viper napisał(a):speedyzxz napisał(a):Sam pomysł klasyfikacji z stratą s/km nie głupi.
No to akurat bzdura. Kazdy rajd jest inny i o innej charakterystyce. Sekunda na kilometrze w Szwecji to inna sekunda niz w Grecji. O rajdach asfaltowych nie wspomnę gdzie roznice z natury sa mniejsze. Krótko mówiąc bardziej sie opłaca dzwonić np. w Szwecji niz w Grecji a moze odwrotnie. Powalony pomysł.
Co do ogiera to ja sie z nim zgadzam. Ciekawe czy Latvala osiągał by takie czasy jadąc z nr1. Facet ma racje ze porusza temat, bo dla nie wtajemniczonych temat jest prosty, a w praktyce wiele zalezy od pozycji startowej i przy tej technice coraz bardziej ma to znaczenie.
1. trzecie miejsce przy stracie minuty a przy stracie 5 sekund jest obecnie warte tyle samo, a nie powinno
2. "jakosc jazdy" ktora dala by ci pomimo kapcia zwyciestwo z duza przewaga daje ci tylko drugie miejsce, a powinna dac wiecej
3. za malo jest w rajdach jechania naprawde na maxa. odnosze wrazenie ze 10 zawodnikow pierwsza petle po prostu jedzie, a potem atakuja tylko pod warunkiem ze maja mniej niz 5 sekund do pozycji wyzej. w przeciwnym wypadku jada po bezpieczne punkty, nikt nie cisnie, zadnych potkniec, zero dramatu. dodajmy jeszcze ze jedni maja lepszy szuter a inni gorszy, totez korzystaja na awarii innych. obecnie ktos moze zostac mistrzem swiata dzieki awarii dwoch zawodnikow z innego teamu. w mojej punktacji musialby cisnac na tyle, zeby utrzymac odpowiednia jakosc jazdy. a wiec moj pomysl: kwalifikacje + 30pkt-s/km
4. Obecnie "bardziej oplaca sie wydzwonic" w finlandii gdzie skandynawowie zepchna cie troche dalej, niz w takim monte carlo gdzie do konca rajdu jest szansa ze jak trafisz z oponami to awansujesz na podium. Jesli na jakims rajdzie roznice sa mniejsze no to po prostu tez trzeba bedzie umiec to wykorzystac. Dzisiaj mamy komputery ktore raz dwa wylicza wzor "30-(s/km)*20" (30/20 to wspolczynnik granicy punktow: 30/20=1.5 a wiec jest to 1.5s/km) Wtedy trzeba bedzie myslec w perspektywie calego sezonu na niemal kazdym zakrecie. Predkosc by sie liczyla ale punkty tylko na mecie. ALE BY BYLA ZABAWA

Wyliczmy punkty Roberta za Portugalie: 30-0.86*20=12,8 -> stosunek 42,66% mozliwych punktow /// a dzisiaj ma 2 punkty mimo swietnego tempa, co daje 7.14% ilosci punktow
Co do tego ze rajdy maja element taktyczny: Wcale nie staly by sie sprintem. Po prostu napiecie i presja bylaby przez cale 3 dni. Boisz sie jakiejs partii, to odpuszczasz, ale liczysz sie z tym ze mozesz stracic troche. z ta strata na km jest tak, ze jak stracisz 2-3 sekundy to moze byc to tylko ulamek punkta, i nawet nie znajdzie sie to w zaokragleniu. Trzeba byloby uscislic matematycznie dokladnosc, oraz bardzo dokladnie wymierzyc dlugosc rajdu i tyle. Skoro rajdowki robione sa tak zeby byly jak najszybsze, a nie jak najwytrzymalsze, skoro kierowcy bardziej szukaja ulamkow sekund niz obwodu w bicepsie czy objetosci w plucach, to taka punktacja bylaby chyba ok

@Mariusz: A ze ktos musi byc pierwszy: To po co byly kwalifikacje ? Uczciwie kazdy sobie wywalczal prawo wyboru. Nawet jesli w kwalach zajelo sie czwarte czy piate miejsce, to w dalszym ciagu wiekszosc dobrych pozycji startowych byla wolna, takze ´szybcy kierowcy mieli szanse jechac w rownych warunkach, a ci slabsi tez mieli rowne prawo wyboru. Pamietaj ze na szutrze w nocy i w deszczu lepiej jechac jako pierwszy.