Relacje z imprez okiem kibica

Tematy trochę mniej związane z motoryzacją, jednak to forum nie służy do nabijania postów. Proszę zapoznać się z regulaminem na forum ogólnym.

Moderator: SebaSTI

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » piątek, 30 paź 2020, 23:42

2. Kipard Rally 2020 (Radków) - 4. Runda Tarmac Masters
Muszę przyznać, że jakby nie dwójka znajomych fotografów z którymi pojechałem na rajd, to pomimo bardzo fajnej listy zgłoszeń prawdopodobnie bym się nie wybrał, po tym jak pojawiła się informacja o wprowadzeniu nowych obostrzeń w związku z rosnącą liczbą zakażeń koronawirusem. Co do listy największe zaskoczenie obok Gavlaka w Fabii R5, to naturalnie zgłoszony rzutem na taśmę Cais w Fieście Rally2. Nie wierzyłem do końca, że obaj dotrą do Polski, ale jednak pojawili się. Z zapowiadanych rajdówek R5/Rally2 zabrakło tylko Chwietczuka, który od początku sygnalizował, że jeśli tylko odbędzie się Rajd Podlaski, to wystartuje tam.
Jako, że początkowo nie byłem pewien czy nie będę jechał sam, to zawczasu po oglądnięciu onboardów wytypowałem jakieś miejscówki. Chyba trochę źle przyjęliśmy godzinę wyjazdu, bo natrafiając po drodze na kilku wolniejszych kierowców dotarliśmy na miejsce trochę na styk, bo jak weszliśmy na oes, to już jechało 000. Dodam jeszcze, że w Bardzie trafiliśmy na dosyć gęstą mgłę, ale byłem pewien, że jak wyjedziemy wyżej to ona zniknie i na oesie będzie przejrzyście. Niestety myliłem się.
Na pierwszy oes wybrałem odcinek rozpoczynający pętlę, kierując się zasadą, że jeszcze w miarę pełną stawkę zawodników powinno udać się zobaczyć. Dodatkowym walorem było zapętlenie oesu. W planach miałem łuki, ale dosyć późne przybycie na oes zniechęciło mnie do dalszego dojścia z prądem odcinka i zostałem na miejscu, od którego weszliśmy. Jedynkę organizator przyznał Kacprowi Wróblewskiemu: https://youtu.be/qblSue_WSfY Po nim pojawił się Grzyb: https://youtu.be/MGGPpGiMVhI Kolejno Gavlak, który wizualnie wydawał się najwolniejszy ze stawki R5/Rally2. Następnie Byśkiniewicz: https://youtu.be/F4YPmeBF6Q0 I Cais: https://youtu.be/GWh3e2XLSF0 Miejsce bez szału. Niedługo trwało, a Matejczyk w Lancerze rozprawił się z ogranicznikiem cięcia: https://youtu.be/1-bsw1FBPI8 Kilka przejazdów później i znowu jest po ograniczniku: https://youtu.be/MC0z8seC1Ls Po kilku kolejnych przejazdach postanowiłem, że jednak pójdę na wcześniej zaplanowaną miejscówkę. Tak to wyglądało na miejscu: https://youtu.be/fU0-vm-DVPw Mgła nie ułatwiała nagrywania. Wypytałem jednego z kibiców czy coś się tu działo i dostałem odpowiedź, że pierwszy zakręt przestrzelił m.in. Poloński i ktoś w Lancerze - na tyle grubo, że poszedł głęboko w pole. Też się załapałem na kilka akcji w wykonaniu - Pławeckiego: https://youtu.be/Awe6RtX4PiU Ulmana: https://youtu.be/4HSWPBvhb6Q Watras trochę za szeroko: https://youtu.be/xtW3sLSKoS8 w końcu udało się złapać podwójne marchewy z 306 Antosa: https://youtu.be/H17qvkFphrc Kolejni zawodnicy z problemami - Krysztowiak: https://youtu.be/Kxog11H69HI i Załęcka: https://youtu.be/F_SmUe94xUY (nie ma sensu oglądać dalej niż sam wyjazd z drogi, bo zapomniałem wyłączyć nagrywanie). Na przejazd SKJS-u wróciłem się na hak żeby mieć blisko do samochodu, bo została podjęta decyzja, że pojedziemy na serwis: https://youtu.be/zFv88K9q8F0 Po przejeździe raptem kilku załóg byliśmy w drodze do Radkowa na strefę serwisową.
Kiedy dotarliśmy na serwis okazało się, że wjechało dopiero kilka załóg. Pochodziliśmy, znajomi porobili trochę zdjęć. Organizator bardzo pilnował obowiązku zasłaniania ust i nosa. Kolejną miejscówką miał być podbijający mostek, po którym była prawa dziewięćdziesiątka, ale zamiast tego pojechaliśmy na bardziej zacienione miejsce zaplanowane na trzecią pętlę. Mostek zostawiliśmy na później, bo był umiejscowiony bardziej na otwartym terenie.
Po dojechaniu na miejsce był słyszalny dźwięk rajdówek, a więc jechał jeszcze SKJS. Po chwili pojawił się inny kolega fotograf. Razem udaliśmy się na miejscówkę. Miejsce nie było szybkie, ale wydawało się całkiem atrakcyjne. Proponowano mi szybszą partię w niedalekiej odległości, ale znając to miejsce z zeszłorocznego Dolnośląskiego nie zdecydowałem się na nie, bo było bez historii. Zająłem sobie miejsce z całkiem niezłym widokiem: https://youtu.be/LhJdsRtXrG0 Przejechała ostatnia zerówka i już miał jechać Wróblewski, kiedy z oddali było słychać przybliżające się odgłosy syreny. Niedobrze. Okazało się, że zapaliła się ostatnia zerówka. Po kilku-kilkunastominutowym oczekiwaniu pojawiła się informacja, że oes jest odwołany, a zawodnicy jadą drogą alternatywną. Pięknie - oes stracony. Wśród znajomych zaczęły się rozważania co teraz robić i gdzie jechać. Ostatecznie padł bardzo nęcący pomysł żeby jechać w pobliże startu pierwszego oesu i blisko mety drugiego, dzięki czemu mieliśmy zobaczyć czołówkę blisko startu, a następnie przenieść się szybko tuż przed metę drugiego odcinka.
Zajechaliśmy zobaczyć drugą miejscówkę, wyglądało to interesująco, bo było naniesione pełno żwiru. Następnie zostawiliśmy jeden samochód i pojechaliśmy na start pierwszego oesu, ale gdy zobaczyliśmy, że jest do przejścia kilkaset metrów na miejscówkę, to jednak uznaliśmy, że będzie za mało czasu na powrót do samochodu i istnieje ryzyko przegapienia czołówki na drugim oesie. Co najmniej 4 kibiców tak zrobiło i okazuje się, że było to możliwe do wykonania (widziałem film jednego z nich). Szkoda, że odpuściliśmy ostatecznie ten pomysł. Wracając do miejscówki na drugim oesie to już po przejeździe pierwszej zerówki wyglądało to dosyć interesująco, bo fajnie się kurzyło i nisko zawieszone słońce robiło robotę: https://youtu.be/yO2SBbKfdUc Pierwszy zawodnik na trasie - Wróblewski i nie ma pierwszego ogranicznika. Drugi - Grzyb i wykoszenie drugiego ogranicznika, który poleciał wysoko i daleko. Szczęście miała dwójka kibiców, którzy stali w pobliżu, że nie oberwali. Było już po ograniczniku, bo safeciarz go nie znalazł. Swoją drogą dopiero składając filmik w domu zobaczyłem jak głęboko Grzyb tu ciął - tak, że ogranicznik został uderzony lewą skrajną częścią samochodu. Te i inne akcje godne uwagi z tego miejsca podlinkuję w dalszej części relacji, bo zrobiłem ich kompilację. W akcji zwycięzca rajdu - Cais: https://youtu.be/UzRfxg-F0p4 Przed młodym Czechem planowo miał jechać Byśkiniewicz. Myślałem, że już będzie jedna R5 mniej, ale kierowca Hyundaia zaraz się pojawił: https://youtu.be/GA1YkQBhcAY Obstawiałem stratę czasową z powodu zmiany przebitej opony, ale okazało się, że zaloga opuściła drogę. Sękowski zaliczył ratowanie na żwirze, więc zaczynało się dziać. Kilka załóg później i drogę opuszcza Kuciński w Imprezie. Po kolejnych kilku załogach zmieniłem widok. Ratowanie zaliczyła załoga Peugeota 206 RC. Zostałem uraczony efektownymi płomieniami z rur wydechowych 306 Antosa. Wyjechała poza drogę załoga Fiesty R2. Później podobnie załoga Saxo i Krysztowiak w Fabii. Obiecana kompilacja: https://youtu.be/2PJp8z638Ec Zostaliśmy pod zdjęcia na jeszcze kilka załóg z SKJS-u. Na czas zawodnicy ci tu już nie jechali, bo mieli krótszy odcinek. Fajnie, że trafiliśmy na takie miejsce na koniec, bo bardzo podbudowało to w moich oczach ocenę wyjazdu. Szkoda, że udało się zaliczyć tylko dwa oesy.
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława


Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » wtorek, 10 lis 2020, 23:43

BSK TECH Rajd Wikinga 2020
Czyli przypuszczalnie ostatnia impreza w tym roku :( Rajd stanowił ostatnią rundę cyklu MSP Rally Trophy, w którego skład wchodziły m.in. Walimska Zimówka, czy Rajd Strzeliński. Obsada na wirtualnej liście zgłoszeń, jak na amatorkę, wyglądała nadzwyczaj bogato, bo widniało na niej około 19 Lancerów i Imprez. Ostatecznie po uiszczeniu wpisowego lista nieznacznie zubożała.
Na rajd wybrałem się ze znajomym fotografem. Dojazdy do odcinków nie były skomplikowane, więc tu obeszło się bez wpadki. Postanowiliśmy, że robimy trzy razy pierwszy oes w pętli, choć Jodłownik kusił jesiennym klimatem, to decydując się na niego praktycznie trzeba by było się ograniczyć tylko do tego oesu, bo dojście jest niemałe.
Pierwszą miejscówkę stanowił wjazd z wąskiej drogi bocznej na szeroką główną. Oes ruszył z około półgodzinnym opóźnieniem. Weszliśmy ze znajomym na teren parku przyległego do ośrodka dla seniorów i czekaliśmy za murem. Jako pierwszy niespodziewanie pojawił się Terlecki w Fieście Proto - nie było go na liście, więc jego pojawienie się stanowiło miłą niespodziankę: https://youtu.be/XbLzC-3hY-Q Jak widać gałąź drzewa nie ułatwiała nagrywania. W międzyczasie dało się słyszeć na radiu, że problemy ma czołówka startujących - awarie lub opuszczenia drogi. W rezultacie nie doczekaliśmy się przejazdu lidera cyklu - Batiego Pawarskiego w Lancerze Evo IX. Pojawił się za to drugi Kristo Chorąży: https://youtu.be/gvwjRSXZS78 Generalnie widać było, że brakuje kilku spośród awizowanych czterołapów. Później przyszła kolej na RWD - w akcji szybki Jarosław Niedźwiedzki: https://youtu.be/3T-oV9ftqk0 Nie może zabraknąć słyszalnego już z daleka zjawiskowego Peugeota 306 Antosa: https://youtu.be/zGWe255Ve9k Po kilku kolejnych przejazdach zmiana widoku: https://youtu.be/VpRKozTHFhU Po kilku minutach znajomy rzuca propozycję żeby zawczasu pojechać na kolejne planowane miejsce - potencjalną hopę i zrobić rozeznanie jak to wygląda, bo pierwszą miejscówką raczej byliśmy nieco rozczarowani.
Po dotarciu dowiedzieliśmy się, że lekko oderwało się może ze cztery załogi. Wybraliśmy zatem prawą dziewięćdziesiątkę poprzedzającą hopę. Oes jeszcze trwał, akurat za chwilę awarii uległo Cinquecento, które zaraz zostało zepchnięte z drogi i dołączyło do zdefektowanego Seicento. Chłopaki się śmiali, że do kompletu brakuje jeszcze trzeciej rajdówki. Spotkaliśmy znajomego, który zachęcał do pójścia pod prąd oesu na eskę. Początkowo się wahałem, ale jednak tam poszedłem. W miejscu tym nagrywał też Motulski (pozdrawiam). Ponownie stawkę otwierał Terlecki: https://youtu.be/NbuSCqf9zUM Załoga Legacy trochę postraszyła: https://youtu.be/s_oau5R5lX4 Triumfator rajdu - Marcin Żarnowski: https://youtu.be/9yMjUD3X_lQ Przejechało pierwsze BMW i nastała długa przerwa. Po jakimś czasie dało się słyszeć na radiu, że pali się kukurydza. Wykorzystałem tę niespodziewaną przerwę na przeniesienie się na dojazd do dziewięćdziesiątki, bo miałem nadzieję na złapanie marchew z 306. Niektórym załogom zakręt ten sprawiał problemy: https://youtu.be/pLQ-oq10YDQ Nadjechał Antos i okazało się, że jednak przeliczyłem się, bo nie doczekałem się żadnej marchewy. Ponownie nie zostaliśmy do końca stawki, tylko po około połowie pojechaliśmy na inne miejsce tego samego oesu.
Tu już wcześniej wiedzieliśmy z grubsza co zastaniemy, bo na drugim przejeździe był tu kolega, od którego dowiedzieliśmy się, że na drodze jest naniesione sporo syfu i sporo załóg miało z tym problemy. Jako, że oes był kompaktowy, to było słychać startującego Terleckiego, ale do nas nie dotarł. Ponoć zakończył jazdę w rowie. Pojawił się za to nieobecny na poprzednim oesie Kristo Chorązy, dziwiłem się co to za samochód jedzie tuż za nim - okazało się, że wyprzedzona zerówka: https://youtu.be/dgiaE11cYiI Ponownie w akcji Marcin Żarnowski: https://youtu.be/uIHXUfwp63U BMW ładnym bokiem, a później z drobnymi problemami: https://youtu.be/pLEdabeiZ-E W końcu zostałem uraczony płomieniami z 306 Antosa: https://youtu.be/JGOvWNuYQjM Zostaliśmy jeszcze na trzy załogi i zwinęliśmy się do domu.
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » sobota, 12 gru 2020, 00:42

