Byłem pierwszy raz na Rzeszowskim i było warto w odróżnieniu do Subaru. Na początku chcę podziękować wszystkim na forum za cenne uwagi i podpowiedzi na temat miejscówek, noclegu itd. Ale do rzeczy. Do Rzeszowa z Olsztyna dotarliśmy, bo było nas trochę już w czwartek w godzinach porannych. Najpierw rekonesans w samym Rzeszowie i ocena dróg dojazdowych z oesów, a później objazd pierwszego dnia. Lokalizacja i sam prolog wspaniałe. Gratulacje dla Grzegorza Grzyba za najładniejszą jazdę. na marginesie nie jest dla mnie zrozumiałe ściganie się na odcinku niezaliczanym do punktacji. Zrozumiał chyba to tylko Grzyb. Kucharowi powinno się wybaczyć gdyż on jest już skazany na wygrywanie prologów i gdyby tego nie zrobił rozczarowanie publiczności byłoby ogromne, ale reszta? - nie rozumiem.Wróćmy do prawdziwego ścigania. Wybraliśmy os1 Pasieki, miejsca we wsi Blizianka i długa prostą z szykaną za wsią zaraz za łukiem gdzie wypadł Bouffier.Dość daleko od zamknięcia drogi ale miejsca ciekawe. Przy okazji podziękowania Dla Pana z piekarni za podwiezienie na miejscówkę. Wszyscy szli pięknie nie oszczędzając ani siebie i sprzętu. Bouffier`a zgubiło na wyjściu z prawego łuku zachowawcze "niecięcie głębokie zakrętów". Poszedł dość szeroko i popłynął na świeżo ściętej trawie, która zakryła rów tworząc do złudzenia równy teren. Poszedł lewą stroną samochodu rowem aż do przepustu, z którego wyskoczył uszkadzając koło a konsekwencji amortyzator. Będzie to widać na filmiku który już wkrótce.
Następny oes to Lubenia. Dla kogoś kto jest pierwszy raz na Rzeszowskim ominięcie tego oesu a zwłaszcza watersplasha i patelni przy kościele to tak jak pojechać do Rzymu i nie zobaczyć papieża. Raz trzeba na pewno, ale jazda w duga stronę jest zdecydowanie ciekawsza co pokazał dzień drugi.
Drugiego dnia wybraliśmy os księży lasek i Tyczyn.Żałuję,że nie udało się być na Albigowej. Z porannego przejazdu oesu widać że był to ciekawy odcinek.Jeżeli będzie ktoś zainteresowany to wrzucę na jakiś serwer mój przejazd odcinkami z komentarzem o ciekawych miejscówkach.Oczywiście Oleksowicz zrobił to pierwszy zamieszczają on-boardy ale moje tempo przejazdu jest zdecydowanie wolniejsze i nie podaję jakiś zbędnych komentarzy typy 4 lewy nie ciąć itd Księży lasek to oczywiście te dwa podbicia przed patelnią przy kościele i sama patelnia. Kajetanowicz pokazał klasę a i Oleksowicz zapomniał już chyba o przygodzie sprzed dwóch lat. Najciekawszy był jednak przejazd pucharu. Niektórzy nie wiedzieli że nie da się przejechać na pełnej prędkości podbicia i patelni i przejechali a inni wiedzieli i mimo to wylądowali w rowie. Jednak w Polakach drzemie ułańska fantazja. Tyczyn to szykana w samym miescie i dała tu o sobie znać sama technika prowadzenia samochodu i jego moc. Kajetanowicz i Rzeźnik zrobili tu na mnie duże wrażenie, ale sposób najazdu na szykanę w wykonaniu Radosława Typy był koncertowy co wywołało duże osłupienie a raczej przerażenie okolicznych widzów; "O ...rwa zaraz przypie... itp"Raz jeszcze wielkie dzięki za miłe towarzystwo i możliwość podzielenia sie z wami wrażeniami i do zobaczenia na Karkonoskim. Na pewno będę.