Rokita na pewno jest spokojniejszy od Tuska, ale jak na dłoni widać kto jest "mózgiem" w PO. Rokita z jednej strony ma przebyłski zdrowego rozsądku, a z drugiej jest ślepo podporządkowany Tuskowi, stąd właśnie chęć dalszych rozmów przeplata się w jego wypowiedziach z głupotami w stylu że Ziobro o 5 tej rano zrobi mu nalot w mieszkaniu...
PiS naobiecywał (czytaj: nakłamał) w kampanii wyborczej, obiecywał największe głupoty i idiotyzmy byle tylko zadowolić każdą grupę społeczną. Wiem wiem, że kampanie wyborcze to nie test na rozsądek ale są jakieś granice. I nie dziwie się, że PO nie chce teraz objąć resortów poprzez które TRZEBA przeprowadzać bolesne dla ludzi reformy: zdrowie, finanse skoro PiS naobiecywał głupot.
Zacznijmy od tego że PIS wcale nie naobiecywał nicwięcej niż zwykło się obiecywać w kampaniach wyborczych, cześć obietnic już zresztą zaczyna spełniać, już oczyszczają sądy i prokuratury z "kolesiów". T Platforma wyolbrzymia problem. PIS z e swoimi obietnicami zachował się sprytnie, nie było tam nic konkretnego, może poza 3 milionami mieszkań ktore i tak mamy sobie sami wybudować i które od początku były tak samo realne jak 100 milionów Wałęsy i miseszkania dla młodych małżeństw Kwacha.
Warto też się zastanowić nad realnoscią zapowiedzi PO i czy sprawa nie wygląda przypadkiem na odwrót. Skoro PIS chce obniżyć podatki do 18 % i to już spowoduje że deficyt budżetowy wyniesie 30 mld PLN to ja się pytam jak PO chciało zrealizować 3*15 nie zwiększając deficytu? powiem ci jak, zaprzestając remontów dróg, jeszcze bardziej ograniczając opiekę zdrowotną (itak za połowę rzeczy trzeba już teraz płacić złasnej kieszeni) podnosząc akcyzę na paliwo, prąd, gaz, wprowadzając podatek katastr(of)alny. Ponieważ ŻADNE społczeczenstwo, a tym bardziej takie zubożałe jak nasze nie zgodziłoby się na coś takiego to i PO musiałoby wprowadzić jakieś zapomogi dla najuboższych zwiększając deficyt. Raz już żeśmy przerabiali plan Balcerowicza, były to też nagłe (choć w owym czasie taki pośpiech był akurat wskazany) radykalne zmiany mające na celu ostudzenie inflacji i ziberalizowanie gospodarki. Pragnę jedynie przypomniećże i wtedy nie obyło się bez kasy pożyczonej z zagranicy, że i wtedy nie obyło się bez częstych i gęstych dewaluacji złotego, za którymi stla nie kto inny jak sama Gronkiewicz-Waltz. PO zapewne wiem że ich 3*15 jest równie nierealne jak 3 miiony mieszkań PISu.
"W partii Kaczyńskich prawdziwy lub udawany spokój. - Lepper, Giertych i Pawlak mają do wyboru trzy możliwości - poparcie Marcinkiewicza, koalicję PiS-PO i wcześniejsze wybory. Jestem pewien, że na dwa ostatnie się nie zdecydują - usłyszeliśmy od jednego z liderów PiS. O wcześniejszych wyborach powiedział: - Przy naszym prezydencie nierealne
Jakkolwiek brutalnie powiedziane to prawdziwe. Wcześniejsze wybory zresztą byłyby PISowi bardzo na rękę, ostatnie sondaże dają im prawie 10% przewagi nad PO, wygląda na to że nie tylko ja odczytuję obecną sytuację w taki a nie inny sposób. Nowe rozdanie mogłoby zupełnie wyeliminować PO z jakiegokolwiek rządzenia, z takim poparciem PISmógłby zawrzeć bezpieczną z punktu widzenia wizerunku i łatwiejszą z punktu widzenia dogadania się koalicję z PSL. Przy prezydencie PISu PO mogłoby tylko pomarzyć o byciu skuteczną opozycją.
O trwaniu przy koncepcji rządu Marcinkiewicza: - Tylko w tym rządzie możemy kontrolować trzy kluczowe dla nas segmenty władzy - MSWiA, sprawiedliwość i służby specjalne. Warunkiem PO było rozbicie tego trójkąta.
Ja się pytam co w tym zdziwnego i co w tym złego? Że Ziobro zrobi nalot Rokicie o 5 rano

PIS nigdy nie krył się ze swoimi aspiracjami, na długo przed wyborami jasno i otwarcie mówili jakimi resortami są zainteresowani, a PO nie protestowało aż do momentu przegrania wyborów prezia, PO twardo obstawała tylko przy kwestiach gospodarczych. Wyborcy zdecydowali tak a nie inaczej, więc może chcieli takiego trójkąta, czy ci się to podoba czy nie. To PO zmieniło swoją doktrynę kiedy dwa tygodnie temu obudzili się z ręką w nocniku, właściwie to od tego momentu zaczęły się największe nerwy, wygadywanie absurdalnych stwierdzeń że skoro przegrali wybory to należy im się więcej stołków w rządzie... buaahahhaaa, a od kiedy to zwycięska partia ma być w mniejszości? Jeszcze trochę a dojdzie do tego że rządy będą należeć się opozycji...
Liderzy PiS przyznają, że to właśnie ze względu na "trójkąt" zgodzili się na współpracę z Lepperem. To on, a nie PO, jest dla nich gwarantem, że rząd Marcinkiewicza powstanie. - Lepper poparł nas w wyborach prezydenckich i pomógł w ukonstytuowaniu się Sejmu. Jeśli po tym my zaczniemy go usuwać z prezydium Sejmu (jak chce PO), to nikt z nami nie będzie chciał rozmawiać - wyjaśnia "Gazecie" Jarosław Kaczyński."
Patrząc po tym co się stało przez ostatnie 2 tygodnie taka własnie jest niestety prawda, może cię to śmieszy, ale sytuacja obecnie jest taka, że PO dąży do wcześniejszych wyborów, które opócz tego że zdestabilizują kraj i opóźnią przegłosowanie budżetu to tak na prawdę nic nie zmienią, no, może poza tym że PIS wzmocni swoją pozycję. PO odmawiając poparcia rządu samo dopuściło wiec do sytuacji że ostatni głos należy do Leppera.
Jedna z tych dwóch partii MÓWI, że chce się dogadać, a akurat w mówieniu to obie partie pokazały, że się specjalizują, już w trakcie kampanii
Mówi, ale też czyni ku temu starania. To PO nie odbiera telefonów, stawia kretyńskie warunki, na przykład że PIs ma przestać dogadywać się z Lepperem a potem możemy gadać o koalicji. Przecież pownno być odwrotnie, na razie nie ma żadnej koalicji i PIS jako partia odpowiedzialna za utworzenie rządu musi sobie zabezpieczyć tyły, ponieważ PO bardzo nie chce tej koalicji. Dogadywanie się z Lepperem w tym przypadku jest akurat przykładem trzeźwości politycznej, nowy rząd musi powstać i zacząć rządzić, a czy przy poparciu PO , czy LPR, PSL , SO, czy nawet SLD i mniejszości niemieckiej to już mnie nie obchodzi. Mało tego, uważam że lepiej będzie Leppera zrobić wicemarszałkiem, który tak na prawdę nie ma żadnych kompetencji i którego nie trudno będzie wykopać w razie gdyby sprawiał problemy niż jakimkolwiek ministrem.
Jednak tak na prawdę nie wiemy jakie przełożenie miały te deklaracje na proponowane warunki, dlatego czekam na białe księgi.
Obawiam się, że to by było nie na rękę obydwu partiom, nie wierzę żeby którakolwiek była bez winy jeśli chodzi o zerwanie rozmów koalicyjnych, zobaczymy je prawdopodobnie w formie mocno zredagowanej, któr i tak nic nie wniesie do naszej wiedzy, dalej każdy będzie to interpretował jak uzna za stosowane.
Ale przecież nietrudno sobie wyobrazić taką sytuację: Komorowski zostaje marszałkiem, Lepper wicemarszałkiem (PiS poparłby go chcąc "zabezpieczyć" tyły, PO by raz powiedziała na konferencji, że kryminalista przeszedł głosami ich przyjaciół z PiS i później byłaby cisza). Koalicja jednak nie powstaje. Kaczor dzwoni do Leppera: Endrju, z PO się nie dogadaliśmy, naszymi głosami zostałeś wicemarszałkiem, odwdzięcz się, pamiętaj, że na 100% nie wprowadzimy podatku dochodowego dla rolników.
I w tym momencie Komorowski leci. Ot, taki pragmatyzm polityczny
Zauważ jednak, że w takiej sytuacji ustępstwa PISu względem SO prawdopodobnie musiałyby być większe. Wtedy jeszcze żaden krzyżyk nie został postawiony na koalicji PO-PIS i Lepper mógł potencjalnie zostać z niczym. Po ostatecznym rozpadzie POPISu akcje Leppera wzrosły, teraz zapewne chciałby utargować więcej, zdając sobie sprawe że PIS nie ma już alternatywy.
A tak nawiasem mówiąc, jeśli ktoś uwierzył przed wyborami, że PO nie ma programu to jest śmieszny i naiwny.
Nie no, mają program, tyle że o wiele bardziej ryzykowny i eksperymentatorski niż PIS. 3*15 możnaby wprowadzić dopiero po GRUNTOWNEJ PRZEBUDOWIE CAŁEGO PANSTWA. To da się zrobić, ale nie z dnia na dzień tak jak chciałaby tego PO. Najpierw trzeba powypierdalać na zbite ryje "kolesiów" ze wszystkich spółek z udziałem skarbu państwa i ze wszystkich urzędów, służby zdrowia, wszystko poupraszczać, co się da zdecentralizować i wprowadzić konkurencję, potem będzie można zbierać żniwa w postaci niższych podatków. Najpierw trzeba wyprowadzić PKB na wzrost w okolicach 5 % (czyli maksymalny jaki może mieć nasz gospodarka) a potem zbierać owoce i wprowadzać wolny rynek. Najpierw trzeba mieć kapitał, żeby uczynić rynek mocnym, a dopiero potem można go uwolnić, bez obawy czy wytrzyma starcie z zachodnią konkurencją. Inaczej szybko nas rozwalą.