pomysł ze wspólnym rozgrywaniem RSMP i PZM przy skróceniu odzinków PZM jest chory. Po pierwsze niemożliwy do spełnienia ze względów regulaminowych (obowiązują uniwersalne zasady FIA), po drugie utrzymywanie podwójnych obsad sędziowskich i technicznych (łączność) kosztuje w sumie tyle samo, co nowy rajd. Po trzecie: czy zrobić sobie kuku na 10 kilometrach jest trudniej niż na dwudziestu? Ten ostatni podział jest równie absurdalny, jak ograniczanie oesów na KJS do 1700 - 2000 metrów. Jak ktoś ma talent, to spadnie z łóżka i złamie nogę.
I na koniec: W rajdach jest jak w całej gospodarce. Spora część firm absurdalnie uznaje, że reklamowanie się w tym sporcie źle szkodzi, i wybiera tak "bezpieczne"dyscypliny jak chamska piłka nożna czy zjazdy na bicyklach po lesie w dół. Można już reklamować piwo, ale browarkowce boją się że komuś się piwo na rajdówce źle skojarzy. Proponuję obejrzeć wyścigi w Niemczech, stojące właśnie na browarach. A tak w ogóle to po co to wszystko, kiedy oglądalność " w naturze" , ale w telewizji maleje. Dlaczego? Bo maleje oglądalność programów "ogólnomotoryzacyjnych" w których pokazywany także jest sport motorowy. Ludkowie mają już gdzieś oglądanie moto nowości, na które nigdy nie będzie ich stać. Wyjściem z sytuacji jest program tylko o sportach motorowych, i to trzymający się jak najdalej od Warszawki i Pzmotków. Dość lizania im pupy.
A protest popieram, choć nic nie da, dopóki w wyborach w PZM wygrywać będą kombinatorzy, a w automobilklubach geriatrycy. Krakowski trzeba zabrać Aut. Krakowskiemu, bo wybrany już chyba po raz piąty z rzędu prezes Oprocha ma tylko jeden kłopot w życiu: wariatów, którzy mu zakłócają urzędowanie jakimś rajdem. Witkowski Prezes też nie ma najłatwiej: możnaby dołożyć kasy na Kraków czy Karkonosze, ale musiałby spuścić z pensji paru (nastu, dziesięciu) urzędasów, zajmujących się w centrali PZM i tzw. okręgach niczym, żeby mieć pieniądze na sport. A za Karkonoski ponoć chce płacić Sołowow???
Sorry, że tak długo skrobię, ale się ugotowałem po tym wszystkim.