Na początku coś miłego, bo potem będzie gorzej
Zawodnicy dawali radę, pięknie przejeżdżali, uczta dla oka i ucha. Sami zawodnicy strasznie sympatyczni goście
.
W tym roku już jako normalny kibic przeszedłem całą trasę w ciągu dwóch dni. Wszędzie w sumie było ok poza PO23, gdzie pani sędziówna z tego co zauważyłem kazała po podjazdach ochroniarzom trzymać ludzi za barierą, co uniemożliwiło gratulowanie zawodnikom.
Większość tych ochroniarzy to raczej też dorabia do emerytury na grupie inwalidzkiej bo na przykład na PO15 było dwóch gości, myślę na pewno po 60
. Sama ochrona zaś działała według swoich zasad: na parkingi dla Vipów nie wpuszczali vipów i organizatorów bo taki przykaz, za to pełno aut stało bez żadnych nalepek itp. Sami sobie byli panami i nikt z tego wniosków nie wyciągnął.
W lokalnych "internetach" pojawiła się u nas też taka wiadomość:
http://limanowa.in/wydarzenia;quot-zero-kontaktu-zero-reklamy-a-potem-zdziwienie-ze-nie-chca-przyjechacquot,22864.htmlOgólnie nie dziwię się mu, bo przez jednego z "sędziów" (o zgrozo) w tamtym roku prawie spłonęło mu auto: wtedy to sędzie wyrwał strażakowi gaśnice i poleciał gasić auto, ale nie bardzo wiedział jak się uruchamia gaśnicę! P. Bełtowski to zauważył i dopiero gdy wyrwał mu tą gaśnicę i wyrwał zawleczkę to sobie sam to ugasił. Tylko dzięki życzliwości p. Bełtowskiego informacja nie poszła w "internety". Po wyścigu pokazywali nam właśnie onboarda z przejazdu i akcję z gaśnicą. Konsekwencji zero.
Chodząc po punktach też w tym roku i obserwując ludzi, gadając z ludźmi trochę doszedłem do informacji, że kilka punktów było obsadzonych ludźmi którzy miesiąc, może 2 przed wyścigiem dostali licencje sędziowskie i zabezpieczali wyścig bo brakowało ludzi. Na całe szczęście nie doszło do wypadku na tych punktach. W lokalnych portalach informacyjnych spotykałem się nawet z komentarzami, gdzie ludzie widzieli jak po komendzie że wywieszamy flagę olejową sędziowie w informatorach sprawdzali jak ta flaga olejowa wygląda! To jest dopiero heca. Ale to też wina trochę PZM: jak to możliwe że wprowadzając licencję "magnetyczne" dopuszcza do takich wypadków, gdzie teoretycznie sędzia przez pierwszy rok, który ma być pomocnikiem sędziego omija ten etap i dostaje od razu licencję? Więc tutaj się nie dziwię klubowi bo lepiej przykombinować i dać sędziego któremu nie trzeba nic dawać poza bułką z biedronki i jakąś mineralną niż płacić komuś kto ma licencję i już coś widział.
Dało się też zauważyć różnicę w nadgorliwości sędziów: jedni przerywali podjazd bo trochę żwirku na 1cm^2 tarki się nasypał, drudzy nie zauważyli żwiru na asfalcie. Poza tym pojawia się też kwestia tego, że na jednym punkcie nie było nikogo poza sędziami, na innym, między innymi na PO23 było pełno osób postronnych, którym dzięki Bogu nic się nie stało. Gdyby jednak jakiś zawodnik tam wydzwonił to byłaby tragedia ("trumny" dohamowują tam z ok. 220 km/h do 50).
Ogólnie rzecz biorąc z roku na rok organizator nie wyciąga wniosków z oczywistych zdarzeń. Zero szkoleń, tłumaczeń dla sędziów, opiera się to może na 10 ludziach którzy wiedzą co to motorsport i którzy widzieli już niejeden rajd/wyścig. Ochrona jest jaka jest bo decydują się na to ze względów cenowych bądź znajomościowych. Jedyne co poprawiono w tym roku to to, że nie widziałem już strażaków w wieku 13-17 lat, gdyż sam o to wnioskowałem przed swoim odejściem.
To by było na tyle. Mam nadzieję ze ktoś w końcu zrozumie że pieczątka od delegata FIA to nie wszystko. Ja w każdym bądź razie nie zamierzam wracać do klubu przed tym, zanim ktoś się nie weźmie za normalne szkolenia, porządki i organizację. Nie mam zamiaru się wstydzić za cały klub podczas gdy sam chciałbym zrobić wszystko by było coraz lepiej a nie mogłem.
"Straights are for fast cars, corners are for fast drivers..." - C. McRae