Mistrzostwa Europy!

Dyskusja o startach Polaków w Mistrzostwach Europy - również tych byłych:)

Moderator: SebaSTI

Re: Mistrzostwa Europy!

Postprzez gokacper » czwartek, 15 paź 2020, 18:13

gokacper
N2
 
Posty: 166
Dołączył(a): poniedziałek, 19 cze 2017, 22:59
Lokalizacja: Chybie,Śląskie


Re: Mistrzostwa Europy!

Postprzez darek90r » piątek, 30 paź 2020, 14:21

Ktoś w temacie jak wygląda obecnie sytuacja na Słowacji i Węgrzech z wirusem ? Jakieś obostrzenia dodatkowe względem Polaków ? Rajd leci z kibicami czy bez ?
Avatar użytkownika
darek90r
N2
 
Posty: 189
Dołączył(a): piątek, 25 lip 2008, 10:20
Lokalizacja: okolice Krosna

Re: Mistrzostwa Europy!

Postprzez andrew88 » piątek, 30 paź 2020, 22:02

Na Węgrzech zaskakująco mało wykryć dziennych - wczoraj tylko trochę ponad 2 tysiące.
Obostrzenia względem wszystkich obcokrajowców są takie, że jak nie masz ważnego powodu do wjazdu na teren Węgier (oprócz tranzytu) i odpowiedniego zezwolenia to niestety nie wjedziesz.
Rajd raczej idzie z kibicami, bo sprzedawali karnety.
Przymierzaliśmy się już od sierpnia z kolegą do wyjazdu na ten rajd żeby wobec braku Polskiego i Barum zaliczyć chociaż tutaj rundę ERC. Lista gruba, ale niestety rajd nie dla nas :(
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Mistrzostwa Europy!

Postprzez andrew88 » wtorek, 2 lut 2021, 08:53

Obok przesunięcia Rajdu Fafe i Wysyp Kanaryjskich możliwe jest także przesunięcie Azorów na maj - jak informuje lokalna gazeta z wysp.
https://pbs.twimg.com/media/EtL4MwWXAAg ... name=large
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Mistrzostwa Europy!

Postprzez andrew88 » wtorek, 26 paź 2021, 23:06

Dzięki znajomemu udało się zaliczyć trzecią pełną rundę ERC w tym roku :)
3. Rally Hungary 2021
Kiedy podczas pierwszej edycji rajdu zobaczyłem w relacji na Eurosporcie jak blisko Polski położona jest baza rajdu, to stwierdziłem, że można by się kiedyś spróbować wybrać na Węgry. Zgadałem się z kolegą fotografem w zeszłym roku, ale wyjazd uniemożliwiła pandemia. W tym roku ten sam kolega wyjazd uzależniał od przyznania akredytacji. Były problemy ze złożeniem wniosku, więc koledze udało się to dopiero po kontakcie z organizatorem w niedzielę - tydzień przed rajdem. Jeszcze nie było 100℅ pewne, że jedziemy. Wiedzieliśmy to dopiero we wtorek, a wyjazd był planowany na czwartek rano. Myślałem, że nocleg już mamy ogarnięty, więc kiedy zadzwoniłem do kolegi we wtorkowy wieczór to pytałem o tym jakie warunki będziemy mieć. W odpowiedzi usłyszałem, że noclegu jeszcze nie ma i czy mógłbym się tym zająć. Trochę późno, ale zaraz znalazłem coś budżetowego. Przyszło potwierdzenie rezerwacji i jakaś wiadomość po węgiersku. Myślałem, że to powitanie, więc jej nie tłumaczyłem.
Zrobiłem to rano następnego dnia. Okazało się, że to prośba o odwołanie noclegu. Super. Odwołałem i znalazłem coś innego. Znowu przyszło potwierdzenie rezerwacji i po chwili informacja o tym żeby odwołać, bo ktoś chwilę wcześniej zarezerwował. Trzecia rezerwacja już zakończyła się sukcesem, ale niestety była bardziej oddalona od oesów. Kiedy już mieliśmy nocleg klepnięty, to zdążyłem jeszcze ze zniżką 5 euro kupić karnet na rajd. Na skrzynkę przyszedł voucher z kodem QR, na podstawie którego już na Węgrzech miałem odebrać rally pass. Nie kupowałem wejściówki na pierwszy oes, która kosztowała tyle co karnet na cały rajd. Wolałem ewentualnie poczekać w samochodzie niż tyle płacić za jeden oes.

