Długo trwało, ale w końcu jest relacja.
59. Rajd Barbórka 2021Na rajd pojechałem z dwójką znajomych fotografów. Podobały mi się zmiany w tegorocznej edycji Barbórki. Byłem zadowolony z braku w harmonogramie Toru Modlin. Z ciekawością patrzyłem na oes w Pruszkowie i z nadzieją na Słomczyn, po którym miałem duże oczekiwania. Znajomy zauważył, że brak jest odcinka testowego na Bemowie, więc słusznie stwierdził, że w tym roku nie powinno się mocno zmarznąć już na początku rajdu. Do tego mieliśmy zaliczyć przynajmniej drugą część oesu na Bemowie i oczywiście Karową.
Co do listy zgłoszeń to mam wrażenie, że było słabiej niż w latach poprzednich. Do tego ani jednego wurca. Szkoda, bo to praktycznie jedyna impreza w Polsce, gdzie można zobaczyć takie samochody. Z mojego punktu widzenia Barbórka to takie święto rajdowe, gdzie można pojawić się w nietuzinkowych rajdówkach. Bardzo fajnie postąpił tu Kacper Wróblewski, który wystawił taką niecodzienną Subaru Imprezę. Z punktu widzenia co niektórych startujących jest to jednak walka o jak najlepszy wynik, co pokazał wpis Miko Marczyka na Facebooku. Nie wiedziałem, że na tą imprezę jest aż taka napinka. Szkoda.
piątekRajd rozpoczęliśmy w piątek od wizyty na Bemowie, gdzie znajomi odebrali kamizelki. Tu niespodziewanie padła propozycja od znajomego, że mogę dostać kamizelkę na pierwszy oes, bo odbierał osobie, która będzie z niej korzystać dopiero jutro. Początkowo irracjonalnie wahałem się czy będę chciał z niej skorzystać. Tak, odcinek miejski, a ja się zastanawiam czy pożyczać kamizelkę. Oczywiście, że tak, bo sporo ona ułatwia. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po serwisach, ale nieprzyjemny wiatr nie umilał oglądania rajdówek. Następnie udaliśmy się do Pruszkowa, gdzie jeszcze zdążyliśmy zjeść w galerii, przez którą miał przebiegać oes SZNAJDER Batterien Pruszków. Planowałem miejscówkę na parkingu na dachu galerii, ale dowiedzieliśmy się od kolegi, że jest tam mocno wytaśmowane, więc parking odpuściliśmy. Wyszedłem z parkingu podziemnego, gdzie mieliśmy zaparkowany samochód i poczułem się trochę zagubiony, bo nie wiedziałem gdzie jest odcinek. Mimo tego, że przed wyjazdem oglądałem mapę i nagranie z drona. A czasu do startu nie było zbyt wiele. Na szczęście po chwili dostrzegłem policjantów, którzy blokowali drogę, więc tam się skierowałem. Kibiców policjanci nie chcieli puszczać tą drogą do trasy, z jednym z nich nawet mieli przepychankę słowną. Uważam, że policjanci przesadzali nie pozwalając tu przejść kibicom i pewnie sam też bym próbował dyskusji, bo do trasy było jeszcze kilkanaście metrów. U mnie została sprawdzona zawieszka i mogłem swobodnie przejść, podczas gdy kibice musieli iść przez galerię. Tu po raz pierwszy doceniłem pożyczenie kamizelki, drugi raz kiedy zobaczyłem ile ludzi zgromadziło się przed galerią. Wątpliwe by było żebym coś podział z kamerą w tym tłumie, a tak mogłem stanąć swobodnie. Ustawiłem się na objeździe ronda przy galerii. Powiedzmy, że dla mnie był to taki objazd beczki, bo na Karowej beczki nie planowałem. Oes ruszył i okazało się, że stoję tuż po starcie. Zostałem na rondzie na pierwszych 16 przejazdów, a więc jeszcze jeden po przejeździe Kajta, bo czołowa 15 listy zgłoszeń startowała w odwróconej kolejności. Zaskoczyły mnie problemy w objechaniu ronda przez Marka Nowaka i pojawienie się Michała Ratajczyka w Fabii Rally2.
Następnie skierowałem się w stronę wjazdu i wyjazdu z parkingu, ale byłem tu tylko chwilę i poszedłem kawałek dalej. Tam chyba znalazłem coś podobnego do lewego 90 na rondzie? Niedługo Lancer Evo X Artura Równiatki uległ awarii podczas wjazdu na parking i przy pomocy mediów rajdówka na luzie zjechała na dół. Po jakimś czasie nadjechał Lancer Evo IX chyba Grzegorza Waszkowskiego, który jechał niezbyt prosto. Przypuszczalnie kierowca o coś zawadził tyłem. Udało się jeszcze złapać kilka marchew z czterołapów, ale cały czas odczuwałem nieprzyjemny chłód spotęgowany przez wiatr, więc poszedłem do galerii żeby się zagrzać. Tym bardziej, że przez skostniałe palce miałem problemy z operowaniem zoomem kamery. Jak już się tam znalazłem to było mi tak przyjemnie, że nie chciało się już wychodzić, ale trochę śledziłem listę startową, bo miałem chrapkę na kilka historyków. I tak udało się trafić na Arkadiusza Kulę i Waldemara Janeckiego w BMW, więc z tego powodu byłem dosyć zadowolony. Po zakończeniu oesu udaliśmy się do Grójca na nocleg.
