ZbyszekChaosu napisał(a):ODTJ-y o których mowa muszą posiadać poza wymienionymi wyżej elementami tor o długości min 800m, co najmniej 6 zakrętów i konfigurację pozwalającą na użycie minimum 3 przełożeń skrzyni biegów. Do tego jeszcze odpowiednie strefy bezpieczeństwa oraz równa nawierzchnia. Wydaje mi się, że to dużo lepszy plac do sportu niż parking pod Tesco.
BTW, ODTJ-y, o których mowa dzielą się na dwa stopnie, więc w wariancie podstawowym mogą mieć również tor o dł. 400m i min. 4 zakręty. Plac manewrowy również może być częścią "nitki" toru. Niemniej zakładając opisywany przeze mnie stopień wyższy i w oparciu o co najmniej 2 znane mi takie ośrodki, ze względu na konfigurację IMO w dalszym ciągu ma się to słabo w kontekście oczekiwań co do miejscówki, która nawet w aspekcie poziomu podstawowego może być stałym miejscem szkolenia i progresywnego rozwoju kierowcy sportowego. Wynika to z prostej przyczyny - już na etapie koncepcji i projektu taki rodzaj uniwersalności nie został wzięty pod uwagę i chociaż nie ma formalnych przeszkód, aby inne projekty uwzględniały interesującą nas funkcjonalość, to jakoś ciężko widzę temat takiej szczodrości w gospodarowaniu przestrzennym oraz budżetowaniu na szczeblu samorządowo-lokalnym, jeśli konkretne wytyczne nie spływają z decyzyjnej góry, najlepiej ministerialnej. Tutaj nie wchodzi w rachubę także lobbing prywatny i takiż udział inwestycyjny, gdyż omawiane ODTJ-y to składowe xORDów.
Wspomniane strefy bezpieczeństwa i ich realizowanie również wskazują na charakter obiektu i są odmienne od stosowanych tam, gdzie myśli się o wykorzystaniu sportowym. Gł. skupiają się na wypadkowych w miejscach sztucznie obniżanej przyczepności. Nie ma "pułapek żwirowych", kieszeni, a bariery typu Armco w niektórych sekcjach bezpośrednio okalają nitkę toru szkoleniowego. Nie ma też tralek - niby niuans, ale niepomijalny zarówno w aspekcie utrzymania toru, jak i edukacyjnym. Ujęty wymóg możliwości zapięcia 3 biegu jest kwestią bardziej umowną i poniekąd matematyczną, bo jak wiemy to też zależy w jaki sposób, czym i jak skonfigurowanym powozimy.
Co do parkingu pod Tesco to nie do końca na poważnie wspomnę tylko, że jak są chęci, warunki oraz niezbędne środki to i tak można, o czym świadczyć może metodologia przygotowania torów pod rallycrossowe zawody GRC.
Poza tym przypominam, że nie mówimy o budowie toru F1 tylko całego kompleksu do motosportu w stosunku do którego przystosowanie głównej nitki do wymagań F1 jest tylko niedużym procentem kosztów.
Z tymi %-tami to niestety jest wyłącznie teoretyzowanie. Coraz to podkręcane standardy homologacyjne dla toru F1 to nie tylko asfaltowy dywan z podbudową i drenażem. To infrastrukturalna całość ze wszystkimi aspektami bezpieczeństwa, rozplanowaniem komunikacyjnym wewnątrz, szeroko pojęta zabudowa i zaplecze serwisowo-socjalne, wewn. strefy dla zespołów, centrum kierowania wyścigiem, centrum medialne, medyczne, standaryzowane lądowiska dla heli, nawet liczba oraz rozlokowanie trybun i terenowych miejsc widokowych, ciągów ewakuacyjnych..., itp.itd.
Powtórzę jeszcze raz, że całe przedsięwzięcie będzie zyskowne tylko wtedy gdy włączą się w nie prywatni inwestorzy i to oni będą obiektem zarządzać (stadiony państwowe przynoszą straty a prywatne tj klubowe przynoszą zyski)
Z fusów to, czy z kuli? Sorry, ale skąd takie śmiałe tezy? Jakieś konkrety, dane, biznesplany?
Oj, zeby to było takie proste, iż nieupaństwowiony kapitał wraz ze sprawowanym nadzorem byłby gwarantem sukcesu.. Tutaj konieczna byłaby niewyobrażalnie szeroka dywersyfikacja inwestycyjna i duużo nowych, nietuzinkowych, wręcz nowatorskich pomysłów, aby z działalności całego kompleksu wypracować zyski, uwzględniając bardziej niż pewne straty z funkcjonalności stricte motorsportowej i samego utrzymania obiektu. A ujmując wprost jest to w tym konkretnym przypadku, czasie i realiach zwyczajnie niemożliwe. Naprawdę ciężko o optymizm posiłkując się rozeznaniem ekonomicznym - takoż makro, jak i bezpośrednio branżowym. Parafrazując - jak dorobić się małej fortuny, obecnie budując/kupując profi tor wyścigowy? Wystarczy wejść w ten biznes z dużą... Nawet taki spryciarz, jak Mateschitz, póki co nie znalazł recepty na dochodowość odpicowanego Red Bull Ring'u, a to jest modelowy przykład biznesu lewarowanego efektem synergii. Ale kto bogatemu zabroni...
okun911 napisał(a):Co do toru to w Gdyni port lotniczy ogłosił upadłość, można by go na tor przerobić w miarę tanim kosztem
Nic z tego - lotnisko byłoby współdzielone, a teraz wciąż jest pod jurysdykcją MONu (43 Baza Lotnictwa Morskiego).
Ale wątek jest celny o tyle, że gdybyśmy mieli włodarzy tego sportu w jakikolwiek sposób zobligowanych do aktywnego działania na jego rzecz, to przy okazji ustalania zapisów i uchwalania tzw. ustawy lotniskowej można byłoby co najmniej próbować wyrwać (na podobnej zasadzie przekazania własności) powojskowy teren z przeznaczeniem na motopark pod egidą stosownej instytucji, jakim jest przynajmniej w teorii PZMot. Dobrym odniesieniem, że można, jest Kucharowy Rallyland (kupiony prywatnie za i tak bardzo sensowne pieniążki) i chociaż wciąż jest to infrastrukturalna partyzantka, to ruch w interesie potwierdzałby tylko słuszność takich działań. Jest jeszcze kilka innych samorządów, które w malignie rzuciły się na urojny pomysł pt. lokalny port lotniczy, ale w zamian dorobiły się jedynie niewypłacalności najemcy/inwestora (m.in. Biała Podlaska i nie chodzi mi czasy Vahapa Toya i centrum rozrywkowo-biznesowego z, nomen omen, torem F1), jednak w obecnej sytuacji prawnej i własnościowej nabycie takiego obiektu to już tylko komercyjny zakup.