Moderator: SebaSTI
Alien napisał(a):A ktoś mnie oświeci o co chodzi z tym facetem?
S. Peterhansel, 10-krotny już (raczej) zwycięzca Dakaru w Afryce i Ameryce wczoraj opowiada, że przed wjazdem na wydmy w Peru zmniejszył do minimum ciśnienie w oponach i spokojnie napierał, w kilku twardszych miejscach musiał zwolnić zeby oszczędzić gumy, ale nie było najgorzej. I chłop wygrał sobie odcinek.
K. Hołowczyc od 8 lat usiłuje dojechać do mety tej imprezy, co udało mu się raz (2009 - pierwszy rajd w Am. Poł, praktycznie bez pustynnych etapów, rekord na 5 miejscu, popsuły się wszystkie 4 fabryczne Mitsu) i raz rajd odwołali. Od początku jest urabura, jadę wygrać, będzie bosko.
W tym roku kupione miejsce w najlepszym teamie ze startujących (praktycznie brak fabrycznych ekip), najlepsza fura i mega goście w zespole. Raczej jedyna szansa żeby być w czubie. Do pustyni jest bosko, potem wali dacha, następnego dnia psuje się fura. Mimo tego jedzie dalej, zeznając, że znów uciekło mu podium (ciekawe co na to powiedziałby np. AlAttiyah). Wciąż mamy pustynie i w ciągu dwóch dni Holo zakopuje się dwukrotnie, tracąc ponad 1,5 h. Po czym, ze słynnym uśmiechem opowiada, że te wydmy w Peru, to one nie są takie zabawkowe i oni już to wiedzą, a wjeżdżając w nie, nie zmniejszył ciśnienia i się kurka zakopali (dwa dni z rzędu).
Jeżeli nie jest tego po 8 latach w stanie zapamiętać, to czemu nie pójdzie do takiego pacjenta jak Peter czy Nani Roma (też kiedyś fabryczne Mitsu i lata jazdy w Dakarze) i nie zapyta, "ej, stary, te wydmy w Peru to taki piasek jak pod Olsztynem, czy coś innego? I koła nadmuchać jak na Scirocco cup czy jakoś inaczej?". Jakiś nieśmiały jest czy co? Mógł chociaż zapowiedź Dakaru obejrzeć na jutubie, gdzie pokazywali i mówili, że wydmy w Peru zrobią rzeźnię.
I tak dar boski to Jean-Marc, który musi być nawigatorem z kosmosu, bo prawie nigdy się nie gubią (chociaż w tym roku już pod prąd odcinka napierali). A na to wszystko jeszcze mamy skoczka narciarskiego, który bez zapowiedzi zwycięstwa i spokojnie, właśnie zalicza debiut w Dakarze z wynikiem o niebo lepszym niż Holo w swoim debiucie.
To Holo to jest w sumie sukces naszego sportu motorowego czy ja się przypieprzam?
kremer napisał(a):Bo Hołek to zły człowiek
Alien napisał(a):K. Hołowczyc od 8 lat usiłuje dojechać do mety tej imprezy, co udało mu się raz (2009 - pierwszy rajd w Am. Poł, praktycznie bez pustynnych etapów, rekord na 5 miejscu, popsuły się wszystkie 4 fabryczne Mitsu) i raz rajd odwołali.
Stig napisał(a):Alien napisał(a):K. Hołowczyc od 8 lat usiłuje dojechać do mety tej imprezy, co udało mu się raz (2009 - pierwszy rajd w Am. Poł, praktycznie bez pustynnych etapów, rekord na 5 miejscu, popsuły się wszystkie 4 fabryczne Mitsu) i raz rajd odwołali.
Od 2005 roku - czyli od 7 lat. Wliczając tegoroczną edycję, w Dakarze wystartował 7 razy, rajd ukończył 4 razy - w 2005 roku na 60. miejscu (po licznych problemach technicznych - m.in. 24h spędzone na pustyni), w 2009 (jak wspomniałeś), w 2011 (również 5. miejsce) oraz w tym roku.
Oprócz tego z rajdu eliminowały go: wypadek (w 2007 r.) oraz dwukrotnie awaria (w 2010 do awarii zajmował 6. miejsce - najlepsze wśród kierowców niefabrycznych).
Proponuję następnym razem zrobić lepszy "risercz".
Alien napisał(a):Stig napisał(a):Alien napisał(a):K. Hołowczyc od 8 lat usiłuje dojechać do mety tej imprezy, co udało mu się raz (2009 - pierwszy rajd w Am. Poł, praktycznie bez pustynnych etapów, rekord na 5 miejscu, popsuły się wszystkie 4 fabryczne Mitsu) i raz rajd odwołali.
Od 2005 roku - czyli od 7 lat. Wliczając tegoroczną edycję, w Dakarze wystartował 7 razy, rajd ukończył 4 razy - w 2005 roku na 60. miejscu (po licznych problemach technicznych - m.in. 24h spędzone na pustyni), w 2009 (jak wspomniałeś), w 2011 (również 5. miejsce) oraz w tym roku.
Oprócz tego z rajdu eliminowały go: wypadek (w 2007 r.) oraz dwukrotnie awaria (w 2010 do awarii zajmował 6. miejsce - najlepsze wśród kierowców niefabrycznych).
Proponuję następnym razem zrobić lepszy "risercz".
Skoro sie tak liczymy to. Start w 2005 r był pierwszym?
To jak dla dziecka:
1-2005
2-2006
3-2007
4-2008 (stał na starcie jak wszyscy)
5-2009
6-2010
7-2011
8-2012
Na Dakarze w Afryce jedyny raz kiedy przekroczył metę, to przeciągnięty przez metę za ciężarówką na lince. Być może to się liczy, ale kolega Małysz przejechał ją sam i to 20 pozycji wyżej.
Reszta to tzw "awarie techniczne" z kołami leżącymi 3 m za samochodem lub pomieloną skrzynią albo mostami.
Fakt, pominąłem ubiegłoroczny wynik. Mea culpa. Był 5 tracąc ponad 4h do zwycięzcy i ponad 3h do trzeciego miejsca. W tym roku rosyjski biznesmen stracił 2 h do lidera.
Dzis jak to pisałem, to jeszcze Holo mety nie przejechał, a ponieważ z pewnością chciał wygrać OS, to wszystko na tych 30 km mogło się przytrafić.
Niestety Leal Dos Santos był szybciejszy (Gordona nie liczę, bo przecież francuzi go wykreslili).
Banan napisał(a):Malysz do Orlen Team'u! Mam nadzieje, ze w siodmym starcie bedzie walczyl o zwyciestwo przez conajmniej pol rajdu, wygrywajac etapy i tnac sie na sekundy.
Loeb1987 napisał(a):Banan napisał(a):Malysz do Orlen Team'u! Mam nadzieje, ze w siodmym starcie bedzie walczyl o zwyciestwo przez conajmniej pol rajdu, wygrywajac etapy i tnac sie na sekundy.
Też na to liczę - medialny sukces dla Orlenu. Poza tym w Miniaku może ukończyć w przyszłym roku Dakar w top 15.
Tak teretycznie łatwo porównać, ale ten pan uprawiał inna dyscypline, a po drugie nie znamy jego historii, a może np miał coś wspolnego z samochodami, były inne czasy. Nie każdego można mierzyć jedna miara. To ze był genialny narciaz nie znaczy ze zowu będzie.Alien napisał(a):Pewnie to samo mówili, gdy na trasę ruszał Luc Alphand![]()
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość