Rajd po prostu rewelacja. Super obsada, organizacja, wszyscy pomocni, włączając policjantów. Do ostatniej chwili ważyły się losy mojego wyjazdu, więc do Zlina dotarłem 10 minut przed rozpoczęciem prologu i biegiem, biegiem… Nocny odcinek to jest coś fantastycznego – snop światła z elektrowni i dźwięk rajdówek odbijający się od budynków. Poezja. Załoga, która urwała koło o krawężnik była pewnie innego zdania, ale co tam – pojechali na trzech. Po prologu spotkanie z mocną grupą forumową – pozdrawiam!
W sobotę fajnie ułożony harmonogram pozwolił obejrzeć 4 oesy i tylko w jednym przypadku nie doczekałem do ostatniej załogi. Najpierw Slusovice – opisywany wyżej prawy po spadaniu (dzięki Majkos za wskazówkę – rozglądałem się za Wami, ale jakoś nie przyuważyłem), fajne miejsce. Widać było, że czeska czołówka baardzo chce, niektórzy nawet za bardzo
(Jandik, Volf). Potem Halenkovice – prawy 90 po długim podjeździe za Halenkovicami, nic ciekawego, ale piękne widoki. Na kolejny oes, Pindulę, dotarłem w ostatniej chwili, więc nie wybrzydzałem i wcisnąłem się tam, gdzie mniej narodu. Lekki prawy łuk z małym cięciem. Spokojnie, ale za to można było zobaczyć szybką wymianę paska w warunkach bojowych. Dobrze, że załoga Fabii miała zapasowy, bo przy takim upale o pończochę byłoby trudno
. Na koniec Kudlovice – nawrót w środku lasu, opisywany już przez Bartka z Cieszyna, piękne miejsce, dużo ludzi, ale warto. Kto musiał, ten jechał bardzo szybko (pięknie SJJ), kto nie musiał, cieszył kibiców. Humor po wspaniałym etapie popsuła niestety wiadomość o śmierci zawodnika.
Niedzielę spędziłem już rekreacyjnie na dwóch przejazdach os-u Zadverice. Rekreacji sprzyjała fantastyczna miejscówka, czyli „divacky supertip” A i B (z oficjalnej mapki). Widok na długie fragmenty odcinka i latający tuż nad głowami helikopter Eurosportu – normalnie jak na MŚ
Micha się cieszy na samo wspomnienie.
Ogólnie - najlepszy rajd, na jakim byłem. I naprawdę świetna jazda Grzyba, widać to w wynikach i widać było na oesach.