Wyjazd zaplanowany był na 6:00 z Bielska-Białej, więc musiałem wyjechać o nieludzkiej porze - 3:30 (i tak nim się ogarnąłem to była 3:45). Dlatego jechaliśmy tak wcześnie, bo mieliśmy zamiar jeszcze przejechać niektóre oesy. I tak przejechaliśmy sobotni Mad - Disznoko, którego trasa prowadziła w całości po winnicach. Następnie pojechaliśmy po odbiór kamizelki przez znajomego. Wróciliśmy się i przejechaliśmy jeszcze fragment innego sobotniego oesu i cały jeden z niedzielnych. Ten ostatni już po zmroku, więc mało co było widać.
Teraz czekało nas odnalezienie noclegu, co okazało się niełatwym zadaniem. Do tej pory wyznaczając dojazd korzystałem z aplikacji Booking i zazwyczaj bezproblemowo trafiliśmy na miejsce. Tym razem doprowadziło nas to do linii kolejowej w szczerym polu. Po zadzwonieniu na nocleg kobieta niezbyt potrafiła nam wskazać gdzie mamy się skierować. Po wyszukaniu noclegu w nawigacji nie znalazło go, tylko coś z trochę podobną nazwą. Pojechaliśmy tam i okazało się to właściwym miejscem. Jeszcze mieliśmy przygody z wejściem do budynku i trafieniem do właściwego pokoju, bo ten, który miał być nasz był zajęty rzez kogoś innego.

