Możliwe, że już niczego nie ugrają paląc za sobą mosty. Sezon się kończy, więc pewnie wszystkie przelewy które miały pójść poszły, a Williams finansowo i tak jest pod kreską więc nawet jak by chcieli (a wierzę że chcą, bo to dla nich jednak straszna siara wypalić coś takiego) to z pustego i Salomon nie naleje. Możliwe też, że jakaś reakcja będzie. Tyle,ze nie robi się tego w świetle kamer i raczej się o tym nie dowiemy.
Nie jarzę tylko jednego - niby mają tytularnego sponsora, a i tak hajs im się nie zgadza. Znaczy rozumiem, ale musi to być efekt jakichś dramatycznych błędów w zarządzaniu i dziwię się jak można było do tego dopuścić. Jedno tylko ich ratuje - nie mocno ale w sensie zachowania twarzy - przestali wymyślać i raz powiedzieli jak jest. Na pewno korzystniej byłoby im wrzucić jakiś kit, że było zagrożenie, że w jednym bolidzie zepsuły się hamulce, a drugi miał złe pomiary z czujników i dlatego musieli go ściągnąć. Powiedzieli coś, co nie jest dla nich korzystne, jak sam zauważyłeś odstrasza potencjalnych zainteresowanych w przyszłym roku. Możliwe,że po prostu morale jest tam tak niskie, ze nikomu się już nie chce nawet malować trawy na zielono, a nie jakiś nagły wyrzut sumienia, co nie zmienia faktu, że przynajmniej raz powiedzieli prawdę.
Poza tym zaczyna się sprawdzać coś co przewidywałem jakiś czas temu - duch Cytryna i Gumiaka dopada już także bolid Russella. Stało się to znacznie później niż myślałem, jednak stawali na głowie, żeby Toto był zadowolony, ale w końcu i w jego bolidzie dał o sobie znać drut. Nie przypominam sobie takiej awarii w F1 - coś się może oderwać, ułamać, ale kurde, hamulce żeby się same zablokowały to jest ciekawe...
Edit:
https://sport.interia.pl/kubica-po-gp-r ... Id,2759993 Tak, to już w zasadzie niemal otwarty konflikt. Wygląda to w sumie jeszcze smutniej. Skoro Robert nie chciał być ich kartą przetargową w kolejnych negocjacjach to postanowili go w ogóle olać i nie zrobić z bolidem nic od piątku. Zdecydowanie to jest moment kiedy Orlen powinien walnąć pięścią w stół, zagrozić jakimś procesem, a jeśli nawet by to nic nie dało to faktycznie założyć im sprawę, niech przynajmniej oddadzą część kasy - o ile w ogóle może, o ile w zapisach nie ma klauzuli, że w przypadku braku awarii zespół ma prawo po połowie dystansu "zdjąć" bolid. Ale gdyby jeszcze coś z tym starali się robić od piątku to możnaby mieć jakieś złudzenia co do ich intencji, a tak wszystko jest jasne. Wygląda na to, że przyjechali na ten wyścig z takim założeniem, że co najmniej jednym bolidem go nie ukończą, dzwon Russella nie miał tu wcale wiele do rzeczy.
Dobrze ze tak się stało w gruncie rzeczy. Maska ściemy opadła. Wcale nie dlatego że zadziałały gdzieś jakieś resztki poczucia przyzwoitości, ale dlatego, że po prostu nie szło dalej sprzedawać już kitu o jednakowym przygotowaniu obu wozów. Od dawna było to widać, sekunda różnicy na okrążeniu nie ma prawa brać się z ograniczeń kierowcy, tym bardziej że im tor był trudniejszy tym bardziej się ta różnica zacierała lub Russell wręcz jechał wolniej. Teraz Robert mówi otwartym tekstem, że zespół olał przygotowanie bolidu i kompletnie nikt tego nie dementuje, za to pojawiają się komunikaty o niedoborze części. Celowo czy nie, ale od dawna januszują na bolidzie Roberta i to zapewne nie pierwsza sytuacja kiedy bolid jedzie w piątek ale, a do niedzieli zespół nic z tym nie robi. Teraz jak zabrakło kasy januszerka poszła na tyle daleko,że nikt już nie usiłuje tego ukrywać.
Pytanie czy warto było się w to pakować - myślę ze mimo wszystko tak. Zainteresowanie Robertem wzrosło od zeszłego roku. Nie mówię o F1, ale o wyścigach w ogóle. Pokazał,ze jest w stanie jeździć po każdym torze, więc w innych seriach i jest spora szansa znajdzie się zespół, który go "przytuli" na normalnych zasadach i nie trzeba będzie uprawiać takiej partyzantki jak w drugim sezonie startów Fiestą WRC, a i powrót do F1 nie jest jeszcze całkowicie wykluczony.