cylindry, według mnie gary chodzą bezpśrednio w bloku, temperatury są zbyt duże, żeby takie rozwiązanie miało rację bytu, takie coś mogłoby się albo zapiec, albo dostać zbyt dużych luzów, przy 18 000 rpm to byłby raczej spory problem. Poza tym trudniej byłoby zapewnić wytrzymałość niż w litej konstrucji, nie zapominaj że chłodzenie musi być bardzo dobre, w tym celu ściank nie powinny być zbyt grube.
Gdzieś kiedyś czytalem, że zespoły zużywały do każdego bolidu po 30 silników na sezon. Nie wiem czy to prawda, ale w przypadku najzamożniejszych jesem sklonny w to wierzyć. Tam gdzie liczą się setne sekundy nikt nie liczy kosztów.
Poza tym wydaje mi się że koszt remontu takiego silnika byłby niewiele mniejszy niż koszt wypodukowania nowego. Wszystkie elementy ruchome i tak trzeba wymienić mylę ze to nie podlega dyskusji, przyoszczędzić mozna tylko na bloku i głowicy i to też tylko na samym złomie, bo obróbkę trzebaby i tak powtórzyć. Biorac pod uwagę ze taki jeżdżony silnik jest już nadwyrężony to raczej się chyba nie opłaca oszczędzać na surowcach wtórnych.
Co do postępu trwałościowego o jakim piszesz - wystarczy napisać inny program do silnika. Za dawych dobrych czasów używano do kwalifikacji silników, które miały o 100, może 150 KM więcej niz silniki na wyścig. konstrukcja mechaniczna była taka sama, ale inny sposób "karmienia" silnika sprawiał, że wyścigowy wytrzymywał 300 km, zaś kwalifikacyjny miał dosć po 5 razy krótszym dystansie. Może więc być tak, że kosztem niewielkiego relatywnie spadku mocy udało się podnieść w soosób znaczący żywotnoość silnika?
Poza tym nie wiem jeszcze jednego: czy ten silnik aby na pewno służy dwa wyścigi? Do myślenia dał mi przypadek Solberga na Cyprze, który wycofał się z rajdu żeby mieć napęd na następny rajd. Wszystko fajnie, tylko ten silnik prawdopodobnie i tak poszedł się j...ć, non stop się przegrzewał i nie wiedzieli dlaczego tak się dzieje, żeby mieć pewność ukończenia nastpnego rajdu powinni go rozebrać i wyremontować... Jeśli takie coś jest dopuszczalne, to na pewno wszyscy z tego korzystają, wymieniając praktycznie wszystko oprócz oplombowanych częsci (które są częściami nieruchomymi, bo tylko takowe mozna oplombować, co jednak nie wyklucza możliwości ich obróbki). ja jednak podejrzewam jeszcze coś inego - zwykły kant. Podrobienie plomby to żaden problem w dobie dzisiejszej techniki, nie wiem w jaki sposób plombowane są te silniki, ale podejrzewam że tradycyjnie, kawałkiem metalu, jakiekolwiek hologramy czy olektroniczne zabezpieczenia nie wytrzymałyby raczej tak wysoich temperatur. Nic prostszego, wziąć grawer CNC i wyciąć sobie matrycę. Solberg mógł wycofać się po to, żeby nie wysadzic silnika, bo wtedy od razu by było wiadomo, że zespół był zmuszony wymienić agregat, a tak oficjanie moga twierdzić ze silnik przeszedł pomyślnie testy a winna była np pompa chłodnicy, a w Banbury zmienili w tym czasie pięć silników. Oczywiście, nie mam dowodów na poparcie tej tezy, jednak biorąc pod uwagę jak łatwo jest w dzisiejszych czasach obejść praktycznie każde zabezpieczenie (czasem tylko się nie opłaca, bo zarobić na oszustwie można mniej niż się wyda na obejście zabezpieczeń, w przypadku sportów motorowych chodzi jednak o taką kasę że wszystko się opłaci), całkiem możliwe jest, że wszyscy obchodzą ten przepis, podobnie zreszta jak wiele innych.