lewar napisał(a):A teraz każdy niech sobie przemyśli jedną rzecz:
1. Kolega pożycza Ci Ferrari (Ferrari, nie Lanosa, Poloneza, czy inne gówno - pożycza coś co zbiera się w ok. 10s do 200, czyli w czasie w którym Wasze auta osiągają setkę (przed chwilą ktoś pisał że nie przekracza 100 w mieście ))
2. Jest wieczór, stoisz na światłach, przed Tobą kawałek pustej dwupasmówki
3. Ruszasz
4. Zapinasz kolejne biegi, a ryk silnika Ferrari za plecami dodatkowo Cię podkręca (a kogo nie podkręca)
5. Nie wiem jak punkt nr. 5 wyglądałby u Was , ale u mnie jasno: mam przynajmniej 150km/h pod tym wiaduktem (prędkości jazdy Maćka jeszcze nikt nie wyliczył). I miałbym zapewne w takiej sytuacji, bo: 1) mam okazję prowadzić legendę i może jedyną szansę żeby sprawdzić jak to się zbiera) 2) Jako, że pisałem już wcześniej że to nie Lanos ani Poldon, przyspieszenie wystarcza aby te 150-200 mieć po kilku sekundach - to nie jest długi czas - ot, taki zapięcie kilku biegów (sam na codzień jeżdżę motocyklem, który ma ok. 140KM i wiem że potrafiłby zebrać się od świateł do 200 i zahamować do następnych - nie ma problemu)
Z resztą - to wszystko są dywagacje, zlepione ze strzępków faktów - nadal nie wiadomo tak na prawdę ile jechał, kto jechał i czyim autem. Więc nie oceniajcie pochopnie, bo zaczyna mi tu śmierdzieć Onetem i komentarzami dzieci neostrady. Nie bronię Maćka, ale też nie oceniam, dopóki nie będą znane fakty.
Jak ktoś napisał wcześniej: Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień. Ja nie rzucam. Gdybym to ja siedział za kierownicą tego Ferrari w tamtej sytuacji... Miałbym przynajmniej 150... I co do tego jestem pewien.(...)
Święta prawda! Bo powiedzmy sobie: czy ferrari pojedziesz tak samo jak maluszkiem? NIE... no ale dobrze że nie zabił nikogo! stało sie i sie nie odstanie:/ Nie ma co już pisać że za szybko jechał itd... nie przywróci nikomu życia, nie pomoże wrócić Maćkowi do zdrowia... tyle ode mnie.