Rajd Wisły 2017
Czyli jedna z moich najkrótszych wizyt na rajdzie. Rajd zapowiadał się deszczowo, ale to co zastałem na miejscu mnie przerosło. Rozpocząłem od pierwszego w pętli Koniakowa. Zbyt optymistycznie wyznaczyłem godzinę wyjazdu, bo wskutek niełatwych warunków na drodze dotarłem na miejsce ze spóźnieniem. Przegapiłem, więc czołówkę zawodników HRSMP, którzy jechali jako pierwsi. Kiedy wszedłem na oes zobaczyłem trzy niezbyt szybko jadące za sobą rajdówki. Obawiałem się, że zarządzono wolny przejazd, ale to tylko wskutek trudnych warunków załogi podaganiały się na trasie. Warunki do stania przy odcinku były paskudne, bo było chłodno, a do tego wiejący wiatr powodował, że deszcz padał poziomo. Zostałem na miejscu od którego wszedłem na kilka pierwszych załóg gości z RSMŚl, a następnie poszedłem odrobinę z prądem odcinka - w miejsce gdzie był lekki zjazd w dół. Ntrafiłem na flagę Grupy Rajdowej Brodacz, więc miejsce mogło mieć potencjał do akcji. Kilka kolejnych załóg gości i nic się nie dzieje, a później się zaczęło od wpadnięcia do rowu Seicento Mularczyka: https://youtu.be/JPGcLajvg3c?t=309 Poszedłem zobaczyć czy da się wypchnąć jakoś samochód, a Mularczyk do mnie żebym chwytał za prawe przednie nadkole, które siedziało w rowie. No bez przesady. Aż tak zdesperowany do pomocy nie byłem żeby praktycznie włazić do rowu i brudzić się błotem. Kibicom udało się wypchnąć rajdówkę na drogę, ale to był dopiero początek, bo później jeszcze kilka załóg opuszczało trasę. Część z nich sama powracała na jezdnię, a części musieli pomagać kibice. W pewnym momencie ktoś zorganizował linę, to się do niej dorwałem do wyciągania. Czułem się jak w kanapce pomiędzy innymi kibicami podczas ciągnięcia. Jeszcze pod koniec pierwszej pętli goniłem taksówkę, która wyjechała pod prąd oesu. Na szczęście krótki odcinek, a i rajdówka nie zbliżała się szybko, więc nie doszło do spotkania. W przerwie poszedłem do samochodu żeby się trochę wysuszyć i zagrzać, bo pomimo peleryny przeciwdeszczowej zmokłem. Podjechałem tak, że widziałem fragment oesu, więc widziałem kilka pierwszych rajdówek HRSMP na drugim przejeździe. Wczesniej sprawdziłem prognozę pogody czy deszcz ustanie. Koniec opadów był spodziewany około 13:00, więc podjąłem decyzję, że wracam do domu, bo warunki jednak były zbyt ekstremalne jak dla mnie. W domu czekała na mnie ciepła zupa, więc nie żałowałem decyzji. Dobrze się też złożyło, że znajomy fotograf nie wiedział, że jadę, bo tak bym pewnie pojechał z nim. Z tego co opowiadał przemókł do suchej nitki, bo rajd zaczynał od wizyty na stefie serwisowej przed pierwszym oesem, a kończył dopiero na ceremonii mety. Mój krótki filmik z imprezy: https://youtu.be/jjkMGNPj7SI
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » niedziela, 20 gru 2020, 23:51

Rallye Monte Carlo 2017
Odkąd zacząłem interesować się rajdami dzięki relacjom na TV4 nadzwyczaj spodobały mi się cztery rajdy - Monte Carlo, Safari, Finlandia i Niemcy. Zatem kiedy zaczęły się wyjazdy na rajdy chciałem przynajmniej raz w życiu zaliczyć wymienione europejskie rundy WRC. Całkowicie niespodziewanie w roku 2017 pojawiła się szansa na wybranie się na Monte Carlo za sprawą versusa z forum. Tylko trzeba było decydować się w miarę szybko, bo ogłoszenie o wolnym miejscu pojawiło się w czwartek, a wyjazd miał być już w niedzielę. Początkowo wahałem się czy jechać, dopiero w pracy przekonali mnie żebym jechał. Zrobiłem tylko w piątek, co było pilne do zrobienia i byłem wolny. Po tamtym wyjeździe doszedłem do wniosku, że trzeba chwytać takie okazje, bo niewiadomo czy się jeszcze kiedyś powtórzą.
Wyjazd miał być z Katowic, więc najpierw wsiadłem w PKS do Wrocławia, a stamtąd już Polskim Busem. Chłopaki zgarnęli mnie z galerii w okolicach dworca i najpierw pojechaliśmy do versusa, gdzie jeszcze zostałem poczęstowany herbatą i ciastem, a także poznałem rodzinę versusa (w tym żonę, w której miejsce jak się okazuje wskoczyłem do składu wyjazdowego). Po drobnych problemach z załadunkiem (dwójka chłopaków wzięła ze sobą deski snowboardowe, a do tego musieliśmy upchnąć niemało jedzenia zabieranego z Polski) około 21:00 ruszyliśmy w podróż. Podczas jednego z krótkich postojów na stacji benzynowej w Austrii, idąc po świeżym śniegu zupełnie niespodziewanie momentalnie wylądowałem na plecach. Na szczęście nic sobie nie zrobiłem. A jeszcze po drodze byliśmy świadkami takiej zabawnej sytuacji kiedy jadąc tunelem we Włoszech bez problemu łykał nas stary Fiat Panda, a chwilę później laweta. Mają tu ludzie fantazję do jazdy. Na miejsce do kurortu narciarskiego, gdzie mieliśmy spać dotarliśmy około 17:00, jak już się zaczęło ściemniać. Tu jak się później okazało nastąpiły dwa zgrzyty w postaci braku ciepłej wody przez połowę pobytu i braku mającego być wi-fi (z tego drugiego powodu codziennie jedliśmy kolację w McDonald’s żeby łapać się na dostęp do internetu. Jak za dosyć śmiesznie niską cenę noclegu to nie można się było przesadnie czepiać o te niedogodności, bo poza tym warunki były fajne.
Następnego dnia swobodnie pospaliśmy sobie do 11:00 (bardzo fajna opcja po długiej podróży), następnie śniadanko i chłopaki ruszyły na stok, bo chyba możliwość pojeżdżenia na desce częściowo zdeterminowała miejsce noclegu. My z drugim kolegą wybraliśmy się trochę pozwiedzać, czego efektem jest np. to zdjęcie kolegi: https://www.ewrc-results.com/image/337566/ i taki jakże francuski obrazek: https://www.ewrc-results.com/image/337520/ (w dalszej części relacji będę się posiłkował jego zdjęciami). Kolejny dzień i chłopaki znowu na deski, a my na zwiedzanie do miasteczka Briançon, gdzie powstało takie zdjęcie: https://www.ewrc-results.com/image/337574/ W końcu zbliżała się środa i zaczynał się właściwy cel wyjazdu, chociaż chłopaki trochę żałowali, że już nie pojeżdżą na stoku.

środa
Najpierw wybraliśmy się do Gap na strefę serwisową, ale byliśmy nieco rozczarowani tym co zastaliśmy, bo wiele rajdówek było ukrytych za foliakami chroniącymi członków zespołów przed chłodem. Rozumiem gdyby rzeczywiście panowały niskie temperatury, ale w Gap była aura taka wczesnowiosenna, więc nie było zimno. Z tego powodu Yarisów WRC w ogóle nie zobaczyliśmy, bo TGR kompletnie odizolował rajdówki od kibiców - szkoda. Na świeżym powietrzu za to były wystawione Fiest w M-Sporcie. U Wilsona można było dostrzec Kubicę: https://www.ewrc-results.com/image/337547/
Po krótkiej wizycie na serwisie przyszedł czas na popołudniowy odcinek testowy, położony w niewielkiej odległości od rodzinnego miasta Ogiera. Dojechać zbyt blisko trasy się nie dało, ale zdaje się, że miasto podstawiło bezpłatne busy, które dowoziły w pobliże odcinka - świetna rzecz. Po wejściu na testowy byłem nieco rozczarowany, bo nie mogłem sobie znaleźć miejsca, bo prawie wszędzie stały szpalery kibiców. Pochodziłem trochę i rozpocząłem od miejsca, gdzie kazano nam stać absurdalnie daleko od drogi. Rajdówka przejeżdżała około 50 m od nas. Po kilku przejazdach przemieściłem się stamtąd i po kolejnych kilku minutach w tym miejscu wypadł z drogi Giandomenico Basso: https://www.ewrc-results.com/image/337525/ https://www.ewrc-results.com/image/337568/ Jak widać niektórym było gorąco: https://www.ewrc-results.com/image/337521/ Z tego co chłopaki później opowiadali, to Basso powrócił na drogę przy pomocy liny, z którą następnie pojechał do mety: http://www.zbury.type.pl/gallery/images ... nte/71.jpg Jako ciekawostkę dodam, że na zmienionej miejscówce dostrzegłem Luisa Moyę obserwującego przejazdy. Na testowym zakochałem się w "ćwierkających" Yarisach WRC. Rozczarowany byłem wolno jadącymi C3 WRC, ale generalnie fajnie już było zobaczyć w akcji nowe wurce, a nie czekać aż do wizyty na Mazurach (poza tym to był do tej pory jedyny rok, kiedy udało się zaliczyć dwie rundy WRC). Z czasem trochę więcej pochodziłem po testowym, ale z fajnymi miejscówkami było ciężko. Po około 2 godzinach od startu słońce schowało się za górę i dosyć szybko zaczęło się ściemniać, więc czym prędzej wróciłem do chłopaków żeby ich później nie szukać po omacku. Kiedy nastała ciemność możliwe było bliższe podejście do trasy, bo safeciarze nie wszystko widzieli. Zostaliśmy jeszcze chwilę i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Po drodze przekraczaliśmy jak to żartobliwe określiliśmy przeszkodę terenową o wilgotności 100%. Dobrze, że jeden z kolegów miał czołówkę i szedł przodem, bo bez tego pewnie władowalibyśmy się w wodę pośród zupełnej ciemności. Doszedłem do wniosku, że wybierając się na Monte Carlo warto mieć czołówkę lub latarkę. Ponownie skorzystaliśmy z transportu busem w pobliże samochodu. Tu przy wyjeździe jeszcze mieliśmy drobną przygodę, bo zaparkowaliśmy w takim miejscu, że nie mogliśmy wyjechać, bo ugrzęźliśmy, ale dzięki pomocy kibiców udało się wydostać z opresji.

