(sirtom @ 27-02-2006, 20:00)
Co do spóżnień komunikacji miejskiej to jeśli następują one w trakcie jazdy, na mieście to jeszcze pół biedy. Kiedyś codziennie jeżdziłem autobusem linii 152 z pętli Aleja Przyjaźni w Nowej Hucie. Autobus miał zgodnie z rozkładem odjeżdżać o 13.20, natomiast w 80% przypadków odjeżdżał on spóżniony o 3-5 minut, potem jeszcze na dodatek niemiłosiernie się wlekąc, jakby kierowca delektował się ślimaczym tempem jazdy. Zawsze kierowca ucinał sobie ze swoimi kolegami kiermanami lużne pogawędki , które były powodem owych spóźnionych odjazdów. Kilka razy zwracałem uwagę kierowcy na odwlekający się odjazd, więc kierowca wtedy z wielkim bólem, ociągając się, z wielką łaską raczył usadowić się na fotelu i spóżniony odjechać. Może trzeba było interweniować w centrali, ale nie wiadomo czy przyniosłoby to porządany efekt. Reasumując, do stwierdzenia "Pasażer dobiegający jest pierwszym pasażerem następnego pojazdu " autorstwa jakiejś " tęgiej głowy" z MPK powinno dodać się takie: " Dzień, w którym kierowca odjeżdża spóźniony przez swoje pogaduchy z pętli, to ostani dzień jego pracy w MPK " , które byłoby stosowane przez pasążerów. Od jakiegoś czasu na szczęście przesiadłem się z powrotem do swojego samochodu.
*
A to napisał ZBIGNIEW
Te niekończące się dialogi kieowców z kolegami (np. zmiennikami) to już plaga. Zawsze podczas tych rozmów autobus jedzie bardzo wolno - 20 km/h a nawet mniej, gdyż kierowca zamiast skupić się na obserwacji drogi - rozmawia. Wyeliminowanie tego zjawiska znacznie poprawiłoby sprawność poruszania się. Poza tym, odjazdy z pętli po czasie. Nagminne jest to w okresie ferii.
Również pseudouprzejmość w stosunku do innych (chamskich) użytkowników dróg nalezy tępić. Ileż razy można zobaczyć autobus jadący drogą z pierwszeństwem (wyznaczoną poprzez odpowiedni znak drogowy), który zatrzymuje się przed wlotem z podporządkowanej, by wypuścić samcohoód osobowy. Nawet wypuszczają włączających się z parkingów. Oczekiwalibyśmy odwrotnej sytuacji, by autobus jadący drogą podporzadkowaną był wypuszczany przez samochody osobowe jadące trasą z pierwszeństwem. Tak samo to ostantacyjne przepuszczanie pieszych.
Także nadgorliwe hamowanie na żółtym świetle (zapalającym się bezpośrednio przed autobusem) nie powinno mieć miejsca. Autobus wtedy marnuje paliwo i czas a staje poza linią zatrzymania. Powinien wtedy przyśpieszyć, by opuścić skrzyżowanie (przejście) przed zapaleniem się sygnały czerwonego. Trudno, by autobus hamował na żółtym a rower wjeżdżał na czewonym (ale to jest częsty widok).
Co wy na to?? Jak to czytam, to wymiękam.
Jeszcze poszukam specjalnie dla Was innych wywodów kolesia. Rozwala mnie.