Taaa, to tera ja
Przyjechalismy juz w czwartek, w zasadzie niepotrzebnie... Rozbilismy namiot na autokampingu w Drzkowej, pirewsza noc bylismy tam prawie sami... Znalezlismy ciekawe miejsce na Trojaku, stwierdzilismy, ze tam sie bedzie dzialo, ale to dopiero w sobote. Piatek ogladalismy oes Komarov, dokladniej patelnie przed Komarovem, wybralismy te pierwsza i chyba najciasniejsza, byla tam spora grupka Polakow, m.in. ekipa powiazana Pelikanem i chyba z KKR. Nic wielkiego sie tam nie dzialo, no moze poza pieknm bokiem Vojtecha i zlamaniem spojlera i baczkiem Engego... Kiedy schodzilismy z oesu tak w polowie stawki drugiego przejazdu, stanelismy w miejscu z dobra widocznascia na szybka partie i ostry podjazd serpentynami. Myslelismy, ze tam bedzie nudno, ale sadzac po sladach wczesniej duzo sie tam dzialo. My widzielismy m. in. baczek imprezy z dalekim nrem startowym. Mielismy nadzieje, ze koncowka pojedzie juz po zmroku, jednak do konca oesu bylo widno. Aha, stal tam najprawdziwszy Pelikan, jego komentarze do walki na trasie byly na pewno lepsze od tych w strefach komentowanych ustawionych przez organizatorow
W nocy praktycznie nie spalismy, bo na polu namiotowym wielka bibe urzadzila sobie jakas banda czeskich "tuningowcow", pili cala noc, a miedzy "kolejkami" wsiadali do 2 aut (bmw i escort kombi) i krecili baczki w bezposrednim sasiedztwie namiotow, tak do 4. rano, do tej godziny nie spalismy, a wstalismy juz o 4:40 zeby wbic sie na Trojak. Zajelismy to obadane wczesniej miejsce (niewidoczny, prawy zacisk po partii szybkich lukow, na tym syfie, ktory pozostal po zimie), no i dzialo sie
Juz saxo 000 wykrecilo tam baka, o maly wlos nie spadlo w przepasc, koles musial potem 50 m na wstecznym jechac, bo zarocic sie nie dalo za bardzo. Potem dynamiczne przejazdy czolowki, bardzo duzo bokkow, duzo "ratowan" (niesamowite to bylo, jak tyl auta juz spadal w przepasc, a kolesie jeszcze dawali rade wyciagnac, najlepiej sie wyratowal chyba Higgins). W koncu stalo sie: biala astra pjechala prosto, spadla dobre 5 m ponizej drogi i nie dalo sie jej wyciagnac, potem jeszcze wiele zalog ladowalo poza droga, ale udawalo sie je wydostac (na tej skarpie zawisl tez Darek Grudniewski...) Na kolejnym przejezdzie ogladalismy nastepna ciasna partie, te z duzym parkingiem, gdzie rajd zakonczyl Kresta... No i znowu piekne boki byly, zwlaszcza octavie pieknie lataly... No i na ostatnim przejezdzie Trojaka ogladalismy ten prawy "vracak"
na zjezdzie z glownej, cala czolowka poza lancerami bokami, a Stolfa tojuz w ogole wszystkich wymiotl, cos pieknego!
Wieczorem na kampingu spotkalismy SUMO (pozdro
), jednak pomni doswiadczen pooprzedniej nocy postanowilismy spac gdzie indziej, wybralismy samochod
Zaparkowalismy w Zlutawie (przy oesie Halenkowice), stalo tam juz kilka aut, zasnelismy od razu (kurde, we 3 w favoritce, spac sie dalo, ale wyspac juz nie...). Rano sie budzimy, patrfzymy, a dookola nas masa samochodow, w ktorych psali ludzie! Ale sie usmialismy
Obejrzelismy sobie pierwszy przejazd przez "Byvaly motokrosovy areal", ciekawe miejsce, octavia KC odbila sie pieknie od skarpy jak od bandy snieznej (perfekcja, normalnie pierwszy raz taki cos widzialem), civic jeden poszedl juz w ogole rowem, Pasecki sie ratowal, a wiekszosc wurcow ten luk bokiem przejezdzalo. Nastepny przejazd niestety odwolali
Co do aut: imho bardziej widowiskowo od pugow 206 wrc jezdza octavie
, tak szerzej i w ogole... Oski piekne, szkoda ze wielu z ich ierowcow po prostu sie wozilo... O lancerach szkoda gadac, padaka
, ale za to zaskoczyly mnie te civiki Type R w N3. Strasznie szybkie te wozki, nie wiem czy nie mam jakichs schizow, ale wydaje mi sie, ze one byly robione z sekwencyjna skrzynia w serii i fabrycznie juz maja jakies 190 KM... Zmiany biegow naprawde po odglosach silnika byly super szybkie!
No a Czesi... Moze ja mialem akurat szczescie, ale tyko na Komarovew najpierw Nawalony Czech chcial nam flagi z tasm posciagac ("to ne je polski rajd, to je Barumka":) ), potem jakis cos dogadywal o te flagi, ale raczej zartem. Aha, jeszcze na tym azcisku przed zerowkami jechala taka ekipa rowerzystow, jeden zahamowal, reszta na niego wpadla, przewrocili sie chyba w pieciu chopa
I co sie okazuje? Staneli 10 m przed nami, wyciagneli litra bimbru, az u nas zawalilo "aromatem"
Potem polewali tez innym kibicom, w tym Polakom
No a juz zupelnie mnie rozwalili kolesie, ktorzy trasa oesu (biegla mocno w dol) toczyli sobie beczke piwa
TAkich bylo wiecej nawet. Zreszta Czesi maja tez opatentowane fajne lawki przenosne, jakby specjalnie na rajdy zrobione, wiecie o co mi chodzi chyba
!ADI!: my tez byslimy zadziwieni iloscia "czeskich metali", mielismy z tego niezly ubaw, ale ja zapomnialem, jakie mam zdjecie w paszporcie... 10 lat temu mialem wlasnie takie hery, kumple jak to zobaczyli to nie wiedzieli, czy sie smiac czy plakac
A na koniec... przepraszam, ze taki dlugi post... Coz, moj pierwszy zagraniczny rajd, chwilami czulem sie tak, jakbym pierwszy raz w zyciu na zywo rajd ogladal. To chyba mowi samo za siebie
Pozdrawiam!