przez żółtodziób » sobota, 14 paź 2006, 10:41
jak ich słynna rezerwa , której stan jest wyznacznikiem cen ropy na świecie spadnie z 60 do 30stu dni to inaczej będą gadać, zaczną lać etanol do tych dystrybutorów, gdzie teraz leją ropę i benzynę. Gdyby założmy dzisiaj ktoś ogłośił że ropa się kończy to w ciągu max roku wszystkie nowe auta byłyby przezbrojone na etanol, zaś w cioagu 10 lat nie zostaloby już prawie nic co chodzi na benzynę.
Problem z autami elektrycznymi jest taki, ze nie ma rozsądnych form magazynowania energii elektrycznej. Co do ogniw wodowrowych to nie sądzę żeby się przyjęły - nie wszyscy zakładają sobie propan - butan lub metan w samochodzie, bo się boją że wybuchnie. Część źle serwisowanych instalacji faktycznie potrafi dupnąć. Trzeba sprawdzać stan węży i zaworów a niektórzy zakładają że "jakoś to będzie". Wodór jest znacznie bardziej reaktywny, niełatwo będzie przekonać ludzi że można z tyakim czymś jeździć. Zresztą sama idea ogniwa wodorowego -samochód nie jest napędzany bezpośrednio przez spalanie substancji, ale proces ten obywa się w odniwie, a pozyskana zniego energia jest zamieniana na prąd. Toż to ewidentna strata energii i moze być podyktowana jedynie względami bezpieczenstwa - silnik spalinowy rzadko bywa idealnie szczelny...
Sądzę że rozwój napędu elektrycznego hamuje się w chwili obecnej właściwie sam, niezależnie od etanolu i innych paliw alternatywnych. Ten sam problem dotyczy przecież nie tylko samochodów, ale także komórek, notebooków i wszystkiego co chodzi na baterie. To jest wystarczająco duże pole do eksperymentowania akumulatorami, widać też duzy postęp jaki dokonal sie w ostatnich latach. Sądzę też, że ostateczny sukces jest bliżej niż dalej - przytaczałem juz chyba przykład elektrycznego Evo - moc jest niewiele mniejsza niż w zwykłym Evo, masa pojazdu 15% większa od spalinówki, zasięg - podobny do zwykłego Evo, czas pełnego ładowania - 15 minut. W gruncie rzeczy niewiele gorzej niz splinowka, za to znacznie taniej w utrzymaniu. Nie chodzi tu tylko o prąd, ale także o serwis - wielu rzecy z którymi są bardzo duze problemy w zwykłych samochodach tam po prostu nie ma. Chłodnica, skrzynia biegów, sprzęgło, wreszcie sam silnik - w elektrycznym zużywają się szczotki i ewentualnie łożyska, można też zjarać uzwojenie jak sie go przeciąży, ale od czego są kompy - można przecież zabezpieczyć się na taką ewentualność. W silniku spalinowym jest rozrząd, tłoki, panewki, gładzie, uszczelniacze, zapłon, wtrysk, filtry, paski - - nie dosć że wszystko to jest zawodne to jeszcze trzeba to wszystko od czasu do czasu regulować. Pomiijam już fakt że w przypadku dobrze zaprojektowanego wozu elektrycznego znacznie ogranicza się ryzyko pozaru na przykład. Silnik elektryczny na tle spalinowego ma praktycznie same zalety. Wydaje mi się ze tym, co w chwili obecnej hamuje możliwość zastosowania takiego napędu na szerszą skalę są koszty wyprodukowania odpowiednich akumulatorów a do tego być może także ich trwałość - do silnika spalinowego leje się zupę i jedzie 300 000 km bez remontu. jak to jest z bateriami - wie każdy kto ma komorkę. Niby powinna wytrzymać 1000 ładowań, co przy ładowaniu co 3-4 dni oznaczloby że jedna bateria powinna wystarczyć na 10 lat. Tymczasem nawet najlepsze akumy trzymają parametry nie dłużej niż 3 lata i to nawet nie koniecznie będąc intensywnie uzywane. Ja sobie nie wyobrażam sytuacji, w której co 3 lata trzeba wymienać najważniejszy i zapewne bardzo kosztowny element w samochodzie