czwartek
Nie pamiętam co robiliśmy w ciągu dnia, ale chyba chłopaki jeszcze raz poszły na stok, a my z nimi trochę popatrzeć. Nie jechaliśmy na start do Monte Carlo, zrezygnowaliśmy także z pierwszego oesu, bo był położony dosyć daleko od nas. Musieliśmy więc czekać do 22:57 na drugi oes. Zwyczajowo udaliśmy się na kolację do McDonald’s, gdzie na telefonie widzieliśmy nagranie z wypadku Paddona na pierwszym oesie, ale, że na wyświetlaczu telefonu mało widać, to nie wiedzieliśmy, że to był poważny wypadek. Gdy dojechaliśmy blisko trasy oesu od strony mety, to okazało się, nie możemy bliżej podjechać. Było nam to nie na rękę, bo czasu do startu nie było zbyt wiele, ale co robić. Cofnęliśmy się więc, zaparkowaliśmy i udaliśmy się w niekrótką wędrówkę do oesu w praktycznie kompletnej ciemności. Kiedy spojrzałem w niebo ujrzałem drogę mleczną w pełnej okazałości. Wraz z podążaniem w grupie kibiców z różnych krajów tworzyło to fajny klimat. Ponownie dobrze, że kolega miał czołówkę, bo chociaż byliśmy widoczni dla zjeżdżających z oesu samochodów funkcyjnych. W pewnym momencie doszliśmy do miejsca, gdzie droga się rozgałęziała na kierunek w stronę mety i do innej części trasy. Obawiając się problemów z wejściem od mety wybraliśmy drugą opcję, ryzykując utratę przejazdów czołówki. po dotarciu do oesu widać fajną partię nawrotów pod górę, ale żandarm nie pozwala przemieścić się trasą oesu, tylko każe oglądać rajd zza samochodów żandarmerii. Tu się można było lekko zdenerwować, bo zasuwasz kilka km nie mając pewności, że zdążysz na oes na przejazd czołówki. Już ci się wydaje, że wszystko jest ok, a tu kolejna przeszkoda. Na szczęście kibice znaleźli inne dojście, bez konieczności wchodzenia na jezdnię. Okazało się, że jeszcze jadą ostatnie samochody funkcyjne, więc oes miał opóźnienie i dzięki temu zdążyliśmy. A przy trasie oesu mnóstwo ludzi, ognisk, sztuczne ognie, race, śpiewy, okrzyki - jednym słowem genialny klimat. Gdy oes już ruszył było kilka akcji na prawdopodobnie oblodzonej nawierzchni. Zaskakująco wśród stawki R5 zaplatały się ze dwa wurce. Drugim zaskoczeniem była potężna marchewa z Clio z numerem 101 (Thibaut Piozot/Eva Arnaud). Załoga ta przez cały rajd w powszechnym uznaniu budziła bardzo pozytywne emocje swoją widowiskową i szybką jazdą. Kolega pełniący rolę kierowcy mocno nam zmarzł, bo ponoć było kilkanaście stopni na minusie. Jakoś nie odczułem tego. Wspomniany wcześniej poszedł do samochodu, więc dzięki temu wyjechał nam naprzeciw i skrócił drogę powrotną chyba o 1/3. Schodząc widzieliśmy na lawecie uszkodzone po wizycie poza drogą C3 WRC Lefebvre'a. Pod względem klimatu był to jeden najlepszych odcinków, na których w życiu byłem. Powrót na nocleg zajął nam sporo czasu, bo były korki na wyjeździe i jeszcze kawałek do przejechania. Kiedy w końcu dotarliśmy rzuciłem okiem na zegarek i nie wierzyłem własnym oczom w to, co widzę - było około 4:00. No to ładnie. Zapytałem kierowcy o której godzinie jutro, a właściwie dzisiaj wyjazd na oesy. W odpowiedzi dostałem informację, że jak go obudzę, to pojedziemy, bo obecnie jest wykończony. Tym samym wyjazd na pierwszą piątkową pętlę stanął pod dużym znakiem zapytania. Sięgnąłem po program rajdu i aby zmaksymalizować szanse wytypowałem ostatni oes w pętli, który ruszał o 11:47. Jeszcze film podsumowujący dwa pierwsze dni: https://www.youtube.com/watch?v=v9-eAY24Qak&t=183s

piątek
Budzik zadzwonił i poszedłem budzić chłopaków. Widząc stan głównie kierowcy wczesnym rankiem Bez przekonania zapytałem czy jedziemy. Pewnie gdyby nie było reakcji odpuściłbym kolejne próby. Na szczęście wystarczyło żeby chłopaki się obudzili. Z tego, co później mówili to niby zabrzmiałem stanowczo. Na spokojnie zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy na oes kończący pętlę. Dojazd do oesu znowu był zablokowany kilka km od trasy pomimo tego, że tym razem nie zmierzaliśmy od strony dojazdówek. Kiedy szliśmy w kierunku koledzy odebrali kilka telefonów od nieco zaniepokojonych znajomych. Dopiero wtedy dowiedzieliśmy się, że we wczorajszym wypadku Paddona zginął kibic. Z daleka widzieliśmy oes, więc wydawało się, że zaraz na nim będziemy, jednak kiedy podeszliśmy bliżej okazało się, że do pokonania jest jeszcze głęboki wąwóz. Na szczęście nie było problemów z jego pokonaniem. Znaleźliśmy się bardzo blisko mety oesu. Zaczęliśmy od szybkiego miejsca: https://www.ewrc-results.com/image/337539/ Niestety dojazd do niego zasłaniał kamper. Kopecky jechał na kapciu uszkadzając nadwozie resztkami opony. Z czasem przenosiłem się bliżej mety, ale ciężko było o sensowną miejscówkę. Chłopaki z kolei poszły pod prąd oesu, więc kiedy się spotkaliśmy o zakończeniu oesu, to ja poszedłem tam gdzie byli oni, a oni z kolei ulokowali się w pobliżu mety. Po zakończeniu pierwszej pętli laweta zwiozła Yarisa WRC Haninena po uderzeniu w drzewo na oblodzonej nawierzchni w wyższej partii odcinka: http://www.zbury.type.pl/gallery/images ... nte/83.jpg W przerwie w pobliżu mety rozłożyło się stoisko gastronomiczne z m.in. pysznym grzanym winem (1 euro za kubek plastikowy). Jako ciekawostkę dodam, że stoisko było przyozdobione licznymi rysunkami dzieci, przygotowanymi na okoliczność rajdu. Co prawda żaden z namalowanych samochodów raczej nie był podobny do ścigających się rajdówek, ale odnosiło się wrażenie, że lokalna społeczność żyje rajdem. Po wypiciu winka udałem się kawałek pod prąd oesu, a że pogoda była wiosenna to usiadłem na skarpie w oczekiwaniu na drugi przejazd. Obrałem miejscówkę, gdzie było widać trochę większy fragment trasy. Chłopaki tymczasem mieli taki widok: https://www.ewrc-results.com/image/337556/ Z czasem schodziłem niżej żeby mieć bliżej do samochodu. W pewnym momencie podszedł do mnie żandarm i coś mówił po francusku żeby zmienić miejscówkę. Ja do niego czy może powiedzieć po angielsku, ale nie szło się porozumieć. Zdaje się, że Fabio Andolfi uszkodził Abartha 124 w tym samym miejscu gdzie jazdę zakończył Haninen: https://www.ewrc-results.com/image/337575/ I jeszcze jedno zdjęcie stamtąd, gdzie byli chłopaki - Thibaut Poizot w Clio: https://www.ewrc-results.com/image/337558/

sobota
Najpierw wybraliśmy się na pierwszy oes w pętli, to miejsce odcinka przyciągnęło mnóstwo ludzi. Doprowadziło to do tego, że bezpośredni dojazd do odcinka zaczął się bardzo korkować. Tu Versus zdecydował się poświęcić dla reszty ekipy i zaproponował żebyśmy szli w stronę oesu, a On zostanie i poszuka miejsca na zostawienie samochodu. Ostatecznie uniemożliwiło Mu to obejrzenie oesu. Jako, że przez problemy ze znalezieniem miejsca do zaparkowania byliśmy na styk, to ruszyłem szybkim tempem, szybko zostawiając kolegów za sobą. Po drodze mijałem liczne kampery z których ludzie, co ciekawe wychodzili nieśpiesznie, tak jakby nie do końca chcieli zdążyć na oes. Po dotarciu do trasy odcinka okazało się, że na miejscu przy taśmie stoi już szpaler ludzi przy jakimś zakręcie w miasteczku. No nie, znowu długie dojście i lipa z miejscówką. No to opcja przez pastwisko, dotarłem do czegoś w rodzaju punktu widokowego, z którego albo nie było widać oesu lub był on widoczny z bardzo daleka (teraz już wiem, że nie było widać trasy). Mimo to grupka kibiców zadowoliła się tą miejscówką. Tu straciłem już całą nadzieję na zobaczenie oesu. Znowu przyszło wkurzenie z powodu długiego, szybkiego marszu (do tego niepewności zdążenia na czołówkę) i pozostania z kwitkiem. Na szczęście francuscy kibice znaleźli ścieżkę do oesu, później jeszcze kilkaset metrów drogą i podążając ich śladem trafiło się na całkiem fajne, oblodzone miejsce z niewielką odległością od rajdówek: https://youtu.be/tgmvwAk4e0w Z tej sytuacji wyniosłem doświadczenie w postaci poszukiwania alternatywnych dojść do oesu, jeśli na miejscu łatwiej dostępnym jest już grupa kibiców, która szczelnie zasłania trasę i nie ma jak się w nich wbić. Przydało mi się to podczas Katalonii 2018, szczególnie na oesie kończącym rajd. Nasz fotograf miał chyba większą siłę przebicia, bo chyba udało mu się przedrzeć przez szpaler i dzięki temu miał taki: https://www.ewrc-results.com/image/337546/ i taki widok: https://www.ewrc-results.com/image/337564/ (po lewej najpewniej wspomniany szpaler). Jeszcze przed oesem ustaliliśmy, że schodzimy z niego dosyć szybko żeby nie mieć podobnych problemów z parkowaniem i dojściem na kolejnym, więc kiedy tylko przejechała pierwsza R5 - Mikkelsen w Fabii, to rozpocząłem szybki marsz w stronę samochodu. Po drodze można się było natknąć na taką perełkę: https://www.ewrc-results.com/image/337523/ W pewnym momencie zadzwoniłem do chłopaków, bo obawiałem się, że już na mnie czekają w samochodzie. Jakie było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałem się, że są jeszcze na odcinku. Jakbym wiedział, to też bym został dłużej. Po dotarciu do samochodu okazało się, że Versus w międzyczasie nie próżnował, bo stworzył wpis na swoim blogu rajdowym (rallyborne), który tu chciałem podlinkować, ale niestety bloga już nie ma. Znalazłem za to coś takiego: http://machamy.pl/punkt-odniesienia/ Być może nawet jest to ten tekst. W końcu chłopaki się zeszli, okazało się, że byli prawie do końca erpiątek. Pozostało już tylko opuścić górską drogę, co łatwe nie było, bo spory kawałek trzeba było jechać tyłem, uważając jednocześnie z obu stron na zaparkowane samochody. W końcu znalazło się trochę miejsca i obróciliśmy się przodem.
Jako, ze przed startem kolejnego odcinka mieliśmy sporo czasu, to wjechaliśmy w niego pod prąd w poszukiwaniu odpowiedniej miejscówki (mieliśmy chrapkę na jakiś śnieg lub lód, bo do tej pory nawierzchnię widzieliśmy prawie cały czas tylko czarną). Był to ten sam oes, na którym byliśmy w czwartek, ale tym razem przejeżdżany za dnia. Znaleźliśmy jedynie fragment lodu, który nie miał większych szans utrzymania się, więc jechaliśmy dalej natrafiając na serię nawrotów pod górę - Les Tourniquets. Tu, po zobaczeniu jak spektakularnie to wygląda: https://www.ewrc-results.com/image/337567/ zdecydowaliśmy się zostać. Korzystając z pozostałego czasu zrobiliśmy grilla, który pospiesznie zjedliśmy. Następnie wyruszyliśmy na wspinaczkę na wysoką skarpę, z której miał rozciągać się widok na całą partię nawrotów. Ja dojadałem jeszcze kiełbasę, więc w pewnym momencie zakrztusiłem się i chłopaki poszli jeszcze sporo wyżej, a ja zostałem. Tak naprawdę było mi to na rękę, bo o ile wejść pewnie dałbym radę, to ze schodzeniem przypuszczalnie miałbym wielkie problemy. A tak ulokowałem się w około połowie wysokości skarpy. A chłopaki mieli taki widok: https://www.ewrc-results.com/image/337565/ Jako, że start odcinka miał nastąpić o 15:03, to nieco dokuczało słońce świecące po oczach. Ludzi na skarpie zgromadziło się mnóstwo. Miejsce widowiskowe nie było, ale było dużo widać. Jak jechały ośki, to postanowiłem, ze powoli zejdę na dół i nawet na takiej wysokości miałem niemałe problemy z zejściem, więc cieszę się, że nie poszedłem za chłopakami, bo tam było jeszcze stromiej. Po niekrótkim czasie udało się zejść, więc dla urozmaicenia poszedłem na partię zakrętów pod prąd odcinka. Iść musiałem po dużych kamieniach, więc niedługo nabawiłem się odcisków i każdy krok boleśnie odczuwałem, więc z ulgą opuściłem teren upstrzony głazami. Zostaliśmy do końca oesu, bo musieliśmy zaczekać do otwarcia trasy żeby móc wyjechać.
Film podsumowujący piątek i sobotę: https://www.youtube.com/watch?v=TQEs6k4 ... Q_&index=2

