Szczerze kondolencje dla rodziny i znajomych Sylwestra. To wielka strata, będzie nam Go bardzo brakowało...
zaszybki napisał(a):ZABEZPIECZENIE:... nagle wszyscy krzyczą, że konfiguracja odcinków zła, za wysokie średnie i 2 km na odcięciu..te oesy lecą w Elmocie od wielu wielu lat..są i tak dostatecznie kręte, są to jedne z najbardziej technicznych oesów w Polsce.(...)
Poza tym wszystkim rajdy to nie wyścigi, nie ma dookoła trasy oesu 100m strefy miękkiego lądowania na piachu, jest ciasno, wąsko, brudno, drzewa. Jest niebezpiecznie i zawodnicy się z tym liczą, nie ma taryfy ulgowej. Albo grzejesz albo puszczasz nogę z gazu, taki jest ten sport.
Nie będę się wypowiadał na temat zabezpieczenia, nie było mnie tam. Niestety Kolego, jeśli idzie o trasy to moim zdaniem nie masz racji. To, że kibice na forum nie wypowiadają się na ten temat, nie znaczy, że sprawa nie jest poruszana w środowisku. Tak się składa, że Elmotu w RSMP nigdy nie jechałem. Jechałem natomiast w innych rajdach organizowanych przez ten klub oraz w imprezach które były na tych trasach. Atmosfera w Świdnicy od kilku (ok 10) lat była zwyczajnie zła. Przypomnij sobie, że w pewnym okresie organizowano coś na kształt rajdu "Elmot 2", robionego przez alternatywny klub. Swoja drogą jedna edycja którą empirycznie sprawdziłem była przygotowana na najwyższym poziomie.
Natomiast w Świdnicy normą były "nagonki" na zawodników, które trudno było już w pewnym momencie nazwać dbaniem o przestrzeganie regulaminu. I nie masz racji, wiele osób zwracało uwagę, że organizator z roku na rok coraz słabiej się przykładał do trasy, choć reszta zawsze stała na dość dobrym poziomie. Porównaj sobie mapy odcinków z roku np. 2000-2001 a obecnie. Impreza stała się trochę "rajdem wokół trzepaka", czasami wręcz bazując na 3 fragmentach drogi. Rozumiem, że wynikało to z chęci zaoszczędzenia pieniędzy i ułatwienia w zabezpieczeniu i uzyskaniu zgód na wykorzystanie drogi. Na dodatek niestety nie jest przyjemne, to nie tylko moja opinia, startowanie po takich oesach w drugą stronę, z racji nieprzewidywalności "syfu", potęgowanej jeszcze przez drugą ligę, choć to akurat temat na osobną dyskusję.
Problem zasadniczy polega właśnie na tym o czym piszesz, trasy Elmotu nie zmieniły się od wielu lat. To są te same odcinki, które jeździło się maluchami i polonezami. Jeśli nie wierzysz, zobacz sobie radziecki film o przemytnikach dzieł sztuki, kręcony w dużej części na Kamionkach czy Walimiu (może przypomnę sobie tytuł, to wyedytuję). Tam się dokładnie nic nie zmieniło, moze poza tym, ze w latach 60. betonowe barierki były jeszcze niepołamane. Zmieniły się natomiast samochody, są szybsze i lepsze zawieszeniowo. Niestety, to czasami bywa złudne, a rosnąca prędkość i związane z nią ryzyko jest nieubłagane. Możesz policzyć sobie średnią prędkość pierwszego zawodnika na przestrzeni ostatnich 15 lat i wtedy zobaczysz co mam na myśli.
Z tym wiąże się druga kwestia. Nie wiem co masz na myśli pisząc o trasach "technicznych". Jeśli idzie o technikę prowadzenia samochodu, to clou tego sportu leży w pokonywaniu zakrętów, a tych niestety na oesach typu Rościszów-Walim czy Kamionki jest niezbyt wiele. Obfitują za to we fragmenty, gdzie zapina się ostatni bieg i jedzie na nim bardzo, bardzo długo. Ich techniczność nie promuje w takim stopniu umiejętności kierowcy ale przede wszystkim daje fory lepszemu (mocniejszemu) sprzętowi. Nie znaczy to, że takich fragmentów w ogóle nie powinno być w rajdach, ale raczej o skalę na jaką to ma miejsce.
W mojej opinii organizator od kilku długich lat siedział na laurach, bazował na opinii, że ma fajny rajd i nie tylko nie szukał nowych tras i konfiguracji, ale jeszcze zawężał wybór odcinków, które ma. Coraz częściej rajdówki śmigały po Walimiu na wprost a następnie zaliczały Kamionki, zamiast zjechać na Michałkową. A jeśli pojawiały się nowe oesy, to również okazywały się boleśnie szybkie, zdarzały się odwołania odcinków z powodu przekroczenia średniej. Wiąże się z tym jeszcze jedna sprawa - zawodnicy znają te odcinki (niemal) na pamięć a to powoduje, że wpadają w pewien schemat. Zaczyna się wtedy myśleć, że daną sekcję da się przejechać "tak a tak". I albo skutkuje to stagnacją ("tu się szybciej nie da"), albo szukaniem na siłę ułamków, tam gdzie niekoniecznie można je znaleźć (a ich szukanie jest już jazdą poza granicą własnych umiejętności). Żeby tak się nie działo, powinna być większa rotacja oesów, pewien powiew świeżości.
Nie chcę by mój post zabrzmiał jak próba obarczenia kogoś odpowiedzialnością. Zdarzył się tragiczny wypadek, który zawsze może się zdarzyć. Uważam natomiast, że może to być moment na głębszą dyskusję o doborze tras przez organizatorów i ich ocenie przez PZM. Z góry odpowiadając na pytania co można w tej sytuacji zrobić:
- szukać do bólu nowych oesów (konkurencyjny klub udowadniał, że się da)
- stawiać szykany na najszybszych partiach (smutne, mało rajdowe, ale skuteczne)
- nie szukać na siłę "długich" oesów - wielu organizatorów ze względów finansowych woli zrobić jeden długi oes niż 2 krótkie, a często jakoś tak wychodzi, że środkowa sekcja to same dzidy
- wprowadzić dużo większą rotację odcinków
- być może zastanowić się nad większą rotacją rajdów w MP
Pozdrawiam,
Góral
"The only thing in the world worse than a fake Rolex is a real one" J. Clarkson