Kruk napisał(a):Dawniej też byłem przeciwnikiem sztucznego podziału na WRC 2 i WRC 3. Pisząc podsumowania rozegranych rajdów dotarło do mnie po co ta sztuczność. To szansa dla takich zawodników jak np. Pan Kajetanowicz, którym udało się zgromadzić budżet pozwalający na starty w kilku rajdach. Dzięki temu przy odrobinie szczęścia może się pochwalić zdobyciem podium. Wydaje mi się że ma to znaczenie w rozmowach z potencjalnymi sponsorami na kolejny sezon startów
. Jeśli zawodnika/załogi nie stać na udział we wszystkich rajdach sezonu to zawsze były kombinacje gdzie pojechać żeby przywieźć jak najwięcej punktów. No chyba, że kierowca startuje dla własnej frajdy i radochy jak Pan Sołowow.
Tak samo w WRC 2 jak i WRC 3 nie jest punktowany cały sezon tylko określona ilość najlepszych wyników. W przypadku WRC 2 o ile się nie mylę w zeszłym sezonie było to 6 rajdów, a w WRC 3, czyli wtedy WRC2 Pro, 8 rajdów. Na tytuł owszem, Kajetanowicz ma większe szanse, tylko, że ten tytuł w obecnej sytuacji o wiele mniej znaczy. Obawiam się, że niedługo doprowadzą do podobnej sytuacji, jak w ERC, gdzie regularnie o tytuł zazwyczaj bije się 2-3 zawodników, reszta to lokalni matadorzy. Wydźwięk tytułu w ERC jest zerowy. Zupełnie inaczej by było, gdyby w grze liczyło się powiedzmy ok. 10 zawodników w skali sezonu.
Kruk napisał(a):Podział na WRC 2 i WRC 3 nie zabija rywalizacji. Patrzysz jedynie wtedy na wyniki w RC 2 i wszystko widać jak na dłoni
. Zgadzam się natomiast z tym, że taka rywalizacja jaka miała miejsce w Meksyku mija się z jakimkolwiek celem. Skoro startuje tylko trzy załogi nie powinno być punktów. Gdybym mógł to zmienić zmodyfikowałbym zasady. Przyznawanie punktów uzależnić od przynajmniej czterech a najlepiej conajmniej pięciu załóg na starcie rajdu. Możesz wystartować w dowolnej liczbie rajdów w sezonie. Na koniec liczą się wszystkie zdobyte punkty. Podział na obowiązkowe rajdy i resztę jest bez sensu. Ilość tych pierwszych w sezonie wyklucza zawodników, którzy mają zbyt mały budżet by walczyć o znaczący wynik. W praktyce po takim podziale listy startowe w obowiązkowych były by długie a w pozostałych wystartowali by tylko zawodnicy z dużym budżetem i ciułacze punktów liczący na dużą zdobycz punktową a nie na rywalizację ze wszystkimi.
Nie chodzi o to, jak mogę porównać wyniki w tabelce. Chodzi o to, kto z kim się faktycznie ściga. Żaden zawodnik, który ma przywieźć wynik i nie jeździ tylko dla frajdy, plasując się powiedzmy na 1 miejscu w WRC3 i na 4 w RC2 nie podejmie ryzyka walki o wyższą lokatę w RC2. Pomijam już fakt, że nieraz jest dokładnie odwrotnie i to zawodnicy z tej rzekomo wolniejszej grupy są wyżej w wynikach, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu o bezsensowności tego podziału.