heheh, ale było grubo!!! Dawno takiego PZM już nie widziałem. Zaczęło się od pierwszego oesu i od razu pierwsze dzwony i grubsze oraz mniejsze akcje typu wpadki do fosy, ratowania itp.

Staliśmy poniżej lewego szczytu, na wewnętrznej łące. Na pierwszy strzał poszedł Przybylski w Peżocie... od razu postraszył paru kibiców (w tym i mnie) o mało nie narobiłem w majty jak zobaczyłem skontrowanego peżota skierowanego w naszą stronę.

Później różne ratowanka. Następnie Paruchała w Pikaczento (trochę podobnie do Przybylskiego, ale już mniej strasznie) ciągnął się po rowie, i także rolował kilkakrotnie. Obaj z Przybylskim skasowali auta makabrycznie. No i na wąskim nawrocie pod górkę, zaraz za tym szczytem, najgorzej radziły sobie malczany. Każdy miał jakąś przygodę. Kropek ładnie wpasował się do rowu, jakby zaparkował w garażu, pozostali też nie obeszli się bez naszej pomocy.

Drugi przejazd nie był taki efektowny, ale spoko (nie nudziło się nam). Byliśmy jeszcze na ostatnim oesie, koło słynnego mostku Pogana. Ale też już sie więcej nic nie zdarzyło. Rajd masakra-dużo adrenaliny, dużo wypychania...
I brawa oczywiście dla EZBIego za zwycięstwo!!! Chyba objęli chłopaki prowadzenie w N0.

Już się nie mogę doczekać Wisły.
pozdro dla wszystkich kogo spotkałem (z naszego forum to tylko jak zwykle urzędowaliśmy z gabrally

) I zapomniałem jeszcze o Jarku VFTS, hehe, też było śmiechu na pierwszym oesie...