piątek
Mogliśmy pospać dłużej, bo odcinek testowy/kwalifikacyjny Napkor ruszał dopiero o 12:30. Przywitała nas słoneczna pogoda i brak wiatru, co było miłą odmianą względem wczorajszego dnia. Pojechaliśmy na serwis. Tu było trochę wietrznie. Pokręciliśmy się trochę przy stanowiskach m.in. Ostberga, Gryazina, Marczyka. Ja poszedłem poszukać miejsca, gdzie będę mógł zrealizować voucher na karnet, ale bezskutecznie. Za to widziałem startujące w Mistrzostwach Węgier m.in. BMW Z4M czy Poloneza. Wypatrzyłem chłopaka, który miał zawieszkę rajdową. Zapytałem go czy to karnet. Okazało się, że tak, uzyskałem też informację, że mogę go odebrać w biurze podróży w centrum miasta. W drodze na testowy udało się odebrać rally pass, chociaż jeszcze go nie potrzebowałem, bo wejście na shakedown było bezpłatne. Przez to dotarliśmy na testowy na styk, a jeszcze był kawałek do przejścia na miejscówkę - fragment szutrowy. Dobrze, że znajomy był na tym rajdzie w 2019 roku, to znał bezkolizyjne dojście. Jednak kiedy tam dotarliśmy szutru nie było widać. Znajomy dowiedział się od safeciarza, że trzeba pójść jeszcze 5 minut z prądem odcinka. Ale tam też szutru nie było. Co gorsza zaczęły jeździć rajdówki, a my byliśmy w niezbyt atrakcyjnym miejscu, przynajmniej pod kamerę. Szeroko pojechał tu Mikkelsen wzniecając chmury kurzu. Dodam, że spotkałem tu Kamila z Rajdowego Tygodnia. Wcześniej miałem okazję go poznać na odcinku testowym w Chorwacji.
Dowiedzieliśmy się, że szuter jest, ale znacznie wcześniej. Rozpoczęliśmy dojście do niego, a podczas niego niestety straciliśmy kilka przejazdów. Nim dotarłem do łącznika o luźnej nawierzchni, to moją uwagę przykuł zakręt od którego wchodziliśmy. Rajdówki wychodziły tu dosyć szeroko wzniecając kurz. Pomimo tego, że był tu ogranicznik cięcia, to na drodze pojawiało się coraz więcej syfu. Przyznam nieładnie myślałem, że ktoś opuści w tym miejscu drogę. Znowu agresywnie przejechał tu Mikkelsen. Nagrywając dojazd do tego miejsca z oddali widziałem kolejne kłęby kurzu. Okazało się, że tam jest wyjście na asfalt z łącznika szutrowego. Niektórzy kierowcy wyjeżdżali tu bardzo szeroko, co wyglądało dość widowiskowo. Ponagrywałem wyjście z łącznika od wewnętrznej i zewnętrznej. Szerokimi bokami ku uciesze kibiców popisywali się Tibor Erdi i Andras Hadik. W pewnym momencie na trasie pojawiły się służby ratunkowe. Okazało się, że drogę po zasyfionym zakręcie opuścił Ken Torn. Na szczęście z załogą było ok.
Na przejazd kwalifikacyjny stanąłem tak, że widziałem cały krótki łącznik szutrowy i od tyłu wejście na asfalt. Tu jeden z efektowniejszych przejazdów z tego miejsca: https://youtu.be/JcriHwSDscM Bardzo często wejście było zasłaniane przez wzniecany kurz, ale chcąc mieć inne ujęcie nie zmieniałem pozycji. W stawce zabrakło Torna. Trochę zaskakujące dla mnie było kiedy po przejeździe stawki ERC z oesu zeszło gdzieś 4/5 osób, podczas gdy testowy miał jeszcze trwać. My zostaliśmy jeszcze około pół godziny, ale już szału nie było, bo jeździła tylko jakaś Fabia Rally2, Fiesta Rally4 i 208 R2.
Następnie udaliśmy się do centrum miasta na ceremonię startu. Tam naszą uwagę przyciągnęły ustawione niedaleko rampy rallycrossowe Suzuki Swifty. Kolegę zainteresowały kaski w klasycznych malowaniach F1, bodajże z wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Ja zwróciłem uwagę na to, że przebywający tam kierowca miał na sobie czapkę z orzełkiem. Wywiązała się więc rozmowa, z której dowiedzieliśmy się, że kierowca startuje samochodem w wersji hybrydowej. W tym roku tylko na Węgrzech, ale w przyszłym, po podkręceniu samochodu zimą, chce wystartować m.in. w Polsce (podejrzewam, że na Słomczynie), Czechach.
Jeszcze trochę czasu poczekaliśmy na pojawienie się rajdówek. Okazało się, że pojawiają się w odwróconej kolejności. Wobec tego skierowaliśmy się w stronę superoesu w formie wyścigu równoległego na torze kartingowym. Po drodze jeszcze zaliczyliśmy dwa sklepy, skoro wiedzieliśmy, że pierwszy oes jest jechany w odwróconej kolejności. Nie kupowałem wejściówki na ten odcinek, więc liczyłem się z tym, że być może zostanę w samochodzie i będę czekał aż znajomy zejdzie z oesu. Dla mediów był wydzielony osobny parking tuż przy odcinku, więc okazało się, że mogłem też na niego wejść. Fajnie, taki prezencik od znajomego o wartości 15 euro :) Nie oddalałem się mocno od samochodu, tylko wszedłem na skarpę zaraz obok. Ponownie spotkałem Kamila, więc trochę udało się porozmawiać na tematy rajdowe przekrzykując spikera i muzykę. Coś ponagrywałem, ale często kamera traciła ostrość, więc około połowa ujęć jakoś wyszła. Ale, że ten oes był niespodziewanym bonusem to nie miałem jakichś wielkich oczekiwań wobec niego. Może mogłem pójść poszukać innych miejsc, gdzie kamera tak by nie wariowała, ale stałem w tym samym miejscu dla celów towarzyskich. Z rzeczy wartych odnotowania to spin Cartiera: https://youtu.be/W3EjOx_3JsU i brak Nila Solansa na starcie, przez co Efren Llarena jechał bez pary. Zostaliśmy chyba jeszcze na dwa przejazdy po stawce ERC i zwinęliśmy się na nocleg.
Złożony film z piątku: https://youtu.be/b1GRf9u-LOs