niedziela
Trzeba było wstać wcześnie rano, bo odcinki były zlokalizowane blisko Monte Carlo, więc do przejechania mieliśmy gdzieś ze 150 km. Kierowca profilaktycznie sprawdzał poziom oleju i tu wydarzyło się nieszczęście - odłamała się plastikowa końcówka bagnetu i silnik podczas jazdy mógł pluć olejem. Prowizorycznie bagnet zastąpiła probówka do prądu. W tej sytuacji odpuściliśmy niedzielne oesy i nie pamiętam chyba jeszcze wróciliśmy się zdrzemnąć. Z tego co czytaliśmy, to ponoć rano na oesy samochody już nie były wpuszczane, więc w praktyce chyba trzeba było spać przy odcinku w samochodzie, a do tego jeden z oesów odwołano, więc może i dobrze, że nie pojechaliśmy. Pojawił się jeszcze pomysł wyjazdu do Monte Carlo, ale szybko z niego zrezygnowaliśmy nie chcąc ryzykować jazdy z atrapą bagnetu. Ostatecznie pojechaliśmy tylko do Gap kupić może jeszcze jakieś pamiątki rajdowe, ale ku naszemu zaskoczeniu, po przenosinach do Monte Carlo, po serwisie nie było nawet śladu. Mając dużo czasu we Włoszech zaoszczędziliśmy nie korzystając z autostrad, tylko korzystając z bocznych dróg.
Do Katowic zajechaliśmy około 7:00 tak, że akurat za niedługo miałem pociąg do Oławy. Im bliżej wysiadki tym bardziej morzyło mnie spanie, ale na szczęście nie przejechałem swojej stacji. Jako, że byłem z dosyć dużą torbą, to wziąłem taksówkę. Podczas jazdy wywiązała się rozmowa i kierowca pytał skąd wracam. Kiedy dowiedział się, że z Monte Carlo i do tego z rajdu, to żywo zareagował i żeby mu opowiadać jak było :)

Choć nie wszystko wyszło, to ten wyjazd wspominam bardzo miło dzięki świetnej atmosferze w ekipie (przede wszystkim mnóstwo powodu do śmiechu) i niespodziewane zrealizowanie jednego z rajdowych marzeń. Miałem wrażenie, że żadna z miejscówek nie była planowana wcześniej, tylko wszystko było niewiadomą. Mimo tego rajd na tyle mi się spodobał, że chciałbym wracać tam co roku, bo zawsze miło jest mieć zaliczone pierwsze WRC już w styczniu i mieć w zanadrzu pozostałe miesiące na kolejne wyjazdy na mistrzostwa świata. Niestety do tej pory nie udało się tego powtórzyć :( Blisko było dwa lata temu, ale rozbiło się o miejsca noclegowe.
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez Mad Max » piątek, 25 gru 2020, 15:34

zima długie wieczory - będzie dobra lektura do poduchy :wink:
Avatar foto. by Marcin Kaliszka
Jest jedna rzecz dla której warto żyć - RAJDY!!! i nie zmienia się nic

http://www.modelowanie.fora.pl
Na warsztacie:

Obrazek Obrazek
Avatar użytkownika
Mad Max
S2000
 
Posty: 4515
Dołączył(a): poniedziałek, 16 paź 2006, 11:50
Lokalizacja: Celestynów/Warszawa

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » wtorek, 2 lut 2021, 23:44

Moto Orkiestra Walim 2021
Długo trwała przerwa od ostatniej imprezy, ale w końcu doczekałem się. Zapowiadana lista zawodników była kusząca, bo byli na niej m.in. Michał Pryczek w Imprezie, Alek Terlecki w Fieście Proto, a ponadto lokalni szybcy kierowcy w Imprezach i Lancerze. Tak to sobie zaplanowałem, że przyjadę wcześniej do Walimia, na spokojnie zaparkuję, w miarę możliwości szybko wskoczę na prawy fotel do Pryczka i pójdę na trasę nagrywać. Dotarłem do Walimia o 13:20 (akurat z lawety wyjeżdżał Pryczek), a Moto Orkiestra miała ruszyć o 14:00, więc wydawało się, że akurat. Poszedłem w miejsce gdzie stały rajdówki, było już trochę osób. Myślałem, że będzie to wyglądać tak, że będzie się podchodzić do danego kierowcy, wrzucać datek do puszki i jechać. Dopiero spotkani znajomi uświadomili mnie, że ci ludzie nie stoją tak sobie, tylko w kolejce do wykupienia jazdy, więc mimo tego, że byłem wcześniej, to straciłem ten handicap z powodu niewiedzy i byłem prawie na samym końcu kolejki. Kiedy dotarłem do wyboru kierowcy okazało się, że Pryczek już został wybrany (każdy kierowca miał ograniczenie w postaci 16 przejazdów), tak samo Bati Pawarski (możecie go kojarzyć z roli zerówki na Świdnickim w szarym Lancerze Evo IX, ale tu był w Imprezie oklejonej w barwach Hołowczyca). Był do wyboru jeszcze m.in. Kristo Chorąży w Lancerze, ale z odległym numerem przejazdu – 9. Kierowca atrakcyjny, ale nie chciałem go brać, bo nie wiedziałem czy będę mógł pójść na trasę (ewentualnie na jak długo), czy będę musiał ślęczeć przy rajdówkach czekając na swoją kolej. Wypatrzyłem, że nr 1 był wciąż wolny u Bartka Madziary w Imprezie Bugeye, więc czym prędzej poprosiłem o jazdę z nim, żeby jak najszybciej móc iść na trasę. Stówka do puszki (po 150 zł był Pryczek, do którego pierwsza osoba czekała już ponoć od 12:00), wypełnienie oświadczenia o m.in. koronawirusie i udałem się szukać „swojego” kierowcy. Dodam jeszcze, że Terlecki nie przyjechał do Walimia z powodu problemów z rajdówką.
Trochę popytałem i znalazłem stanowisko Madziary. Dostałem informację, że pojechał na zapoznanie z trasą i zaraz wróci. Po chwili oczekiwania pojawiło się błękitne Subaru z widocznym uszkodzeniem prawego przodu w okolicach reflektora. No to ładny początek. Kierowca mówił, że opony słabo trzymają i uderzył w drzewo. Nie był jednak nadzwyczaj przejęty uszkodzeniami. Szybka inspekcja czy koło jest prosto i czy nie ociera o nadkole. Następnie w ruch poszedł młotek w celu wypukania fragmentu karoserii, dzieła dopełniła trytytka przy nadkolu i kierowca Subaraka był gotowy do jazdy. Założyłem balaklawę, kask, wsiadłem do rajdówki, zostałem zapięty pasami i Bartek ruszył na start odcinka, a przy dodawaniu gazu już byłem wciskany w fotel. Na trasie około 2/3 drogi było zaśnieżone, a pozostałą część pokrywało błoto pośniegowe. Na starcie koła bardzo mocno buksowały w śniegu i chwilę trwało nim złapały przyczepność. A później na zmianę wciskanie w fotel i delikatne przejeżdżanie ostrzejszych zakrętów, bo w Imprezie wciąż były założone opony z zapoznania, a nawierzchnia była śliska. Przy trasie było zaskakująco dużo kibiców do których od czasu do czasu machałem. Trasa była stosunkowo kręta i śliska, więc osiągane prędkości nadzwyczajne nie były. W miejscu gdzie kończył się śnieg znajdował się nawrót, który niezbyt wyszedł Bartkowi. Po dotarciu na metę odcinka mówił, że właśnie w jego pobliżu uderzył w drzewo. Kiedy zjechały się już wszystkie rajdówki czekała mnie jeszcze jazda w przeciwną stronę. Chwilkę czekaliśmy na starcie, bo jadący przed nami Kristo Chorąży zaliczył drobną wizytę w rowie. W drugą stronę nawrót wyszedł już perfekcyjnie z idealnym podcięciem ręcznym i wyciągnięciem Imprezy gazem. Kiedy zjeżdżaliśmy po kolejną osobę kierowca wspominał, że szkoda, że odcinek nie jest dłuższy. Podziękowałem za przejazd żółwikiem, oddałem kask i byłem wolny. Później już kiedy byłem na trasie Madziara wyglądał najmniej emocjonująco z kierowców czterołapów, zupełnie inne odczucia miałem z wnętrza. Może dlatego, że pierwszy raz siedziałem w rajdówce.
Mimo tego, że dosyć szybko udało się zaliczyć przejazd, to wchodząc na trasę, ku mojemu małemu rozczarowaniu, słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Szkoda, bo było fajne światło pod nagrania. Przejazdy szły dosyć sprawnie, ale trzeba było przepuszczać drogą cywilów, więc trochę zaczęło się rozciągać w czasie. Tak, że jak dotarłem na pierwszą miejscówkę, to chyba ruszał trzeci lub czwarty przejazd. Fajnie, że wcześniej przejechałem trasę, bo dzięki temu wiedziałem czy jest sens się w nią zagłębiać. Zacząłem na miejscówce tuż po starcie: https://youtu.be/tbSzk5kWnNM Praktycznie w każdym miejscu oczekiwałem także na zjazd rajdówek na start: https://youtu.be/4v2tBrPAkpw Kilkukrotnie niesamowicie drażnili mnie ludzie, którzy podczas przemieszczania się trasą włazili w kadr, więc od czasu do czasu leciało mięso pod nosem. Kawałeczek dalej w akcji "mój" kierowca z możliwością zobaczenia uszkodzeń Imprezy po zapoznaniu: https://youtu.be/RdO5UXqVKko Jedyne BMW ładnie zamiatało tyłem: https://youtu.be/Rw-pO-_cuBY Następnie przeniosłem się na zakręt widoczny pod koniec filmu i tu zaprezentuję Wam najnowszy model Imprezy, którym można się było przejechać z Tadeuszem Bieńko: https://youtu.be/hpPUIip9saI Za Kristo Chorążym podążał Mercedes, co nieco zepsuło mi fajne ujęcie, bo przeniosłem się z filmowaniem na Mercedesa myśląc, że to kolejna rajdówka: https://youtu.be/Yu4w0h-0THM Kierowcę Malucha lekko ciągnęło do rowu na wewnętrznej: https://youtu.be/Gy711ArJosE Bati Pawarski prawie cały czas podróżował widowiskowo: https://youtu.be/UUvls8bdv4g Kolejnym celem mojej wędrówki był nawrót. Tu pokażę Wam jak pokonywał go Bartek: https://youtu.be/OaWPdn7c1ek Po zachodzie słońca, z czasem robiło się coraz chłodniej, więc przestawałem czuć mały palec prawej dłoni (ciekaw jestem jak sobie radzą nagrywający np. na Rajdzie Szwecji), z powodu drętwiejącego palca z zimna pojawił się też problem z operowaniem zoomem, ale jeszcze zostałem na kilka przejazdów. Podczas powolnego powrotu w stronę startu złapałem spin Bieńko: https://youtu.be/NFn8fk_GaXg Postałem jeszcze dłuższą chwilę w tamtym miejscu, gdzie od kolegi dowiedziałem się, że tuż przed moim ostatecznym zejściem z trasy trwał dopiero 11 przejazd z 16, a była już chyba 17:00. Do tej godziny organizator planował skończyć przejazdy. Jak dla mnie w przyszłości jazdy mogłyby się zaczynać co najmniej godzinę wcześniej niż o 14:00. Ciekaw jestem czy udało się zakończyć do 18:00. Mimo tego, że samochód miałem zaparkowany raptem 4 godziny, to i tak nie obeszło się bez oskrobania szyb przed powrotem, który przebiegł bezproblemowo.
EDYCJA: Zapraszam do złożonego filmu: https://youtu.be/QMQaC6i57rc
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » środa, 10 mar 2021, 08:37

