przez woocasch » wtorek, 19 sty 2016, 10:40
Wg mnie nie ma się co sprzeczać, który Dakar był/jest łatwiejszy czy trudniejszy bo samo ściganie się dzień w dzień przez dwa tygodnie jest męczące dla zawodników, mechaników, sprzętu i wszystkich zaangażowanych ludzi. Faktem jednak jest to, że amerykański Dakar bardzo różni się od tego afrykańskiego. Nie ma tej dzikości, nie jedzie się przez pustkowia. Obecnie na trasie jest dużo kibiców, rajd jest bliżej ludzi i ogólnie cywilizacji. A w tym roku, gdy zabrakło Atakamy to faktycznie zrobiło się z tego coś na miarę dużego, długiego rajdu typu baja. Nie umniejszając nic Hirvonenowi czy Loebowi, a nawet Prokopowi, ale ich wyniki pokazują, że przejście z rajdów płaskich nie było aż tak trudne. Obecny Dakar jest szybszy niż ten w Afryce, a mniej liczy się nawigacja - co chyba najlepiej było widać po tym jak pogorszyły się wyniki Czachora, gdy jeszcze jeździł na motocyklu. W Afryce często nadrabiał brakiem błędów w nawigacji, a w Ameryce brakło tej czystej prędkości. To, że czołówka śpi w hotelach to taki lekki bonus, ale przecież w Afryce też najlepsi nie spali w zwykłych namiotach. Dla tych co chcą przeżyć prawdziwy Dakar jest kategoria malle-moto, w której jechał Maciej Berdysz i to, że osiągnął metę jest wg mnie mega sukcesem.
---
woocasch