sobota
Wyjazd o godzinie 6:30. Ale kiedy znajomy sprawdził w samochodzie czas dojazdu na pierwszy oes, to okazało się, że jest za późno. Daliśmy ciała, że nie sprawdziliśmy wczoraj czasu dojazdu, tylko polegaliśmy na tym, co nam się wydawało. Szkoda konieczności odpuszczenia tego odcinka, bo znajomemu słońce miało pasować pod zdjęcia, a ja liczyłem na zobaczenie jeszcze pełnej stawki zawodników. W tym układzie kierowaliśmy się na planowany na później oes w winnicach Mad - Disznoko. Był on trzeci w pętli, więc trochę obawiałem się czy wszyscy do nas dojadą. Moje obawy okazały się słuszne, bo ponownie z powodu awarii wycofał się Nil Solans. Znajomy znał oes sprzed dwóch lat, a dodatkowo objechaliśmy go w czwartek, więc doszliśmy do sprawdzonego miejsca - szybkich cięć i lewego długiego łuku. Jeszcze przed startem tego odcinka mocno zastanawialiśmy się co robić z drugą pętlą, bo początkowy plan zakładał robienie pierwszego oesu i ewentualny powrót na trzeci na drugą część stawki. Ostatecznie wobec opóźnienia pętli o 22 minuty zostałem racjonalnie przekonany, że wyprawa na pierwszy oes w pętli jest ryzykowna. Powstał też plan przeniesienia się na inne miejsce - zakręt z cięciem po wyrypie na przejazd zawodników z Mistrzostw Węgier.
Wracając do oesu w winnicach, to miejscówka niezbyt do mnie przemawiała. Zmieniłem zdanie kiedy przejechały bodajże cztery zera, bo wyglądało to dosyć obiecująco. Pierwszy pojawił się Miko Marczyk i szału nie było, ale ok kolejny miał być Gryazin i to Rosjanin miał być lepszym wyznacznikiem widowiskowości miejscówki. Jednak tu też rewelacji nadzwyczajnych nie było. Solidne miejsce, ale bez fajerwerków. Niestety kiedy miał jechać Frigyes Turan w jednym z dwóch Polo, to akurat zadzwonili z noclegu i nie nagrałem tego przejazdu. Trochę mięsa poleciało pod nosem. Z rzeczy wartych odnotowania z tego miejsca to zaskakująco odważnie jadące ośki i gorętszy moment jednej z nich, a mianowicie 208 Rally4 Alejandro Cachona. Hiszpanowi uciekł tył na pobocze w długim zakręcie, ale bez konsekwencji. W dalszej części odcinka, w miejscu dokąd miałem później iść, zatrzymał się kierujący Fiestą Rally3 Zoltán László. Co zaskakujące spowodowało to przerwę. Kiedy wznowiono przejazdy pojechało niewiele rajdówek i na trasie pojawił się funkcyjny pickup, a za nim karetka. Teraz przerwa trwała tak długo, że myśleliśmy, że oes zostanie odwołany żeby jeszcze bardziej nie rozwalać harmonogramu. Jednak odcinek został wznowiony.