Wrak-Race Silesia Dzień Kobiet 2021
W listopadzie ubiegłego roku w YouTube w proponowanych filmach pojawił się materiał Terenwizji z wrak race, który obejrzałem i uznałem, że zawody tego typu są na tyle widowiskowe, że warto zobaczyć jak to wygląda na żywo. Już kilka minut później szukałem wyścigów wraków rozgrywanych blisko mnie. M.in. znalazłem coś na Dolnym Śląsku, ale wybór padł na Gliwice i zawody rozgrywane na początku grudnia. Niedługo okazało się, że są odwołane z wiadomych względów. Kolejne były zapowiadane w styczniu i lutym, ale też nie doszły do skutku. W ubiegłą niedzielę już się udało. Zawody były zlokalizowane na terenie giełdy samochodowej, ale nie znając dokładnie terenu omyłkowo zaparkowałem kilkaset metrów dalej przy jakimś targowisku. Tu taka dygresja: nie rozumiem czemu nie można oglądać rajdów na świeżym powietrzu, skoro przechodząc przez wspomniane targowisko napotkałem mnóstwo ludzi. I co takie zbiorowisko osób może być, a rozproszenie ludzi na oesach już nie?? Coś tu jest chyba nie tak, albo ktoś jest nadgorliwy. Przeszedłem przez targowisko i nie znajdując giełdy posłużyłem się mapą ze zdjęciem satelitarnym w telefonie i tak bez problemu dotarłem do celu. Na miejscu zostałem skasowany 10 zł za bilet, choć widziałem wiele osób oglądających zawody spoza terenu imprezy, a więc za darmo, ale ich widok był ograniczony do prostej startowej i dwóch zakrętów.
Jako, że nie znałem trasy to zacząłem od startu: https://youtu.be/x4PtWDZmH4c I po zaledwie jednym okrążeniu okazało się, że to miejsce było niezbyt fortunne, bo niektórzy zawodnicy już tu składali się do zakrętu przyozdabiając kibiców błotem: https://youtu.be/o7mpBjus9l8 Na kolejne okrążenia już odsunąłem się trochę od trasy. Niektórych samochodów, które startowały było trochę żal, że tak kończą, jak np. tu Renault Megane: https://youtu.be/ZVkgi6o_RCI czy też w innych startach Ford Puma lub Audi A4. Przez całe zawody brakowało mi jakiegoś spikera, bo oglądałem i nagrywałem zmagania, ale nie do końca wiedziałem o co chodzi. Domyślam się tylko, że na początku były ćwierćfinały, a po nich finał B dla wszystkich przegranych i finał A dla tych, którzy awansowali dalej? Całe zawody udało się przeprowadzić od 10:00 do 15:00. Z niewielkimi przerwami organizacyjnymi na m.in. ogarnięcie tych, którzy nie dotarli do mety i przejeżdżanie okrążeń zapoznawczych. Jako, że okrążenie było krótkie (obstawiam około kilometr), to nieraz udało się dotrzeć w każde miejsce trasy i tak tu inny widok: https://youtu.be/k5eF1gSwPxQ Tu jeden z zawodników już chciał zakończyć jazdę: https://youtu.be/UGPRAlraoMQ ale pod wpływem namów kibiców jednak kontynuował: https://youtu.be/ZM8MJtxCF-8 Jak widać kontaktów między startującymi nie brakowało: https://youtu.be/o_NOSv4FC0U Tu załoga Peugeota 206 zakończyła jazdę: https://youtu.be/2EctVboZ1Tw Start i pierwszy zakręt z innej perspektywy: https://youtu.be/eyPXPnERmhs W kolejnym wyścigu doszło do sytuacji, w której na wyjeździe na prostą start/meta ugrzęzły 4 samochody: https://youtu.be/BQpIjjbk9yk Organizator porządkował takie sytuacje już w trakcie trwania wyścigu poprzez wypychanie nieszczęśników masywną terenówką. W końcu przyszedł czas na bardzo liczne finały A i B. Mam wrażenie, że do finału B mogły przystąpić nawet samochody, które nie ukończyły swoich wyścigów. Tu fragment przejazdu z finału A: https://youtu.be/SS41yqEOHpU Biedny misio na Civicu xD
Podsumowując wobec braku innych imprez motorsportowych w ostatnim czasie bardzo miło spędziłem niedzielę w Gliwicach. Z plusów: mnóstwo akcji, krótki tor, z fantazją pomalowane/poobklejane samochody uczestników, dosyć krótkie przerwy pomiędzy wyścigami. Z minusów: było dosyć wietrznie i chłodno, bo tor jest położony na otwartym terenie, ludzie nagrywający komórkami czasami wchodzący w kadr, ciągła ekspozycja na hałas.
EDYCJA: Zapraszam na pełny film: https://youtu.be/YxdQ40k5NKM
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » sobota, 17 kwi 2021, 01:54

Nikt się nie spodziewał relacji z pierwszej rundy Tarmac Masters?! Zmieniłem podejście i priorytetem stało się złożenie pełnego filmu na kanał, a że materiału miałem mnóstwo to jego obróbka i selekcja trwała bardzo długo (tym bardziej, że dwa razy byłem na zapętlonych odcinkach). Nie wiem jak będę robił w przyszłości. Szczególnie, jeśli imprezy będą szły tydzień po tygodniu. Wtedy może zabraknąć czasu na stworzenie relacji, chyba, że będę pisał częściowo na gorąco. Zobaczę jak to wyjdzie.

5. Tech-Mol Rally 2021 (Nowa Ruda) - 1. runda Marten Tarmac Masters

Jeśli komuś z Was nie chce się czytać ściany tekstu, to możecie od razu przejść na sam dół posta, gdzie znajdziecie link do pełnego filmu z rajdu. Od tej pory chyba będę takie coś praktykował.

Znowu niestety bardzo długo trzeba było czekać na kolejny rajd, ale jak już się nadarzyła okazja to trafiła się taka lista zgłoszeń, która bardzo cieszyła. Bardzo byłem uradowany niespodziewanym pojawieniem się rodzynka w postaci Porsche (mam do tych samochodów wielką słabość i cieszyłem się, że pomimo absencji na Valassce dane będzie mi zobaczyć i usłyszeć tą rajdówkę).
Początkowo na ten rajd miałem jechać sam, więc zaplanowałem sobie, że robię najpierw 1 oes (zgodnie z zasadą, że jeszcze wszystkich startujących uda się zobaczyć), a następnie dwa razy drugi oes. Niespodziewanie w połowie tygodnia zadzwonił znajomy z propozycją wyjazdu, a później do naszego składu dołączył jeszcze jeden kolega. Pojechaliśmy, więc we trójkę - dwóch fotografów i ja.
W efekcie tego, ze nie byłem już sam, to zmienił się plan na dwa razy 2 oes (Pies Na Dachu - zapętlony) i w trzeciej pętli pierwszy.
Pogoda w miarę dopisała, bo było słonecznie, chociaż mi mocno doskwierał stosunkowo silny wiatr, który nie dość, że był chłodny, to jeszcze przeszkadzał w stabilnym nagrywaniu na większych zbliżeniach. Zaczęło się od małego zgrzytu, bo pomimo tego, że byliśmy wcześnie to safeciarze nie chcieli nas puścić drogą i musieliśmy kombinować żeby wejść na oes. Na szczęście kawałek dalej można było wejść. Zaplanowaliśmy sobie na początek wyjazd na główną drogę z wąskiej partii, ale po dotarciu na miejsce i zobaczeniu ilu już tu ludzi się zgromadziło szybko porzuciliśmy pierwotny plan i skierowaliśmy się pod prąd oesu - na wąską partię z piaskiem. Nie byłem zdecydowany gdzie rozpocząć nagrywanie, a czasu do startu było coraz mniej. W końcu obrałem jakiś punkt z wejściem na lewy 90 z ogranicznikiem. Okazało się, że z zapowiadanych erpiątek brakuje Chwietczuka, Maja i Zapały, ale smuciło to bardzo, bo jeszcze kilka R5 pozostawało w zanadrzu. Na Tarmacu pierwszy raz miałem styczność z Fiestą Rally3, którą podróżował Byśkiniewicz. Pierwsze wrażenie było takie, że brzmi jak Rally4 i jedzie tak samo. Na kolejnych odcinkach bardziej to wyglądało jak jazda czterołapem. Krótko po nowej rajdówce pojawił się Sękowski na światłach awaryjnych - niezbyt udany początek sezonu. W pewnym momencie było słychać coś bardzo głośnego - to Porsche, które dało się słyszeć na długo nim się ukazało. Kurcze, jak to się drze. Poezja i uczta dla uszu :) Stopniowo zmieniałem miejscówki tak żeby mieć jak najbardziej zróżnicowane nagrania. Nieskromnie powiem, że jestem bardzo zadowolony z tego jak różnorodne ujęcia udało się złapać działając jednoosobowo z tylko jedną kamerą. w pewnym momencie nagrałem grube ratowanie Marka Roeflera: https://youtu.be/WbSRG92-FUs Bardzo miło ze strony kierowcy, że w komentarzu do filmu wrzucił link do nagrania jak to wyglądało od środka: https://www.youtube.com/watch?v=5lo-cAzXNKk Jak dla mnie jeszcze efektowniej, stąd kierowca słusznie zebrał zasłużone brawa od kibiców. Zapętlenie odcinka pozwalało mi na łapanie szczególnie fajnych rajdówek z dwóch ujęć. Z której to możliwości skrzętnie skorzystałem żeby nagrać przejazd Marka Sudera w zjawiskowym Escorcie WRC. Pod koniec trwania odcinka poszedłem też na wyjazd z wąskiej partii na szerszą drogę, ale miejsce przynajmniej na ośkach nie powalało. Z czasem wróciłem na swoje pierwotne miejsce i już miałem dość nagrywania, więc wyłączyłem kamerę. Powiedziałem jeszcze do znajomego, że teraz pewnie znając życie coś się wydarzy. I nie myliłem się - po kilku kolejnych przejazdach załoga Civica opuściła drogę, ale to zdarzenie nagrał niezawodny Motulski (którego pozdrawiam): https://youtu.be/g6Wmjdl2cYM?t=102 Oczywiście polecam obejrzenie całego filmu. Ciekawostką było bardzo późne i absolutnie niespodziewane pojawienie się Pawła Pisza z nr 23, który już do końca rajdu jechał na wielkim spóźnieniu. Dodam jeszcze, że na tym oesie oponę przebiła załoga szybkiej Fabii - Krysztowiak/Machnikowski.
Doczekaliśmy do załóg zamykających odcinek i poszliśmy skrótem w kolejne planowane miejsce - okolice startu oesu. Po drodze natknęliśmy się na uszkodzonego 208 R2 załogi bodajże Kalinowski/Wach(?). Z tego co kolega nam zrelacjonował po rozmowie z pilotem Panowie wylądowali rajdówką na boku, więc na szczęście bez nadzwyczajnych dramatów.Mogło skończyć się znacznie gorzej zarówno dla załogi, jak i rajdówki, bo była znaczna prędkość i drzewa w pobliżu. Okazało się, że z samochodem jest wszystko w porządku i załoga o własnych siłach zjechała z oesu.
Ponownie po przyjściu na miejscówkę nie mogłem się zdecydować jak stanąć. Zaskoczyła mnie bardzo wielka ilość ludzi w tym miejscu, liczne media też nie ułatwiały zadania. W końcu zaczęły jechać zerówki, a ja nadal się kręciłem w poszukiwaniu optymalnego miejsca. W końcu zdecydowałem się na takie, w którym będę widział start oesu i dwa pierwsze zakręty oraz lewy 90 i uważam, że wyszło to całkiem fajnie. Drugi zakręt odcinka stykał się ze wspomnianą 90, więc czasami niestety dochodziło do takich sytuacji kiedy rajdówki nadjeżdżały z obu stron i nie sposób było złapać obu. Choć na 2-3 przejazdach robiłem tak, że przerzucałem się z zakrętu na zakręt, podczas gdy jedna z rajdówek dopiero co wjechała w zakręt. Z czasem trwania odcinka nieznacznie się przemieszczałem żeby uzyskać różnorodność nagrań. Tym razem zostaliśmy tylko do przejazdów Escorta WRC, bo chcieliśmy szybko dotrzeć na kolejny oes. Schodząc do samochodu nie nagrywałem. W pewnym momencie na cięciu bardzo mocno podbiło bodajże Zielińskiego w Fieście R2 (chyba nawet 4 koła były w powietrzu). O jak żałowałem, że tego nie nagrałem, bo wyglądało to bardzo efektownie. Chyba nauczka na przyszłość żeby nie rezygnować z nagrywania podczas schodzenia z oesu. Chwilę później o barierę mostu Fabię oparł Krysztowiak, czego oczywiście też nie nagrałem.
Kolejny oes to Cosmos z hopą znaną z zeszłego roku, ale tym razem odcinek prowadził w przeciwną stronę. Stąd była niepewność czy zawodnicy będą "hopać". Przed rajdem pytałem jednego z kolegów, który był tam na testach i twierdził, ze w drugą stronę tylko będzie odciążać rajdówki. Nie napawało to optymizmem, więc zaplanowałem (kierując się wskazówkami Jakuba Brzezińskiego odnośnie miejscówek), że raczej miniemy hopę i skupimy się na przejściach przez szczyty o niej następujących. Ale czekając na start drugiego oesu dowiedzieliśmy się od jednego z fotografów, że zawodnicy jednak skaczą. Przed wyjazdem z drugiego oesu zadzwoniłem jeszcze do znajomego fotografa, który wybierał się tam na drugą pętlę. Odpowiedział krótko: jedź tam, więc już nie było wątpliwości. Jak przyjechaliśmy na miejsce to ku naszemu niemałemu zaskoczeniu zaparkowaliśmy niemal pod samymi taśmami. Coś przekąsiliśmy, napiliśmy się i ruszyliśmy z prądem oesu w kierunku hopy. Na miejscu ludzi było stosunkowo mało, ale ja wybrałem jeszcze bardziej kameralne miejsce, bo przeszedłem na druga stronę drogi, gdzie praktycznie nie było nikogo. Jeden z kolegów ambitnie poszedł obejrzeć szczyty, podczas gdy ja z drugim kolegą leniwie usiedliśmy sobie i jeszcze coś podjedliśmy. Ambitny kolega jednak wrócił na hopę. Z czasem niedaleko mnie stanął Michał Pryczek z ekipą (nie byłem pewien, czy to On, bo nie wiedziałem, że jest niewysoki). Swoją drogą polecam Jego interesujący materiał pokazujący zmagania na 1. rundzie Tarmac Masters z ciekawej perspektywy: https://www.youtube.com/watch?v=4uM5fCAAbrE W końcu na trasie pojawiły się zerówki i to jak skoczyła załoga 00 utwierdziło mnie w przekonaniu, że będzie fajnie i rzeczywiście było :) Niektórzy gasili hopę, ale zdarzały się bardzo miłe dla oka loty. Bardzo byłem zaskoczony jak gładko po skoku lądowała Fiesta Rally3 Byśkiniewicza: https://youtu.be/KTKsGDIIhFk?t=592 Nie wiem czy ten samochód jest tak wyważony, czy to kwestia odpowiednich ustawień. Po kilkudziesięciu przejazdach przeniosłem się na drugą stronę jezdni. Po przejeździe Michała Rózyckiego zaczęliśmy schodzić z odcinka. Jeszcze krótka wizyta na strefie serwisowej w Nowej Rudzie, by wyjaśnić nieporozumienie z niewłaściwymi numerami kamizelek jednego z kolegów i można było wracać do domu.

