Rajd był...ale po kolei
Wyjazd w środę wieczorem z Bielsk Białej aby zobaczyć już testowy. Tam pierwszy szok. Ja mimo iż widziałem już auta WRC to jednak te nowe WRC i najlepsi na świecie driverzy zaskoczyli mnie

i nie tylko mnie.
Potem było zwiedzanie Parku Zamkniętego i wieczorem wyjazd na OSy.
Do tej pory nocowaliśmy w Rydzewie jednak od tego roku zmieniamy taktykę i na OSach śpimy a że pod namiotami to wszystko jedno gdzie przecież. Nie trzeba się spieszyć nie trzeba dojeżdżać. I oglądamy max 2 różne OS w całości.
Przejechaliśmy pół Grabówki i zostaliśmy na dużej hopie.
Obozowisko składało się z (oprócz naszych 3 aut) ok 20 aut z różnych krajów. Rano było ok 50aut. Rano komuś się godziny poje... a nikt się nie chciał przyznać i wstaliśmy za wcześnie więc niezbyt wyspani byliśmy
Czas oczekiwania na start OS był okropnie długi ale nudy nie było bo w końcu liczba chyba z 50tyś kibiców sprawiła że atmosfery takiej nigdzie jeszcze w życiu nie doświadczyliśmy. Zaczęli jechać i to uderzenie od WRCa jest niesamowite. Najdalej Ogier. Niektórzy mieli odwagę kłaść kamery na drodze za hopą żeby rajdówka przeleciała nad nią.
Potem jak wpadali do lasu i zrobiła się cisza było słychać w oddali jak pozostali kibice mocno zagrzewają do walki kierowców.
Potem na Paprotki na start zobaczyć jak to coś odlatuje bo przecież nie odjeżdża. aah
Wieczorem przelogowaliśmy się na OS Gawliki i niedaleko za waterspashem się rozbiliśmy. Wszystko było ładnie pięknie gdyby niby właściciel pola nie robił pobutki o 7:30 i kasował za pobyt. Ok 20zł za auto może być, nawet niech ma coś z tego żeby nie robił wojny żeby następnym razem OSu nie było. Ale o 7:30 :\ W dodatku dzień wcześniej pytaliśmy się czy można ponoć jego dobrego sąsiada.
Pierwszy przejazd to widowiskowy Watersplash. Tutaj na fladze błotny autograf nam złożył Willson i kilku innych. na drugi przejazd przeszliśmy na "P90 na bruk na spadaniu" i była zacna miejscówka. Flagi, trąbki i gardła były w użyciu

Niedaleko stanął płonący Gassner Jr. Załoga auto ugasiła bardzo szybko a okazało się że urwał się im wał. Pilotka, nota bene bardzo ładna i niezwykle miła, czekała przy OS aż pojedzie Szachownica i K i gdyby nie my i jedyny pozostały safeciarz (któremu też przypomnieliśmy żeby został) to nie wiem czy załoga nie została by uznana za "zaginioną". K w ogóle nie widziało, że ona pokazuje mu żeby się zatrzymał a potem nie bardzo wiedział co ma jej powiedzieć. Gdyby nie kumpel który mówi po niemiecku byłoby im ciężko się dogadać. Ostatecznie wszystko dobrze się skończyło, wspólna fotka jest

i powędrowaliśmy do auta. Była do nas prośba żeby powiedzieć lawecie gdzie dokładnie stoi rajdówka a ten cep z lawety omal nas nie rozjechał :\
Wieczorkiem wykonaliśmy przejazd po OS Miłki. W autach siedzieli jedynie kierowcy bo reszta z trąbkami, gwizdkami i flagami, śpiewając wystawała z aut przez okna. Wszyscy nam odmachiwali, odtrąbiali, gwizdali a nawet były pozdrowienia na radiu

Tak się bawi, tak się bawi Rajd Polski!!!
Były jeszcze inne przypały

ale nie aż tak głośne
Ostatecznie ulokowaliśmy się niedaleko startu. Bo plan był taki aby zrobić sobie fotki i zebrać pamiątki w postaci autografów od najlepszych.
Stanęliśmy więc przy PKC i czekamy i czekamy aż pojawili się ale już w kaskach

wtedy zrozumieliśmy że ustawiają się gdzieś wcześniej i tam pobiegliśmy. W sumie aż do miejsca gdzie była zamknięta droga czyli ok 3-4km. Tam też czekaliśmy na drugi przejazd ale tym razem czołówka jechała do połowy tego zamkniętego odcinka, więc znów biegiem za nimi. Ale trofea zdobyte i powiem wam warto było na spokojnie przyjrzeć się autom, zagadać do Petera, Jarri czy Krzyśka. Niezapomniane przeżycia.
Nie widzę innej opcji jak powrót WRC do nas nawet za dwa lata. Super impreza, zabezpieczenie ok miłe i można było się dogadać jak człowiek z człowiekiem. Atmosfera bajka, wszystko było jak realna bajka. Teraz trudny powrót do rzeczywistości.
Ktoś nam ukradł grilla na ostatnim noclegu ale nie zepsuło to nam humorów, rajd był super, czułem się jakbym tam z dwa tygodnie siedział. Cały czas ma przed oczami ten krajobraz, te auta, kurz, boki a w uszach słyszę ryk silników.......
Wracamy tam za rok i za dwa na kolejne WRC