Zostałem na jeszcze kilka przejazdów i rozpocząłem wędrówkę w stronę zakrętu z cięciem po wyrypie, bo chciałem tam dotrzeć na Rally2/R5 z Mistrzostw Węgier. Ale kiedy próbowałem tam dojść to zwątpiłem, bo obawiałem się jakiejś przeszkody niemożliwej do sforsowania. Widziałem wcześniej bliżej fragment oesu, więc poszedłem na łatwiznę i tam się skierowałem. Był to lewy zakręt po stromym zjeździe po płytach betonowych (o zgrozo w tym miejscu na wypadkowej stali kibice, odważnie, teraz nie dziwię się słowom Ostberga o kibicach stojących w niebezpiecznych miejscach). Miało się wrażenie jakby rajdówka jechała w rynnie. Kiedy zobaczyłem jak to miejsce pokonały dwa pucharowe Clio, to już wiedziałem, że tu zostaję, tylko stanę z widokiem na przód. Miejsce było grube, bo niektórzy kierowcy szeroko wypuszczali rajdówki, a później jeszcze po napędzeniu następowało szybkie i widowiskowe cięcie. Najbardziej efektownie pojechała załoga BMW Z4, która uderzyła w ogranicznik cięcia: https://youtu.be/ya2LqEIwfL4 Cieszę się, że trafiłem w to miejsce zamiast planowanego.
Wcześniej ze znajomym umówiłem się, że po zakończeniu tego przejazdu schodzimy w stronę samochodu, może coś zjemy i pójdziemy razem na kolejną miejscówkę. Rozpocząłem, więc schodzenie z prądem oesu, po drodze próbując skrótów, ale niezbyt się mogłem zorientować jak daleko od samochodu jestem. Za jakiś czas postanowiliśmy ze znajomym, że chyba nie ma sensu wracać do samochodu i raczej idziemy od razu na miejscówkę. Dla mnie było to o tyle problematyczne, że nie wiedziałem jak dokładnie tam dojść. Znajomy instruował mnie przez telefon, ale ostatecznie miałem obrany jakiś punkt orientacyjny, gdzie podejrzewałem, że będzie miejscówka i do niego dążyłem. Miało tam być wyjście z szutru, więc kiedy jeszcze jechały załogi samochodów historycznych, to korzystałem z tego, że wzniecały kurz i tam szedłem. W pewnym momencie w oddali dostrzegłem znajomego i podążając za nim dotarłem do celu, którym było wyjście z drogi szutrowej na betonowe płyty. Miejsce dla mnie takie sobie, ale już wolałem się trzymać znajomego.
Drugi przejazd winnic był opóźniony o 40 minut, więc musieliśmy czekać prawie do 17:00. Na szczęście pogoda dopisywała, bo było dosyć ciepło i słonecznie. Kiedy oes ruszył słońce chyliło ku zachodowi. Miejscówka w zasadzie była dla mnie bez historii, bo rajdówki pokonywały zakręt raczej na okrągło. Nie zostaliśmy długo, bo dosyć szybko się ściemniało, a część zejścia chcieliśmy zrobić jeszcze w miarę po widnemu. Dlatego zeszliśmy po przejeździe Kena Torna. Poloński przejechał koło nas ze szwankującym samochodem, tak że byliśmy pewni, że zaraz się zatrzyma, ale jakoś pojechał dalej. Przy zapadającym zmroku dotarliśmy do samochodu. Dobrze, że nie byłem sam, bo chyba niezbyt bym ogarnął dojście w pojedynkę. Kiedy później popatrzyłem na mapy, to wydaje się, że już w miarę ogarniam ten teren.