Tych, którzy dotrwali do końca relacji lub od razu przewinęli post do dołu zapraszam na pełny film z rajdu: https://www.youtube.com/watch?v=KTKsGDIIhFk
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez gokacper » niedziela, 18 kwi 2021, 16:23

Widze że byliśmy w podobnych miejscach na Tarmacu :D. Na Os2 w miejscu gdzie ratował się Roeffler i na OS5 za hopą na szczytach :P
gokacper
N2
 
Posty: 166
Dołączył(a): poniedziałek, 19 cze 2017, 22:59
Lokalizacja: Chybie,Śląskie

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » niedziela, 2 maja 2021, 11:00

Rajd Chorwacji 2021
Ostatni raz na WRC byłem w roku 2019 na Rajdzie Niemiec. Były nieśmiałe plany na wyjazd na Monte Carlo w 2020 roku, ale spełzły na niczym. Później pojawiła się pandemia i chwilowo pojawił się brak wyjazdów. Aż do października, kiedy nadarzyła się sposobność na Rajd Sardynii, do którego się przymierzałem. Ale najpierw pojawiła się informacja o niedopuszczeniu kibiców, a później udało się złapać na wyjazd na Rallylegend, a że Sardynia miała iść tydzień po Rallylegend to trzeba by było ruszać ponownie na południe tuż po powrocie do domu. Odpuściłem, więc już całkowicie temat mistrzostw świata w zeszłym roku. Obecny sezon rajdowy chciałem, obok Walimskiej Zimówki, rozpocząć od Monte Carlo, więc jak co roku próbowałem przekonać znajomych do wyjazdu, albo sam dołączyć do kogoś. Później pojawiła się informacja o wprowadzeniu godziny policyjnej we Francji, a następnie o niedopuszczeniu kibiców na oesy, co miało być pilnowane przez żandarmerię. Wobec tego rajd trzeba było odpuścić.

Chorwacja na papierze wydawała się bardzo prosta, bo blisko Polski więc nie sposób było nie pojechać. Trochę szkoda było Świdnickiego, ale trzeba było coś wybrać. To co pozornie wyglądało prosto znacznie się skomplikowało kiedy zaczęło się sprawdzać warunki przejazdu przez państwa tranzytowe i wjazdu do Chorwacji. Kiedy stopniowo zagłębiałem się w obowiązujące regulacje w poszczególnych krajach czułem, że mnie to przerasta. Dodatkowo niepewność czy rajd pójdzie z kibicami i codzienne tego sprawdzanie. Im bliżej było rajdu, to myślałem sobie: dobra, niech już ogłoszą, że bez kibiców i spokojnie będzie można szykować się na Świdnicki. Przeszło mi to, gdy ogłoszono przełożenie Świdnickiego. Początkowo na rajd miała nas jechać trójka, ale przed pierwszą rundą Tarmac Masters kolega dał do zrozumienia żebyśmy w miarę możliwości szukali zamiennika za niego. Nie wyglądało to dobrze, bo czasu do wyjazdu było coraz mniej. Pytałem ludzi na Tarmacu, ale nikt się nie zdecydował. Wyglądało na to, że będziemy musieli jechać we dwójkę. W tygodniu przedrajdowym, kiedy ogłoszono przełożenie Świdnickiego zwietrzyłem w tym naszą szansę i ponowiłem poszukiwanie chętnego na wyjazd, ale bez rezultatu. Niespodziewanie w piątek przedrajdowy pojawiła się możliwość wyjazdu nawet w piątkę. Ale dwójka osób musiała sobie znaleźć nocleg. W niedzielę mieliśmy jechać już tylko we czwórkę. W poniedziałek znowu zostaliśmy we dwójkę. W międzyczasie w weekend przysiadłem do planowania miejscówek. Jakie było moje rozczarowanie kiedy zobaczyłem znikomą ilość dojazdów i miejsca możliwe do dotarcia od nich raczej słabe. Dopadł mnie rodzaj marazmu i zwątpienia czy te wszystkie przygotowania i poniesione w przyszłości koszty są tego warte. Rozczarowany byłem, gdy dowiedziałem się, że jedziemy tylko we dwójkę, bo bardzo liczyłem na pomoc i pomysły przy planowaniu miejscówek jeszcze kogoś. Znajomy musiał przed wyjazdem wykonać kosztowny test PCR, więc w poniedziałek na krótko przed jego wykonaniem jeszcze zadzwonił z pytaniem czy jedziemy. Odpowiedziałem trochę spontanicznie, że tak. Po południu kolega podesłał informację, że rajd idzie bez kibiców. Pomyślałem sobie w pierwszej chwili niech s&#&? +@;℅ą. Tyle przygotowań, a oni w ostatniej chwili piszą, że to wszystko nie ma sensu?! Później zaczynało wyglądać to tak, że po prostu organizator musiał coś takiego ogłosić. A kibice niewprost byli dopuszczeni do wejścia na oesy z zachowaniem pewnych zasad. Ostatecznie pojechaliśmy tylko we dwójkę ze znajomym fotografem, a ja miałem pełnić rolę nawigatora.

czwartek
Mimo tego, że wyjechaliśmy dosyć wcześnie  na odcinek testowy, to trochę przez widzimisię nawigacji (w postaci samoczynnej zmiany trasy lub jej niepotrzebnego wydłużania), moje błędy w nawigowaniu i korki dotarliśmy na odcinek na krótko przed startem. Na szczęście nie musieliśmy parkować bardzo daleko od taśm. Idąc w stronę trasy dostrzegłem samochód z przyczepionym napisem motopasje Kamila. Kojarzyłem chłopaka z nagrań Rajdowego Tygodnia. Po dotarciu do trasy naszym oczom ukazał się nawrót z nawierzchnią częściowo pokrytą liśćmi. Kibiców na szczęście nie było w tym miejscu dużo, więc w miarę bezproblemowo mogłem nagrywać. Tuż przed startem odcinka zagadywał do mnie jakiś facet i pokazywał na maseczkę, ale nie wiedziałem o co mu chodzi. Dopiero jak powiedział Fiat to ogarnąłem, że chodzi mu o maseczkę od Paolo Diany, którą miałem założoną. Chwilkę po starcie testowego przesunąłem się kilka metrów i usłyszałem jak dwójka kibiców rozmawia po polsku, więc zagadnąłem. Okazało się, że był to wspomniany Kamil ze swoim ojcem, więc w oczekiwaniu na kolejne rajdówki prowadziliśmy sobie fajną rozmowę na tematy rajdowe. Po pierwszej turze przejazdów czaiłem się aż jakiś kibic będzie zmieniał miejscówkę żeby zobaczyć jak reagują safeciarze, ale niestety nikt się nie kwapił do tego. Jeden z przejazdów Tanaka z nawrotu: https://youtu.be/wuMdUTIaLNE Fajnie się rozmawiało, ale zaczynałem mieć za dużo podobnych ujęć, a testowy zazwyczaj wykorzystuję do co najmniej kilku różnych ujęć skoro rajdówki jeżdżą tak długo. W końcu zgadaliśmy się z Kamilem i przebiegliśmy kawałeczek pod górę. Safeciarz coś tam do nas krzyczał, ale nie robił nam większych problemów. Postaliśmy chwilę na dojeździe do nawrotu i po kilkunastu przejazdach zaproponowałem żeby zobaczyć co jest pod prąd odcinka. Naszym oczom ukazała się partia 3 zakrętów, ale jedyne miejsce do stania było na stromej skarpie. Miejsce fajne, ale perspektywa wchodzenia i później schodzenia ze skarpy mocno zniechęcała, więc chciałem się ulokować w miarę jak najniżej. Najpierw okazało się, że zająłem miejsce jednemu z fotografów. A później kiedy wydawało się, że jest ok to zdaniem safeciarza stałem za nisko. Podjąłem, więc próbę wejścia wyżej, ale nie mogłem znaleźć solidnego oparcia dla nóg. W pewnym momencie ziemia osunęła mi się spod nogi i zsunęłem się ze 2-3 metry. Po tym wydarzeniu przeszła mi ochota na tą miejscówkę i zaatakowałem łagodniejszą skarpę. Ale tu też miałem problemy. Na szczęście pomocną dłoń wyciągnął Czech i mnie podciągnął do góry. Ze 3 przejazdy później przygodę miał Arai, akurat naprzeciw skarpy, z której się zsunąłem, więc miałbym idealny widok. Ogólnie przemieszczanie się po przydrożnych skarpach gęsto zasłanych liściami stanowiło dla mnie duże wyzwanie, bo nie dość, że było dosyć stromo, to jeszcze do tego ślisko. Po tym jak Arai opuścił drogę nastąpiła dłuższa przerwa, więc podjęliśmy decyzję, że wracamy na nocleg. Jeszcze po Japończyka zjawiła się laweta, ale dał radę dojechać do mety o własnych siłach. Na rajdówce raczej nie było widać żadnych śladów przygody. Wieczorem jeszcze wybraliśmy się na ceremonię startu. Ludzi na miejscu było zaskakująco dużo i mimo tego, że kolejność startu była odwrócona, to wielu z nich dotrwało do wurców.
Film z czwartku: https://youtu.be/w-aXu-8XtnQ

piątek
Dobrze, że wyjechaliśmy na oes z zapasem czasu, bo przez moje błędy nawigacyjne trochę go straciliśmy. Na szczęście bez większych konsekwencji poza dołożeniem kilku nadprogramowych kilometrów. Rozpoczęliśmy od pierwszego oesu w pętli niedaleko mety. Wytypowana miejscówka zawierała interesujące cięcie. Nie zobaczyliśmy już niestety na niej Rovanpery, bo wypadł z drogi we wcześniejszej części odcinka. Miejscówka była fajna, bo rajdówki wybierały błoto z cięcia. Po około 12 załogach zaczęliśmy schodzić z oesu żeby zdążyć na kolejny. Dłuższą chwilę jeszcze spędziliśmy przy nawrocie, od którego wchodziliśmy. Ustawiłem się na wyjściu z niego przy pojedynczym kibicu. W pewnym momencie pan zauważył, że kolejna rajdówka już powinna najeżdżać. Na co ja myśląc, że pyta mnie skąd jestem odpowiedziałem, że z Polski tak wywiązała się między nami rozmowa. A z czasem raczej monolog, bo pan mówił bardzo płynnie po angielsku, a ja tylko wtrącałem zdawkowe zdania. Okazało się, że jest przedstawicielem organizatora rajdu. Dowiedziałem się ciekawych informacji, że to FIA wymusiła żeby na trasie pojawiły się ograniczniki cięć żeby zawodnicy mieli równe warunki. Organizator ustawił, więc minimalną ich ilość, bo pierwotnie miało ich nie być, bo jak to określił pan chcieli zrobić rajd w starym stylu i żeby wszyscy go zapamiętali. Mówił też o tym, że według pani Mouton niektóre fragmenty trasy są za szybkie. Wskazał też miejsce na które jedzie na oes kończący pętlę. Miał to być massive jump. Na ten oes planowaliśmy hopę podsłyszaną podczas środowego briefingu około kilometr od mety. Ale pod wpływem pana zmieniliśmy koncepcję, a dodatkowo jeszcze mogliśmy jechać na miejscówkę za nim, więc odpadała mi nawigacja. Pan szybko wyprzedził zjeżdżające z mety 208 Rally4, ale jeszcze go widzieliśmy. Kiedy wyprzedził kolejny, tym razem cywilny samochód, to przyspieszył tak, że nas zgubił. Musiałem wrócić do nawigacji i kiedy byliśmy blisko odcinka, a czasu zaczynało się robić coraz mniej, to znowu się pomyliłem i wjechaliśmy nie w ten dojazd do odcinka. Przez to dotarliśmy z bardzo małym zapasem czasu na hopę, ale zdążyliśmy nawet na 0. Ustawiłem się tak żeby widzieć lądowanie od przodu i spodziewałem się dalekich lotów. Niepokojąco mizernie wyglądało to gdy jechało 0 i niewiele dalej skakały wurce. Okazało się, że to nie żaden massive jump tylko hopka. Byłem rozczarowany, ale skok nie był bardzo zły, bo często rajdówki skakały z przechyłem na bok. Miejsce w sumie fajne, bo do tego jak się odpowiednio stanęło to było widać dłuższy fragment trasy. Ludzi mnóstwo, prawie każdy bez maseczki. Można było sobie pomyśleć jaka pandemia? Tłumy kibiców temu przeczyły. W drugiej pętli robiliśmy tylko drugi oes żeby wcześniej wrócić na nocleg. Wyznaczając miejscówkę poszliśmy na łatwiznę i po prostu dojechaliśmy od mety. Kiedy wyszliśmy na oes naszym oczom ukazała się fajna partia zakrętów z cięciami, tuż przed metą lotną. Poszedłem jeszcze pod prąd odcinka zobaczyć czy jest coś bardziej interesującego, ale nie widziałem niczego ciekawszego. Miejscówka jak na ostatni oes dnia była całkiem przyjemna. Fabia Kajetanowicza wpadła w lekki poślizg na pierwszym z sekwencji zakrętów: https://youtu.be/jaLqYf6A24o Mikkelsen jechał na spóźnieniu, bo wmieszał się między rajdówki WRC 3. W pewnym momencie stanąłem nieświadomie koło siedzących na trawie Marczyka i Gospodarczyka ze znajomymi. Zawsze fajnie posłuchać komentarzy Mikołaja na temat przejazdów. Nie trwało to długo, bo odcinek wkrótce został przerwany. Bodajże po wypadku Hirokiego Araia. Z dnia byłem zadowolony, bo wszystkie miejscówki były niezłe.
Film z piątku: https://youtu.be/V2cBbUKvfYc

sobota
Mieliśmy rozpocząć od pierwszego oesu w pętli i po około pół godzinie wyjeżdżać z niego tak żeby zdążyć na odcinek kończący pętlę. Nie zrobiliśmy jednak tak, bo w planowane miejsce zjechało się bardzo wielu kibiców i musielibyśmy zaparkować samochód około 2 km od odcinka. Czyli w zakładane pół godziny trzeba by było jeszcze włączyć powrót do samochodu. A odstępy na starcie między wurcami wnosiły 3 minuty, więc zobaczylibyśmy raptem kilka pierwszych załóg i piecem trzeba by było jechać na oes kończący pętlę. Podjęliśmy, więc racjonalną decyzję w postaci odpuszczenia tego odcinka i udania się na czwarty w pętli. Tu mieliśmy dojechać w miejsce, skąd było blisko do zamku i mostu pod zdjęcia. Ja pomyślałem, że skoro przepadł jeden oes to nie zostanę na nawrocie przy zamku, tylko pójdę w okolice przejazdu pod autostradą, gdzie miały być dwa nawroty. Wiązało się to z niemałą wędrówką pod prąd odcinka, ale przyjechaliśmy na tyle wcześnie, że był na to zapas czasu. Kiedy lekko zmachany dotarłem na pierwszy nawrót byłem nieco rozczarowany, że już byli tam ludzie. Trudno było sobie znaleźć czysty kadr. Kombinowałem z kucaniem to nawrót zasłaniał mi safeciarz. Coś ponagrywałem z wysoko wyciągniętej ręki. Wspomnę jeszcze o sytuacji jak pan safety pokazywał żeby zakładać maseczki na przejazd samochodów funkcyjnych, a po przejeździe pani Mouton zaprezentował, że maseczki należy zdjąć i schować do kieszeni. Po około pięciu przejazdach skierowałem się na drugi nawrót, bo pomimo tego, że zmieniłem pozycję nagrywania to i safeciarz się przesunął ponownie zasłaniając nawrót. Nowe miejsce było zlokalizowane pośród drzew, więc nie miałem w pełni czystego widoku, ale chociaż inne osoby nie przeszkadzały w nagrywaniu, a i sam nawrót był atrakcyjniejszy, bo kierowcy mogli szerzej wypuścić rajdówki. Do tego było już tu trochę syfu wyciągniętego z cięcia. Mało brakowało a Audi opuściło by tu drogę z powodu syfu. Miałem tu okazję porozmawiać trochę z Chorwatem, który pytał ile załóg dzisiaj jedzie. W pewnym momencie nastała niepokojąco długa przerwa po przejeździe Ostberga. Telefon do znajomego i było jasne, że wystąpiły jakieś problemy z kibicami przy zamku. Długo to nie trwało i wznowiono rywalizację. Przed przejazdem Ciamina dostrzegłem, że koło czyjegoś koca pojawiła się jaszczurka. Chciałem uwiecznić sympatyczne zwierzątko, ale mimo tego, że długo stała w miejscu to jakoś nie mogłem jej znaleźć kamerą. Po przejeździe Francuza jaszczurki już nie było. Żeby wrócić do samochodu odczekałem do końca trwania odcinka. Kiedy przechodziłem przez taśmę tworzącą kopertę zafundowałem sobie moment grozy. Nie wiem jak to dokładnie zrobiłem, ale zaczepiłem głową o taśmy tak, że aż mi okulary spadły. Na szczęście udało się je złapać przed zetknięciem z jezdnią. Wszedłem na odcinek i po minięciu wiaduktu coś mi nie pasowało na głowie. Macam się po niej, no tak brakuje czapki z daszkiem, która pewnie spadła po kontakcie z taśmą. No to z powrotem i widzę, że nie ma jej na jezdni. Na szczęście safeciarz zawiesił czapkę na słupku. W drugiej pętli mieliśmy robić tylko trzeci oes. Poszliśmy na łatwiznę i wybraliśmy proste miejsce z dojazdem - patelnię pod górę. Pod zdjęcia może to miejsce mogło być w miarę. Ale podjazd pod górę do nagrań zniechęcał. Postanowiłem, że pójdę na rekonesans odcinka z jego prądem, bo na zdjęciu satelitarnym widziałem tam szybkie zakręty. Absolutnie nie spodziewałem się, że znajdę tam serię szybkich zakrętów z cięciami na spadaniu. Bardzo miła niespodzianka :) Do tego fajnym klimatycznym dodatkiem była grupa chorwackich kibiców z m.in. harmonią i harmonijką ustną, którzy grali i śpiewali. Co ciekawe do wspólnej zabawy dała się także porwać pani safety i również śpiewała. Fajna, pozytywna ekipa, jak i pani. Wracając do rajdu to miejscówka była bardzo fajna szczególnie jak ktoś przyciął głębiej jeden z zakrętów to rajdówkę podbijało. Z tego co pamiętam najefektowniej pojechali tam Formuax, Evans, Mikkelsen, Gryazin, ze dwóch kierowców z Junior WRC i pewnie jeszcze kogoś pominąłem. Elfyn z tego miejsca: https://youtu.be/w_se2wRh-dM Nie czekaliśmy do końca, tylko jak zaczęły jechać inne ośki zwinęliśmy się do samochodu i wróciliśmy na nocleg.

niedziela
Na zakończenie rajdu wybraliśmy dwa przejazdy drugiego oesu w pętli, który w drugim przejeździe miał stanowić Power Stage. Tym razem wyjechaliśmy z większym zapasem czasu niż w sobotę, mimo to na miejscu zastaliśmy już mnóstwo samochodów kibiców. Udało się zaparkować blisko odcinka, ale przy trasie było już pełne obłożenie. Weszliśmy od nawrotu i miałem plan pójść na dojazd do niego, ale widząc, że zostało niewiele czasu, a Chorwaci gonią jak się przemieszcza trasą, to postanowiłem, że poszukam czegoś z prądem oesu. Było to o tyle zasadne, że musiałem wchodzić na drogę. Choć w pewnym momencie przeskoczyłem na drugą stronę żeby za chwilę przejść na kolejną i już Chorwat mi pokazywał żeby iść bokiem. W końcu dotarłem do całkiem niezłego miejsca, a co najważniejsze w pierwszym rzędzie. Stanąłem koło jakiegoś chłopaka, który myślałem, że zaraz mnie przegoni, ale o dziwo nie. Zaskoczony byłem, że uchowało się takie miejsce, podczas gdy gdzie indziej ludzie stali w ścisku. Z mojej miejscówki widziałem dojazd do nawrotu i 3 zakręty chwilę po nawrocie. Z rzeczy godnych uwagi to Lindholm jechał na kapciu, pierwszy na trasie junior Jon Armstrong powoli doganiał startującą przed nim Fiestę Rally2. Widać było jak bardzo tempem odstają zawodnicy z końca stawki WRC 3. Kajto i jeszcze kilku zawodników po nim jechali szybko, a później było widać znaczący spadek tempa. Szczególnie źle wyglądała prywatna Fiesta WRC. Zostałem na oesie do końca, bo nie widziałem możliwości zejścia z niego bez wejścia na trasę. Okazało się później podążając za innymi kibicami, że jednak była taka możliwość. Wróciliśmy do samochodu i zastanawialiśmy się czy jest sens go ruszać i przeparkować bliżej mety oesu. Doszliśmy do wniosku, że nie. Ale odkryliśmy coś niepokojącego, a mianowicie, że prawdopodobnie przez umiejscowienie przegrupowania nie będziemy mogli skorzystać z wyjazdu na drogę główną, co było nam potrzebne do szybkiego wyjazdu w kierunku Zagrzebia, gdzie mieliśmy wykonać około godziny 16:00 test na covid. Znajomy zaproponował żebyśmy poszli zobaczyć jak to wygląda. Okazało się, że nawet wyjazd został zablokowany przez przegrupowanie. Musieliśmy prosić kilka osób od strony organizatora o zgodę, ale nikt nie chciał podjąć decyzji. W końcu się udało i zaparkowaliśmy w innym miejscu. Na Power Stage znajomy zaplanował metę, a ja fragment na spadaniu w stronę mety. Był tylko jeden szkopuł, że oes ruszał dopiero o 13:18 (nie rozumiem czemu nie godzinę wcześniej), a my żeby zdążyć na test zaplanowaliśmy wyjazd na 14:40. To oznaczało, że na odcinku niestety nie będzie można zostać długo. Wyszedłem na trasę z odpowiednim zapasem czasu, bo nie wiedziałem jeszcze kompletnie gdzie stanę. Sprawdzałem jeszcze czas dojścia żeby wiedzieć ile mniej więcej go będę potrzebował na powrót. Idąc na oes spoglądałem też na mapę satelitarną żeby nie skręcić w złą drogę. W pewnym momencie dotarłem chyba do mety stop, za którą zaraz miałem odbijać w lewo, ale dojście tam było zagrodzone. Poszedłem zobaczyć czy jest jakaś droga alternatywna, ale bez skutku. Już miałem się wycofywać w kierunku nawrotu, kiedy zobaczyłem, że z góry schodzi jakiś kibic. Zszedł na chwilę na dół po kolegów i od razu wracał, więc podążyłem za nimi. Okazało się, że trzeba było dwa razy przejść przez niewysoki płot i już się było na właściwej drodze. Tu jeszcze kilka podejść pod górę i w dół i dotarłem do fragmentu, gdzie oes kończył wznoszenie i następował zjazd w dół. Najpierw ostro w dół szybki lewy i później ustawiona brama TW Steel, gdzie po układzie terenu i ustawieniu bramy myślałem, że będzie hopka. Kilkadziesiąt metrów dalej był podstępny chyba zacieśniający prawy z niezbyt równą nawierzchnią na dojeździe, jeszcze dodatkowo z łatą. Postanowiłem, że tu zostaję, bo miałem stąd łatwy i bezkolizyjny z oesem powrót. Do tego miejsce było bardzo kameralne, bo gdy ruszył odcinek, to było tu raptem kilka osób. Normalnie jakbym czas na dotarcie z powrotem do samochodu miał nieograniczony to raczej poszedłbym z prądem, gdzie była szybsza partia. W oczekiwaniu na przejazd obdzwaniałem znajomych czy ktoś może oglądał pierwszy przejazd i mógłby potwierdzić moje przypuszczenie, że jestem przy hopie. Jeden z kolegów powiedział, że to raczej podbicie. To mi wystarczyło. Jak rajdówki ruszyły to okazało się, że to po prostu zjazd bez żadnych atrakcji. Jedyny walor stanowił zakręt. To właśnie tutaj nagrałem swoją akcję rajdu, gdy Greensmith zaliczył grube ratowanie: https://youtu.be/569rfxTOc-Y Inni kierowcy, poza kierującym 00 (akurat nie patrzyłem jak przejeżdżał, ale słyszałem, że się mocno dohamowywał) nie mieli tu problemów. Czas płynął, a rajdówek przejechało jak na lekarstwo. Po każdym przejeździe kontrolowałem godzinę, tak żeby zostawić sobie 20 minut na powrót, co prawdę mówiąc chyba było wyliczone na styk. Kajto i Lindholm przejechali i rozpocząłem powrót. Tu miałem ułatwione zadanie, bo już nie musiałem przechodzić przez płoty. Zmachany, ale zdążyłem nawet chyba z dwiema minutami zapasu. Teraz wyzwaniem było dotrzeć do Zagrzebia na godzinę około 16:00, kiedy wszyscy hurmem ruszyli, aby wyjechać z Kumroveca. Dłuższą chwilę staliśmy żeby w ogóle wyjechać na drogę główną. W końcu podjęliśmy decyzję, że pojedziemy przez Słowenię, bo nic nie zapowiadało tego, że szybko uda się wyjechać, a nam bardzo zależało na czasie żeby zdążyć zrobić test na covid. Chyba dopiero w Słowenii kapnąłem się, że na powrót do Chorwacji potrzebujemy przecież testu, a nasze były już nieaktualne. Trochę z niepewnością podjechaliśmy do granicy chorwackiej. Strażnik poprosił nas o wyniki testów, daliśmy nasze stare i o dziwo szlaban się podniósł. Dotarliśmy na test chwilkę po 16:00. Wyniki dostaliśmy na maila około 2 godziny później. Oba negatywne. Później okazało się, że ani w Czechach, ani w Polsce nikt nawet nas nie zatrzymywał na granicach.
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » niedziela, 16 maja 2021, 23:01

