Ad.1 - Niektóre nawet więcej. Ciekawe czy wiesz dlaczego np. jedno CC podnosi to koło wyżej, a inne niżej.
Nie znam takiego co by podnosilo więcej niż karton.
Ad. 2 - Seryjne auto jest TYLKO punktem wyjścia. To co się z nim robi później to już tylko inwencja, wiedza i pieniądze inwestora. A rozkład mas i rozstaw osi nie są jedynymi czynnikami decydującymi o charakterystyce prowadzenia, nie mówiąc już o tym, że różnym kierowcom pasują różne charakterystyki.
nie są jedynymi czynnikami, ale za to najbardziej rzutującymi. Samochódjako punkt wyjścia to może potraktować Prodrive, M-sport, albo innaa taka firma, która za odpowiedniodużą kasę zrobi dobre WRC nawet z minivana, ale żyjemy w Polsce i majstrujemy w garażach, sądząc po tym że w ogóle trabant wchodzi w krąg zainteresowań nie mamy zbyt wiele kasy, więc może darujmy sobie bujanie w obłokach i zejdźmy na ziemię, To co sami jesteśmy w stanie zbudować będzie miał dużo cech auta seryjnego.
Ad. 3 - Korekcję robi się u okulisty
Raczej u stomatologa... Okulista dobiera szkła korekcyjne a nie robi korekcję.
A to jak kto kręci kierownicą, przy porównywalnych autach ma znaczenie zasadnicze. I wcale nie mam na myśli szybkości wykonywania różnych ruchów
Jeździles obydwoam tymi gratami? Nie jeździłeś.. Skąd wiem? Bo ja jeździłem i dobrze wiem , że Kaszel dużo bardziej spontanicznie reaguje na ruchy kierownicą.
ale to mniej więcej jak w seksie: sprzęt jest ważny ale zawodnicy zbyt wyrywni kończą przedwcześnie
nie wiem, nigdy nie miałem takich problemów...
A generalnie kaszlak nie jest autem, które zbyt chętnie skręca (niedociążone koła przednie), dlatego często trzeba było w nim spowodować nadsterowność manipulowaniem gazem - i żeby wszystko było jasne, nie chodzi o wykorzystanie nadwyżki mocy, bo jej nie ma ale odpowiednie ujęcie.
no, jak się wchodzi pełnym gazem w zakręt to nie dziwota... W każdym wozie trzeba dociążyć przód przez ujęcie gazu lub nawet lekkie przyhamowanie żeby ostro skręcił i to bez wzgledu na rodzaj napędu. Tyle że trabant po czymś takim nie "składa się" tak chętnie jak Kaszel.
A jeśli piszesz, że Trabant jest sztywniejszy od malucha, to ja nie rozumiem czegoś: wszyscy zawodnicy na różne sposoby usztywniają nadwozia, wkładają różne rozpórki, rozbudowane klatki, zawieszenia na uniballach, a wszystko to po to, żeby poprawić prowadzenie auta. A ty piszesz, że z powodu większej sztywności Trabant jest gorszy.
a wiesz po co jest cudzyslów? Własnie po to żeby "sztywności" o jakiej ja pisałem nikt nie pomylił ze sztywnoscią nadwozia, bo to akurat bez porównania lepsze ma Kaszel. Sztywość o którą mi chodziło to mniejsza chęć współpracy w zakręcie. Owszem, można wywołać nadsterowność, ale poślizg zawsze oznacza stratę.
Ad. 4 - To nie były żadne fabryczne auta i zawodnicy. Byli to tacy sami zapaleńcy jak my, tyle, że w Polsce królował wtedy maluch, a u nich Trabant. Widziałem warszat Melkusów w Dreźnie. Robili chyba najszybsze Trabanty. Nie było tam nic z fabryki. Wyglądał tak samo jak wiele firm przygotowujących auta do sportu w Polsce, ba, nawet pracowało tam dwóch Polaków, (z tego jeden to mój kolega). Po prostu manufaktura, w której poza normalnym warsztatem naprawczym był taki niepisany dział sportu, a szef znał różne sposoby na wyciągnięcie dodatkowych koni z Trabanta. I tak jak napisał wallygator, te 80-konne to były 800-tki. Bez powiększania pojemności robiono z nich 60 -70 KM. Co do trwałości, to chyba nie wiesz, co psuło się w kaszlakach. To, czego nie było w prostych silnikach Trabantów: układ smarowania, układ zaworowy, wycieki oleju. A po wyścigu i tak były rozbierane, tyle, że był to proces prostszy i tańszy. Nawiasem mówiąc, Kartony jeździły również w rajdach tyle, że u nas pojawiały się na wyścigach i z tego wzięło się przekonanie o tym, że było to auto używane tylko w wyścigach.
może i nie były fabryki, tak pisali w gazecie w której o tym czytałem, ja tam się nigdy za specjalnie nie interesowałem enerdowskimi ścigantami, ale na pewno ci co je robili znali je na wylot, żarli trabanty i nimi srali. Tak jak unas wszyscy znalio na wylot kaszle. Jeżeli znas kogoś kto potrafi zrobić te 60-70 KM to zamiasty gadać zróbcie to. Gdyby to było takie proste to by było więcej takich mądrych. W świetle mojej wiedzy jest tak jak pisze wallygator. 35-KM jest łatwe do zrobienia, ale wyżej już się zaczynają schody. Polskie trabanty o mocy 60 - 70 KM są jak UFO, wielu o nich mówi, ale nikt nie widział. Są liczne fan - cluby, jest masa zapaleńców ale nikt nawet się nie zbliźył do wartości o jakich mówisz. Ja uwierzę jak zobaczę, na razie nie widziałem.
Co do rajdowych trabantów - pewnie, wszystko można obaspawać, ale przestanie być to wszystko lekkie. Niska masa przy sporych gabarytach nie wzięła się znikąd, ani nawet z tego, że poszycie jest plastikowe (bo wcale nie jest ono wiele lżejsze niż blaszane, jeśli w ogóle jest lżejsze, bo laminat jest bardzo gruby, nie ma żadnych przetłoczeń i musi być gruby żeby był wystarczająco sztywny, by sie nie oderwac) tylko z tego że całość jest cienka jak kondom. poza tym DRZWI NIE MAJĄ PROGÓW!!! A przeciez to bardzo wazny element nośny w każdym normalnym samochodzie. Prawda jest brutalna, to badziewie ma sztywnosć puszki po piwie, która rozleci się na pierwszej hopie. Można z tego zrobić rajdówkę, ale nie bedzie to tak mocny rywal jak wyścigówka. Ani w ogóle, ani nawet w swojej klasie.
Nic dodać, nic ująć.
Prezes-tk

no i czym tu się podniecać? Jeździ to to efektownie, ale czy efektywnie? radzę obejrzeć sobie jak jeżdżą rallycrossowe kaszle, zakręcają o wiele ciaśniej bez poślizgu, nie kładą sie w zakrętach tak mocno (to jest to co mówiłem, w garażu nie zmienisz jego najmocniejszych wad, takich jak wysoki środek cieżkości), w ogóle dają sie prowadzić o wiele bartdziej precyzyjnie, jazda to nie jest ciagłe szukanie drogi. Widać natomiast większą moc niż w Kaszlu i tylko to przemawia na korzyść Kartona, dlatego też podtrzymuję swoją opinię, że jeśli ktoś z tego nie wykręci tych 60-70 KM to raczej nie zrobi z tego konkurencyjnego wobec Kaszla wozu.