niedziela
Ponownie zapowiadała się ładna pogoda, choć było dosyć chłodno, bo blisko zera. Sprawdziłem listę startową i niestety brakowało na niej Turana w Polo. Było to dla mnie zaskoczeniem, bo raczej ukończył wczorajszy dzień. Innym nieobecnym był Solans.
Rozpoczęliśmy od drugiego oesu w pętli - Fony, od strony mety. Wiedzieliśmy z objazdu trasy, że jest tu szybka partia w lesie po zniszczonym asfalcie. Na początek poszedłem w swoje najdalsze miejsce żeby później stopniowo schodzić do samochodu. Był tu prawy łuk po napędzaniu, z krawężnikiem na wewnętrznej. Oczekując na start od kibiców dowiedziałem się, że oes ruszy z opóźnieniem 40 minut, bo na pierwszym odcinku Herczig miał dzwona i interweniowała karetka, która zabrała pilota.
Kibice od których dostałem te informacje byli z Rumunii. Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że jeden z nich jest pilotem rajdowym. Siedział na prawym u Aleksa Zawady podczas Rajdu Wisły 20 i u Simone Tempestiniego podczas Rajdu Polski 2019. Teraz był jako media, ale wolałby siedzieć w rajdówce. Fajnie sobie porozmawialiśmy o Mistrzostwach Polski, które śledzi.
Kiedy oes ruszył było super, bo widziałem dohamowanie do zakrętu, a w zakręcie pełno liści za rajdówką. Nadjechał Mikkelsen, a pilot fachowym okiem rozpoznał broken damper. Zostałem w tym miejscu na łącznie 5 przejazdów, pożegnałem się się z sympatycznymi Rumunami i skierowałem się trochę bliżej mety. Zrobiłem tak, bo chciałem uzyskać trochę różnorodności ujęć podczas przejazdu czołówki. Zamierzony efekt się udał, bo co kawałek przystawałem i nagrywałem. Partia była gruba, bo zawodnicy szli bez odjęcia, a do tego liście robiły świetną robotę. Po prostu bajka :) Nagranie Bonato idącego na pełnej bombie: https://youtu.be/GI75IobGL2s Więcej nagrań zrobiłem przy mecie. Zostaliśmy do końca Mistrzostw Węgier. Byłem super zadowolony z tego odcinka. Znajomemu do zdjęć też się podobało. Po przeanalizowaniu sytuacji znajomy zaproponował żeby kolejny oes był naszym. Nie oponowałem, bo już byłem usatysfakcjonowany z dnia, a do tego późnym popołudniem mógłbym mieć problemy nagrywaniem z powodu zapadającej ciemności.
Zatem udaliśmy się na drugi przejazd tego samego oesu, ale tym razem od strony startu. Po drodze jeszcze znaleźliśmy winiarnię, więc zaopatrzyliśmy się w miejscowe trunki. Na odcinek weszliśmy od strony startu i jak dla mnie było słabo, bo droga szeroka i pełno ograniczników cięć. Znalazłem jakieś miejsce w postaci dwóch lewych łuków na wspinaniu, następujących po prawej patelni. Miejsce cienkie, ale w pobliżu nie było nic lepszego. Czekam na rozpoczęcie, a tu telefon od znajomego, że odcinek jest o godzinę opóźniony. Super. Wcześniej sprawdziłem, że 450 m z prądem odcinka są dwa nawroty, ale, że wtedy oes ruszał za pół godziny to stwierdziłem, że nie idę zobaczyć jak to wygląda. Teraz kiedy widziałem kolejnych ludzi idących w tamtą stronę poszedłem i ja. Nie dotarłem jednak w planowane miejsce, bo zaraz po minięciu łuku moją uwagę przykuła nierówność jezdni, która mogła być podbiciem. Spotkałem tu kibiców, których zapytałem czy byli tu na pierwszym przejeździe. Jeden z nich powiedział żebym mówił po polsku. Okazało się, że była to sympatyczna słowacka rodzina z Koszyc. Fajnie sobie porozmawiałem na tematy rajdowe i nie tylko. Słowacy bardzo chwalili nasze mistrzostwa i Marczyka. Cieszyli się, że na Koszycach mogli zobaczyć fajne historyki. Zostałem poczęstowany chyba smażonym chlebem maczanym w jajku. Jeszcze przed startem odcinka przyglądnąłem się potencjalnemu podbiciu i dostrzegłem ślady po przytarciu płytą, więc myślałem, że jeśli to nie byłoby podbicie, to może chociaż złapię iskry spod podwozia. Oes ruszył i okazało się, że to rzeczywiście jest podbicie, a w nielicznych przypadkach nawet mała hopka. Tylko na pierwszych bodajże trzech przejazdach nie stałem najlepiej. Później przeszedłem na drugą stronę jezdni i było o wiele lepiej, bo więcej widziałem. Po jakimś czasie znowu nastała długa przerwa z nie wiadomo jakiego powodu. W międzyczasie od strony nawrotów przyszli Serbowie, z którymi też sympatyczny Słowak wdał się w rozmowę. Ja za chwilę odebrałem telefon od znajomego żeby podejść pod prąd oesu bliżej niego, bo niedługo będziemy schodzić. Pożegnałem się ze Słowakami, podziękowałem za poczęstunek i zacząłem schodzić. Zostaliśmy jeszcze na kilkanaście załóg z Mistrzostw Węgier. Następnie udaliśmy się oddać kamizelkę. Kiedy wracaliśmy do domu, to mijaliśmy czołowe załogi ERC zmierzające na serwis przed metą, a było już przed 20:00
Do Bielska-Bialej dotarliśmy około 2:30, a ja do Oławy o 5:00. Pod względem powrotu wyjazd dał w kość.
Podsumowując rajd bardzo mi się podobał, bo była słoneczna pogoda, fajne trasy (winnice, odcinek w lesie z dużą ilością liści), ciekawe rajdówki w Mistrzostwach Węgier. Dla mnie ta impreza mogłaby wejść na stałe do kalendarza wyjazdowego. Mam nadzieję, że za rok też uda się tu wybrać. Zaryzykuję stwierdzenie, że w przyszłości chciałbym tu przyjechać, nawet jeśli rajd nie znalazłby miejsca w ERC.
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Poprzednia strona

Powrót do Polacy w ME

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości