Moderator: SebaSTI
żółtodziób napisał(a):Ale jest też druga możliwość. Zauważcie, ze pod dźwigiem zostaje cała pokrywa silnika i leci potężny snop iskier. moim zdaniem zahaczył o dźwig pałąkiem przeciwkapotażowym. To mocny element, który ma wytrzymać wszystko, no i wytrzymał, ale zapewne wtedy mocno szarpnęło bolidem.
Dlatego właśnie myślę (choć oczywiscie biorę pod uwagę,że mogę się mylić), że zamknięta kabina by pomogła.
A nawet gdyby nie pomogła to i tak już dawno powinna zostać wprowadzona.
voytec napisał(a):Dlatego właśnie myślę (choć oczywiscie biorę pod uwagę,że mogę się mylić), że zamknięta kabina by pomogła.
I tak i nie. Bo akurat tutaj, czyli w sytuacji skrajnie specyficznej, mogłaby również zadziałać negatywnie - ścięta poziomo w zasadzie dekapitować kierowcę (kinetyka plus negatywy charakterystyczne dla zdelaminowanowanych, poszarpanych kawałków kompozytu), czy też przy wsunięciu pod przeciwwagę podnośnika kompresyjnie go przygnieść... WIem, słabo to brzmi, ale prosto wykluczyć tego nie sposób.
A nawet gdyby nie pomogła to i tak już dawno powinna zostać wprowadzona.
Bez rozwodzenia się o plusach i ew. minusach w aspektach technicznych (bo czynniki estetyczno-tradycyjno-mentalne w tym względzie nie trafiają do mnie wcale) to również podzielam ten pogląd i to nie od niedzieli.
żółtodziób napisał(a):Nie brzmi słabo. Nie wziąłem tego pod uwagę, ale to możliwe co piszesz.
kiedyś (bardzo dawno) juz z tym wyjechałem to zostałem rozjechany, że klepię bzdury, bo z zamkniętego kokpitu trudniej uciec jak bolid się zapali.
.....
Również argument, że trudniej się z takiego wozu ewakuować nie jest moim zdaniem trafiony - pożary które "wchodzą" do kabiny obecnie się w wyścigach albo nie zdarzają, albo zdarzają się sporadycznie. O wiele częściej latają jakieś oderwane od samochodów elementy, lub wrecz latają całe samochody. Zresztą ogień zawsze o wiele łatwiej włazi do otwartej kabiny niż do zamkniętej.
. Ale można to rozwiązać przydzielając trochę "prywatnego" miejsca na każdym bolidzie. Choćby na jego dachu.
szirer205xs napisał(a):Czy ja wiem czy tutaj okazała się pomocna. Jak dla mnie to koło przelatuje przez nią bez problemu (podbija się dopiero na tym metalowym wsporniku z tyłu) A dodatkowo jeszcze driver zostaje zasypany odłamkami z tej szyby.
matiz napisał(a):Pomysł zamkniętych bolidów też jest kontrowersyjny bo gdyby załóżmy na to kierowca musiał z jakiegoś powodu w kilka sekund opuścić bolid to jak by się z niego tak szybko wygrzebał?
4. Nawet jak się spóźnisz i się poparzysz, to masz szansę na to,że najgorszym skutkiem bedzie wygląd Nikiego Laudy. Trafienie kołem w dynię to zwykle grób albo wegetacja w szpitalu do końca życia. Dla Massy trafienie sprężyną można rzec skończyło się cość szczęśliwie, aczkolwiek po pierwsze wcale się tak nie musiało skończyć. Sprężyna trafiłaby kilka centymetrów niżej, nie w carbon tylko w wizjer to całkiem możliwe, że też by już nie żył. Po drugie wypadek pozostawił trwały ślad w psychice. Może nie był to nigdy materiał na mistrza świata, ale po wypadku zaczął jeździc znacznie gorzej. Moim zdaniem ewentualne korzyści wynikające z otwartego kokpitu nie równoważą zagrożeń.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości