Migsquad napisał(a):Czytając wasze posty przypomniał mi się incydent z rajdu Elmot, parę lat temu.
Poszliśmy grupą na oes Sokolec-Kamionki. Pech chciał że tuż obok nas wydzwonił peugeot106. Uderzył w drzewo drzwiami pilota. Podbiegłem jako pierwszy, chciałem wyciągnąć pilota ale okazało się że drzwi są mocno zakleszczone i nie da się otworzyć.
Z pilotem było krucho, był cały we krwi, chwil później zemdlał. Kierowca wyszedł o własnych siłach, ale był tak zszokowany że nie wiedział co się dzieje. Przyznam że karetka przyjechała dość szybko (może dlatego że było to ok 1 km od startu) Chwilę później przyjechał samochód ratunkowy. I tu zaczął się koszmar... Otóż wysiadło z niego 2 osoby i totalnie nie wiedziały co robić. Jeden z nich wyją z auta toporek i zaczął rozkleszczać drzwi. Ludzie zaczęli krzyczeć że nic nie robią i że takim toporkiem mogą po głowach się postukać. Podbiegł mój brat do ich auta i wyciągnął nożyce hydrauliczne. Kiedy dawał je jednemu z nich ten nie bardzo wiedział co ma z nimi zrobić. Dopiero po chwili je uruchomił i jakoś wyjęto pilota. Akcja trwała chyba z pół godz. a mogła trwać góra 10 min. Totalny brak profesjonalizmu.
Okazało się że pilot miał połamanych parę żeber, miednicę i rękę. A co by było gdyby miał jakieś obrażenia wewnętrzne?? Pewnie skoczyłby tak jak Marian Bublewicz.
Mam nadzieję że od tamtej pory dużo się zmieniło w zabezpieczeniach.
a czy to nie byl czasem nissan micra??
pytam bo kojarzy mi sie podobna sytuacja tez z tamtych rejonow i bylo tam cos takiego ze na jednym przejezdzie uderzyl peugeot 106 w drzewo(tylko ze przodem), apotem nissan micra bokiem od strony pilota.tez byly problemy z wyciagnieciem itp.
bylem wtedy na zabezpieczeniu tylko ze na nawrocie pare metrow ponizej tego miejsca?
p.s.
tam gdzie byly te wypadki nie malo brakowalo a kuzaj by tez przylozyl w drzewo.