Wywiad CRN Polska z Krzysztofem Hołowczycem
CRN Polska rozmawia z Krzysztofem Hołowczycem, wielokrotnym Mistrzem Polski oraz Wicemistrzem i Mistrzem Europy w rajdach samochodowych, gościem Wirtualnego Rajdu z Hołkiem podczas V Olimpiady Branży IT:
CRN Polska: Na jakim etapie kariery znajduje się teraz Krzysztof Hołowczyc?
Krzysztof Hołowczyc: No cóż, z przykrością muszę stwierdzić, że zła sytuacja gospodarcza niewątpliwie skróci moją obecność wśród najlepszych kierowców rajdowych. Sporty motorowe są piekielnie drogie, a sponsorzy mają coraz mniej pieniędzy. Zresztą kryzys gospodarczy dotknął rajdy samochodowe nie tylko w Polsce. Na brak dużych pieniędzy narzekają kierowcy z Belgii, Francji czy Włoch. Efekt jest taki, że wielu naprawdę dobrych kierowców, potencjalnych mistrzów, ma rzadki kontakt z samochodami WRC, bo ich na to nie stać. A bez treningu trudno wygrywa się zawody. Ja sam znalazłem się w takiej właśnie sytuacji.
CRN Polska: O jakich konkretnie kosztach mówimy?
Krzysztof Hołowczyc: Tak, jak powiedziałem, wchodzą tu w grę naprawdę duże pieniądze. Samochód WRC kosztuje od 800 tysięcy do 1 miliona euro. Do tego dochodzą koszty serwisu, bo po każdej trasie trzeba wymienić całą masę podzespołów. Silnik w samochodzie klasy WRC starcza na zaledwie 400-500 km. Potem trzeba kupić nowy. Oblicza się, że 1 km jazdy kosztuje około 500 euro.
CRN Polska: Kłopoty z pozyskaniem sponsorów tłumaczy Pan sytuacją w gospodarce. A może po prostu Hołek nie jest już jednym z najszybszych polskich rajdowców?
Krzysztof Hołowczyc: Rzeczywiście, był taki moment, dwa lata temu, kiedy ściganie przestało sprawiać mi frajdę. Jeździłem poprawnie technicznie, ale bez pasji i ambicji, bez poczucia, że muszę jechać na maksimum możliwości, bo każdy odcinek specjalny, każdy rajd jest bardzo ważny i trzeba go wygrać. Taka postawa niekorzystnie odbiła się na wynikach, a rajdy to taki sport, w którym chwilowy spadek z topu przypłaca się utratą sponsorów i dobrych samochodów. Na to wszystko nałożył się kryzys gospodarczy.
CRN Polska: A gdyby teraz znaleźli się sponsorzy chętni do współpracy z Panem, na jakie wyniki mogliby liczyć?
Krzysztof Hołowczyc: Na dobre wyniki. Najgorsze minęło i znów czuję wielką potrzebę ścigania. Po testach i treningach widać, że jestem bardzo szybki i mógłbym wygrywać rajdy w klasie WRC. Niestety, żeby dobrze jeździć samochodami tej klasy, trzeba dużo trenować. Bez tego jazda staje się siermiężna, za szybko wchodzi się w zakręt lub za wcześnie hamuje.
CRN Polska: A jednak na ostatnim Rajdzie Kormorana nawiązał Pan równorzędną walkę Kuzajem, Kucharem i innymi zawodnikami ze ścisłej czołówki. Wraz z pilotem Łukaszem Kurzeją wywalczyliście trzecie miejsce, a gdyby nie problemy techniczne, mogło być jeszcze lepiej...
Krzysztof Hołowczyc: To prawda. Począwszy od drugiego dnia rajdu goniliśmy Tomka Kuchara, który był drugi. Przed ostatnim oesem jego przewaga nad nami zmalała do 1,4 sekundy i gdy wydawało się, że na ostatnim odcinku odrobimy tę stratę, komputer w naszym Focusie po raz kolejny "zwariował" i przeszedł na awaryjny tryb pracy. Skończyło się ściganie, a zaczęła modlitwa, żeby w ogóle ukończyć oes. To był dla mnie ważny rajd, bo pokazał, że po rocznej przerwie w jeździe samochodem WRC i zaledwie 30 kilometrach treningu mogę wygrywać z dużo bardziej "rozjeżdżonymi" rywalami. To może nieskromnie zabrzmi, ale czuję, że jestem w stanie wygrać z każdym w Polsce. Muszę jednak dużo jeździć.
