kidler napisał(a):Wracając do Hołka. Tak jak napisał kolega kaczmarek - ewidentnie niedociągnięte pasy. Nie chce się bawić w detektywa, bo to nie ma najmniejszego sensu. Według mnie szukanie winy w tkankach czy masie ciała jest już nieco abstrakcyjne.
Mechanika i tyle. Nie ma w tym żadnej abstrakcji. Ja nie wierzę, żeby taki kierowca nie dociągnął pasów. Cokolwiek nie mówić o Hołowczycu to nie jest jakiś napalony amator, niejeden dzwon przeżył i jak mało kto zdaje sobie sprawę z tego jakie mogą być skutki niedopięcia się. Musiałby być szalony, żeby to zlekceważyć. Poza tym nie można wyhciągać typowych wniosków, bo dzwon w żadnym razie nie był typowy, niezwykle rzadko zdarza sie, że samochód zatrzymuje się w taki sposób. Nawet jak przywali w coś twardego to przynajmniej się obraca, co już zmienia cały rozkład sił. Tutaj cała siła poszła w jednym kierunku. Takie wypadki zdarzaja się bardzo rzadko, nawet wypadek Gronholma na X-Games mimo że przy większej prędkości to jednak mał zupełnie inny przebieg, samochód obróciło i przejechał jeszcze ładnych parę metrów. To nie prędkość decyduje o tym jak poważny jest dzwon tylko sposób jej wytracfenia, a w tym przypadku był on skrajnie niekorzystny.
makki napisał(a):apisał(a): Nie bez powodu piloci myśliwców rzadko kiedy są wysocy. Wyższy wazy więcej, a tkanki mają u wszystkich podobną wytrzymałość.Niedobre porównanie. W przypadku Hola znaczenie miała energia kinetyczna. U pilotów przeciążenie związane jest z wielokrotnością siły przyciągania ziemskiego.
Co za różnica z czego wynika przeciążenie? Liczy się prosta zasada, prędkość razy masa.