sobotaDzięki takiej lokalizacji noclegu mieliśmy bardzo blisko na tor rallycrossowy w Słomczynie. Zaskoczyła mnie taka ilość przyjeżdżających samochodów kibiców. Przez cały rajd miałem wrażenie, że jest więcej ludzi niż 2 lata temu. Planem na Słomczyn była hopa, więc byłem pozytywnie zaskoczony tym, że organizator ładnie oznaczył dojście do niej. Entuzjazm mocno opadł, kiedy okazało się, że ten fragment trasy trzeba oglądać przez wysokie ogrodzenie, co praktycznie uniemożliwiało nagrywanie, bo kamera pewnie łapała by ostrość na prętach. Mój wzrok skierował się na trybunę, ale z tego miejsca nie było do niej dostępu. Musiałbym obejść prawie cały tor, a nie miałbym pewności czy widoku na hopę nie będą zasłaniać drzewa. Czasu do startu oesu było coraz mniej, więc zrezygnowałem z wyprawy na trybunę. Inna sprawa, że tam pewnie byłbym narażony na wiatr, a i bez niego było chłodno. Stanąłem na podwyższonym dojściu do kabiny komentatorskiej? Widok stąd nie był idealny, bo fragment po lądowaniu ze skoku zasłaniały drzewa, ale nic lepszego nie wymyśliłem. Słabo. Widziałem, więc z tego miejsca zakręt poprzedzający pierwszą hopę (i sam skok), później dłuższy fragment szutrowy, kawałek dojazdu do drugiej hopy i ponownie skok. Druga hopa wyglądała mniej widowiskowo, więc przyjąłem, że jak ktoś skoczy dosyć fajnie na pierwszym skoku to będę podbiegał kilka metrów w prawo żeby mieć lepszy widok na drugą hopę. Minus tego rozwiązania był taki, że jak ktoś pojawiał się przed powrotem na pierwotne miejsce to miałem cienkie nagranie pierwszej hopy, bo lądowanie zasłaniał m.in. drogowskaz.
Odważnie i daleko skakali m.in. Jarosław Frydrych (oba przejazdy oesów), Paweł Żeromiński (zaskakująco odważnie starym Legacy, chyba po skoku rajdówka się zapaliła, ale załoga dotarła do mety, długo trwało nim pojawiła się na drugim przejeździe, gdzie już hopa był pokonywana bardziej zachowawczo), Krzysztof Stańdo (tym razem w 208 R2, zgromadzeni koło mnie chyba znajomi załogi żywiołowo reagowali na skoki), Filip Pindel, Arkadiusz Bałdyga (tylko w pierwszym przejeździe, chyba było zbyt bogato, bo na drugim oesie było wolnej), Michał Chorbiński (w Fieście Proto od Terleckiego, co ciekawe znacznie odważniej skoczył na drugim przejeździe) i zwycięzca pod względem efektowności - Adam Sroka (startował Fiestą Rally3, na pierwszym przejeździe skoczył bardzo daleko, tak że chyba miał problem w złożeniu się do zakrętu, drugi przejazd znacznie spokojniej). Czołówki nie będę tu wymieniał, poza Michałem Ratajczykiem, po którym nie spodziewałem się dalekiego skoku. Podczas trwania tego oesu popatrzyłem przez chwilę jaki jest widok na drugą stronę - na część asfaltową, ale siatki przy torze skutecznie zniechęcały do tego fragmentu. Jeśli za rok będzie szedł ten oes, to chyba od razu pójdę na trybunę. Chyba, że wejścia na nią nie obejmował mój podstawowy bilet. Zostaliśmy do końca, bo jako ostatni na starcie pojawił się Kajto. Im było bliżej końca tym większe miałem problemy z operowaniem zoomem z powodu zimna i tak niestety zepsułem jeden z przejazdów Grzegorza Bondera w jedynym w stawce Volkswagenie Polo.
Teraz przyszedł czas na przenosiny na ostatni oes rajdu - Autodrom Bemowo Duet, który miał być rozegrany w formie równoległej. Myślałem, że skoro tak będzie, to szybko się skończy i będzie można wcześnie okupować miejscówkę na Karowej. Nawet się umówiliśmy ze znajomymi, że jak tylko przejedzie Kajetanowicz to szybko zmywamy się do samochodu, także po to żeby znaleźć miejsce do zaparkowania przed Karową. Na oes dotarliśmy gdzieś w połowie jego trwania, ale takie przybycie było założone. Wiedząc, że po tym odcinku nie będzie czasu udaliśmy się ze znajomym do siedziby Automobilklubu, bo w poprzednich latach można było tam zjeść i napić się czegoś ciepłego. Okazało się, że bufetu już niestety nie ma. Poszedłem, więc na szutrową część toru, bo liczyłem na widok na hopę przez mostek i ewentualny watersplash. Trochę przypadkowo zająłem praktycznie ostatnie wolne miejsce w pierwszym rzędzie z widokiem na hopę od boku i przejazdem przez wodę od przodu. Było zaskakująco ciepło względem wczorajszego dnia, co było mi na rękę. W teorii oes miał przebiegać sprawnie, ale szybko zaczęły się robić duże odstępy pomiędzy startami poszczególnych par. Przypuszczalnie było to spowodowane korkami na dojeździe z poprzedniego odcinka. Widok do nagrywania miałem fajny, ale przed przejazdem czołówki prawie przed nosem stanęła mi dziewczyna, która nagrywa materiał dla inmotorsport. Znamy się z oesów, więc nie interweniowałem żeby się przesunęła. Na szczęście jest niższa ode mnie, więc radziłem sobie nagrywając na wysoko wyciągniętych rękach. Czasami wychodziły trochę nienaturalnie przechylone kadry, ale było w miarę ok. Najdalej na mostku chyba skoczył Radek Typa. Kiedy pojawił się u mnie Adam Sroka to złożył szeroko Fiestę Rally3 obrzucając zebranych sporą ilością błota. Później Łukasz Kabaciński wygrzebał skądś kamień, którym dostałem w piszczel. Na szczęście ból szybko ustał. Przed przejazdem ścisłej czołówki pani operator odsunęła się na bok - w miejsce, z którego poszli fotografowie, więc nagrywało się bardziej komfortowo. Najbardziej efektownie ten fragment oesu moim zdaniem pokonał Wojtek Chuchała:
https://youtu.be/LRsqa7H3s-g Po Sroce błotem poprawili jeszcze Miko Marczyk i Kajto. Po przejeździe szarej Fabii szybko udałem się w kierunku samochodu. Chwilę poczekałem na jednego znajomego, ale nie było drugiego. W międzyczasie ktoś jeszcze jeździł po torze. Później okazało się, że byli to Łukasz Byśkiniewicz i Hołek w Fieście Rally2 Kołtuna. Na kolegę czekaliśmy chyba z pół godziny. Nie podobało mi się to, bo obawiałem się, że będę miał problem z miejscówką na Karowej.
Znalezienie wolnego miejsca parkingowego w pobliżu Karowej zajęło nam mnóstwo czasu. Kiedy w końcu się udało, to kończyły się przejazdy pokazowe i miało rozpocząć się Kryterium Asów. Skierowałem się w okolice wiaduktu, bo to miejsce uznaję za najlepsze na tym odcinku. Obszedłem miejscówkę w jedną i drugą stronę, ale najlepsze co udało się znaleźć to stanie w trzecim rzędzie. Zrobiłem przymiarkę kamerą i dało się działać na maksymalnie wyciągniętych do góry rękach. Udało się nagrać m.in. uderzenie Sebastiana Steca w krawężnik:
https://youtu.be/mMZv0Mqgjpo Z czasem koło mnie stanęło kilku wstawionych kibiców i kiedy Adam Sroka pojechał dość widowiskowo padło do mnie pytanie kto to jest. Od tej pory każdy kolejny startujący był dla zebranych Adamem. Było wesoło, ale czasami byłem trącany, przez co traciłem stabilność nagrania, przez co leciało mięso pod nosem. Swoją drogą Sroka praktycznie cały rajd jechał efektownie. Po jakimś czasie lewa ręka zaczynała odmawiać posłuszeństwa i z bólu opadać na dół, przez co niestety zepsułem kilka ujęć. W pewnym momencie zapaliła się Subaru Impreza bodajże Jerzego Szynkiewicza (czego nie nagrałem, bo ręka już coraz bardziej niedomagała). Wymusiło to przerwę, bo rajdówka była gaszona na mecie. Nieładnie tak pisać, ale ta niespodziewana przerwa była mi na rękę, bo ramiona mogły dłużej odpocząć. Kiedy miała jechać już ścisła czołówka, to postawiłem wszystko na jedną kartę zdejmując rękawiczkę i robiąc nagrania tylko prawą ręką. Udało się, ale nie chciałbym tego powtarzać w przyszłości. Mnóstwo mięsa leciało z powodu bólu i opadania ręki. Następnym razem po prostu musimy być wcześniej na Karowej, tak żebym mógł stanąć w pierwszym lub góra drugim rzędzie. Po przejeździe Kajta na czas sporo ludzi zeszło z trasy i w końcu komfortowo mogłem stanąć w pierwszym rzędzie. Ale przejazdami charytatywnymi byłem dosyć rozczarowany. Hołkowi tuż po starcie awarii uległa Impreza i szybko zjechał w stronę mety nie chcąc narażać rajdówki na dalsze uszkodzenia. Kajto pojechał jakoś krótko, w poprzednich latach wurcem zdecydowanie więcej pojeździł. Wizytę w Warszawie zakończyliśmy obecnością w pobliżu podium.
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.