CRN Polska: Jak długo będzie Pan czekał na odpowiednio bogatego sponsora?
Krzysztof Hołowczyc: Zdaję sobie sprawę, że jeśli stagnacja finansowa potrwa jeszcze jakieś dwa lata, to mogę zapomnieć o ściganiu się samochodami WRC. Jestem profesjonalistą i chcę po sobie pozostawić dobre wrażenie. Jak tylko poczuję, że jeżdżę wolno, odejdę.
CRN Polska: A co potem?
Krzysztof Hołowczyc: Być może starty w rajdzie Paryż-Dakar. Tam bardzo ważne są doświadczenie i wytrzymałość kierowcy, bo dzień w dzień jedzie się po tysiąc kilometrów. Nie wystarczy być szybkim na dystansie 50 czy 100 km. Zwycięzcami Paryż-Dakar są starsi zawodnicy, bo z czasem stają się bardziej ergonomiczni, nie wykonują zbędnych ruchów, nie napinają się bez potrzeby. Dzięki temu mniej się męczą.
CRN Polska: Czy starty w Paryż-Dakar to Pana marzenie?
Krzysztof Hołowczyc: To nie tak. Dla kogoś, kto kocha jazdę z prędkością 200 km/h po wąskiej drodze pomiędzy drzewami, monotonna jazda po pustyni z prędkościami rzędu 160 km/h może być nużąca. Na razie marzę o WRC, ale może za dwa lata dojrzeję do Paryż-Dakar.
CRN Polska: Zmieniając temat: czy Polacy to dobrzy kierowcy?
Krzysztof Hołowczyc: Jestem chyba jednym z nielicznych, którzy uważają, że Polacy jeżdżą nieźle. To uboczny efekt fatalnych dróg. Proszę spojrzeć, z jakich krajów pochodzą najlepsi sportowcy rajdowi. Oczywiście z takich, gdzie są trudne warunki jazdy. Na przykład Skandynawowie świetnie jeżdżą poślizgami, bo przez znaczną część roku mają ślisko. My też musimy dobrze jeździć, żeby przemieszczać się w takich, a nie innych warunkach.
CRN Polska: Szkoda tylko, że wielu z nas jeździ zbyt agresywnie...
Krzysztof Hołowczyc: To nie jest wina kierowców, ale właśnie fatalnych warunków. Proszę mi wierzyć, że gdybyśmy kazali Włochom czy Grekom jeździć po Warszawie, po kilku dniach zaczęliby do siebie strzelać. My nie strzelamy, ale złości nas świadomość, jak niewiele czasem trzeba, aby poprawić warunki jazdy. Brak tzw. zielonych fal w sygnalizacji świetlnej, źle oznaczone są roboty drogowe, ograniczenia prędkości nie tam, gdzie trzeba... Można by się przecież z tym uporać bez ogromnych nakładów finansowych. Zawsze powtarzam: dajcie Polakom dobre drogi, a staną się uprzejmi.
CRN Polska: Co mógłby Pan poradzić zmotoryzowanym czytelnikom CRN-a? O czym powinni pamiętać siedząc za kółkiem?
Krzysztof Hołowczyc: Radzę im, żeby podczas jazdy starali się nie myśleć o niczym innym. Skoncentrowany, choć nie napięty, kierowca, jeździ znacznie bezpieczniej. Kiedy się myśli o niebieskich migdałach - nie mówiąc już o rozmowie przez telefon - trudno jest szybko zareagować na niespodziewaną sytuację. A na drodze liczą się czasem ułamki sekund. Życzę czytelnikom CRN-a, żeby zawsze dojeżdżali do celu podróży.
Rozmawiał Tomasz Gołębiowski
www.holek.pl
FOTO
http://www.crn.pl/crn/olimpiada/index.a ... 1&k=14#nic