Hej no to czas na mnie
1 Dzień
Postanowłiem jak co roku udać sie na Lubenie znaną i lubianą. Na pierwszym przejeżdzie udałem się na watersplash i powiem, że nuda lekka. Fajnie Grzyb na szybkości aż płytą dobil do podłoża , Kajto też szedl ostro Rzeźnik jak na ośke też miło no i Małyszczycki fajnie poszedł boczkiem przy wyjeździe z mostku na główną. reszta jakoś bez rewelacji. Tragicznie zaś Maliński który miał tempo rowerowe można to tak ująć bo stanął w miejscu prawie

. Na drugi przejazd udałęm się na objazd przystanku poprzedzonym prawym 90 po spadaniu. Ładnie i czysto Grzyb, Kuchar,Bębenek, Kajto szybko i też troche pod publike, Dytko z Rzeźnikiem bardziej pod publike ( sporo się kurzyło )
2 Dzień
OS Tyczyn miejsce nr 11 z opisu FanGrzyba. Grzyb bardzo ładnie i szybko , Kuchar troche za wcześnie zaczął hamować i nieco wolniej od Grześka, Kajto opóźnił hamowanie co dało efekt chycenia pobocza tyłem ale za to szybki przejazd, Bębenki czysto technicznie i też szybko, Dytko bez wiekszych wrażeń ale wiadomo złe opony, Rzeźnik szybko jak na ośke i bardzo pozytywnie Dobrowolski swoim C2R2

. Po przejeżdzie RSMP chwilka przerwy i nagle słychac dżwięk rajdowki. Troche zdziwienia bo PZM miał jechać za godzinę. W oddali widać białą Astre jadącą pełną bombą. W miejscu gdzie każdy hamował on trzyma gaz w podłodze ułąmki sekund widząc, że przesadził ratuje się hamowaniem ale za późno. Na podbiciu uciekł tył i z impetem uderza w rów i rosnące w pobliżu brzozy. Załoga OK uśmiechnięta a kierowca swój wyczyn skwitował słowami " mam styl jak Kajto pełna bomba, przynajmniej pójdę na wesele "

Szybko zepchnęliśmy Astre w bezpieczne miejsce bo PZM już miał startować, usunęliśmy wydarty syf z rowu i pozostałości po astrze z jezdni i udaliśmy się na punkt obserwacyjny. Zawodnicy z PZM jechali z zapasem ryzyka lecz zdarzyło się kilka kozaków, którzy musięli się ratować ale o dziwo wychodziło im to efektownie i widowiskowo. Ale żeby nie było za różowo w samej końcówce musiało się też coś wydarzyć. W oddali słychać było ostre hamowanie, potem znów dodanie gazu i widok Cinquecento lecącego w krzaki. Załoga nr 153 straciła kontrolę na wyjściu z prawego zakrętu na którym było mnóstwo syfu i ratując się zaliczyła krzaki i drzewo urywając przednie lewe koło. Nadjeżdżająca załoga nr 154 widząc OK się rozkojarzyła i pilot jak mówił zamiast podyktowac prawy 3 z uwagą podyktował lewy 5. Efektem było wypadnięcie w tym samym miejscu co wcześniej Astra tylko, że nie bokiem a przodem. Samochód wyląodował na prawej stronie. Szybko przewróciliśmy samochód na koła i usunęliśmy samochód obok Astry. O dalszej jeździe nie było mowy z racji urwanego koła i rozwalonego przedniefgo zawieszenia. Drugi przejazd RSMP i PZm był już z rozwagą z racji padającego deszczu. Każdy znał już to miejsce i widać było wcześniejsze hamowanie wszystkich załóg i wszyscy przejechali ten fragment bezpiecznie.

Ode mnie to tyle:)
Pozdrowienia dla ekipy z Jastrzębia od załogi 125 Poliński/Janik