3. Rajd Ziemi Głubczyckiej 2021 - 2. runda Marten Tarmac Masters
Na rajd pojechaliśmy we trójkę z dwójką znajomych fotografów. Na mnie trochę niespodziewanie przypadła rola nawigatora i poza jedną drobną wpadką było w miarę ok. Pominęliśmy sobotni prolog, ale następnym razem chyba wybierzemy się na dwa dni.
Rozpoczęliśmy od wizyty w biurze rajdu i na strefie serwisowej. Tu znajomego bardzo zaciekawiła tablica rejestracyjna Porsche. Przez chwilę próbował odgadnąć gdzie ten samochód jest zarejestrowany. Obstawiał Portugalię. W końcu zapytał kierowcy i otrzymał odpowiedź, że rajdówka jest z Madery.Właściwy rajd mieliśmy rozpoczynać od pierwszego oesu, w miejscu gdzie rajdówki jadą dwa razy. W międzyczasie znajomy dowiedział się, że musi być na drugim oesie na łączniku szutrowej szutrowym. Zaproponował, więc koncepcję wedle której na pierwszym oesie mieliśmy zostać na trochę ponad 10 załóg, a później pojechać na szuter. Przyjąłem ją z tym większym entuzjazmem, bo oprócz tego, że robiliśmy częściowo oes więcej niż zakładał plan, to jeszcze ku mojej uciesze mieliśmy zostać do Porsche :) Jadąc na oes mało brakowało, a mielibyśmy przygodę z sarną. Kiedy do niej dojeżdżaliśmy, to siedziała sobie spokojnie, ale gdy tylko się bardziej zbliżyliśmy to nagle postanowiła, że koniecznie musi przebiec. Widząc z siedzenia pasażera co się dzieje ostrzegłem kierowcę i nie trafiliśmy zwierzątka.Dotarliśmy we fragment trasy, który był zapętlony. Nie spodziewałem się wiele po tym miejscu, bo było dosyć wolne i do przejechania na okrągło, więc trochę się zdziwiłem widząc niektórych kierowców wchodzących bokiem. Niektórzy mieli też chyba problemy z właściwą ocenę stanu przyczepności, bo wyjeżdżali szerzej niż powinni. Zostaliśmy do drugiego przejazdu Porsche i dynamicznie przemieściliśmy się na łącznik szutrowy.
Przyznam, że oglądając go na street view nie oczekiwałem niczego nadzwyczajnego, ale to co zobaczyłem mnie zachwyciło - długi łuk z idealnym widokiem, bo stało się powyżej niego. Do pełni szczęścia brakowało tylko widoku na następującą tuż po szutrze krzyżówkę, na której też się trochę działo. Ale ten fragment zasłaniali inni kibice. Chyba mógłbym łapać całość przejazdu gdybym stał jeszcze wyżej, ale to miejsce niestety było już zajęte. Z zazdrością spoglądałem na nie podczas kolejnych przejazdów z nadzieją, że może zaraz się zwolni. Słysząc komentarze kibiców na temat krzyżówki i częściowo widząc co tam się dzieje w głowie zaczynał kiełkować pomysł żeby zostać tu na drugi przejazd z nastawieniem właśnie na wyjazd z szutru. Dodam jeszcze, że z czasem trwania przejazdu stopniowo przemieszczałem się pod prąd odcinka, gdzie spotkałem martenzyta (którego pozdrawiam). Pomysł zostania w tym miejscu w zasadzie został przyjęty przez aklamację, bo każdy z nas miał koncepcję na drugi przejazd. Jeszcze w trakcie trwania pierwszego przejazdu spotkaliśmy kolegę, który wybierał się na kolejną pętlę pod koniec pierwszego oesu. Dowiedzieliśmy się również, że oes ten jest skrócony od mety. Znajomy wymyślił, że skoro na poprzedniej pętli robiliśmy dwa oesy to teraz też tak możemy zrobić.
Wydawało się patrząc po nawigacji, że dojazd będzie może nawet po drodze asfaltowej. Ale kiedy dojechaliśmy okazało się, że to gruntówka z miejscami niezłym wyrypem. Mimo to znajomy odważył się przejechać. Dotarliśmy do miejsca gdzie po napędzaniu następował łagodny prawy. Jazdę na poprzedniej pętli zakończyła tu załoga Peugeota 106. Ja nie widząc w tym miejscu nic nadzwyczajnego poszedłem z prądem docierając do mety lotnej. Wyglądało na to, że oes jest znacznie skrócony. Ustawiłem się przy ostatnim zakręcie przed metą. Miejsce bez szału, ale za dużego wyboru nie było. Zaskoczony byłem jak szybko tu przejechał Grzyb i jak wolno później Kotarba. Kierowca Fabii cisnął do samego końca, podczas gdy Citroëna odpuścił już przed metą. Dla pewności zapytałem pani safety czy nie stoimy po mecie lotnej. Odpowiedź była przecząca. Ponownie zostaliśmy do Porsche. Miejsce było raczej słabe, ale, że to był kolejny nadprogramowy oes to nie było na co narzekać.
Wróciliśmy trochę na styk na szuter. Zgodnie z planem ustawiłem się na wyjściu z krzyżówki i nie byłem zawiedziony. Sawickiemu w Fabii Rally2 otworzyła się tylna klapa, Smółka w BMW na chwilę wjechał prawym tyłem do rowu, Sękowski bodajże stracił napęd, a Kuciński w Imprezie musiał mocno skontrować po wyjeździe z cięcia: https://youtu.be/YrIismeosZ0. Z czasem znowu przemieściłem pod prąd oesu, ale głębiej niż poprzednio - widziałem ze znacznej odległości wjazd na łącznik szutrowy. W pewnym momencie było słychać poruszenie wśród kibiców i zaraz pod nogami coś bardzo szybko śmignęło. Pewnie przepłoszony zając. Zostaliśmy chyba do Fabii Krysztowiaka i pojechaliśmy w okolice startu pierwszego oesu.
Tu ulokowaliśmy się w miejscu startu i jednocześnie zapętlenia odcinka, więc rajdówki widzieliśmy aż trzy razy. Nadzwyczajnego szału nie było, choć samochody efektownie wzbijały kurz. Kiedy powoli schodziłem z odcinka i schowałem się w bocznej uliczce to trochę postraszył mnie Kujawa w 208 R2, który na mojej wysokości chciał zawrócić. Okazało się, że pominął jedno okrążenie i musiał wracać. Nie zostawaliśmy do końca, tylko chyba po 2/3 stawki postanowiliśmy, że wracamy do domu. Zrobiło się zaskakująco późno, bo było po 17:00. Jeszcze z oddali widziałem dwa przejazdy przez mostek. Wyglądało na to, że w tym roku kierowcy chyba odważniej przejeżdżali to miejsce.
Pełny film z rajdu: https://youtu.be/-WRvKTHwop8
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » niedziela, 30 maja 2021, 21:22

Ecce Homo Šternberk 2021 - tylko sobota
W maju planowałem dwukrotnie wybrać się do Czech - na Rallysprint Kopna i na Ecce Homo. O ile Kopną z powodu braku szczepienia z żalem odpuściłem tak z wizyty w Sternberku bardzo nie chciałem rezygnować. Widziałem też przy okazji wyjazdu do Chorwacji, że na granicy nikt nie stoi. Zaplanowałem sobie, że w piątek jeszcze pojadę na rozpoznanie żeby na darmo nie zrywać się w sobotę rano. Wybrałem granicę w mało uczęszczanym miejscu i ku mojemu zadowoleniu nikt nie stał, a jadąc nawet nie do końca wiedziałem, że już jestem w Czechach.
W sobotę było tak samo, ale dawno się nie gubiłem, więc niedaleko u celu pojechałem źle. Do tej pory chyba niektóre skrzyżowania jeździłem trochę na czuja, ale tym razem intuicja mnie zawiodła. To w połączeniu z niespodziewanym objazdem we Vrbnie sprawiło, że czasu pozostało mało, więc kiedy się zorientowałem, że pojechałem źle, to od razu włączyłem nawigację. Trasa została wyznaczona przez Sternberk, a więc miałem zrobić koło względem tego jak zawsze jeździłem. To sprawiło, że dotarłem trochę na styk. Zaparkowałam niedaleko Lipinskego Oblouka, bo zwyczajowo chciałem stanąć na zewnętrznej tej szybkiej partii. Tu nastąpił zgrzyt, bo w tym roku stanie tam było zabronione. Próbowałem coś rozmawiać z safeciarzem lub stanąć dalej z prądem trasy, ale bezskutecznie. Zastanawiam się czy w przyszłych latach to miejsce będzie jeszcze dostępne czy raczej należy poszukać innej widowiskowej miejscówki. Podjazd treningowy za chwilę miał ruszać, a ja jeszcze nie byłem w jakimkolwiek miejscu, które nadawało się do nagrywania. Postanowiłem, że awaryjnie idę na poprzedzającą patelnię - Fajovą zatackę. Po drodze jeszcze spotkałem Fastera (którego pozdrawiam), chwilę porozmawialiśmy i zaraz podjazd zaczęły samochody historyczne, więc czym prędzej ruszyłem w dalszą wędrówkę. Dziwne było to, że w tym roku nie było samochodu, który zamykał trasę. Kilka samochodów niestety przegapiłem, choć tych godnych uwagi było może ze 2-3. Odniosłem wrażenie, że w tym roku było mniej ludzi, praktycznie wszyscy to Czesi. Niewiele samochodów podjechało i nastała długa przerwa. Jeden z zawodników zgubił olej i zdaje się zatrzymał się gdzieś na trasie. Kiedy podjazdy wznowiono spina zaliczył Pavel Kotek w BMW M3: https://youtu.be/KyxeMNadAVg Ku mojemu rozczarowaniu nie podjeżdżał Felix Pailer, który obok Karla Schagerla był jednym z powodów dla których nie chciałem opuścić Ecce Homo w tym roku. Po zakończeniu drugiej części podjazdu udałem się jezdnią na kolejną patelnię - Sojkovą zatackę. Tu zostałem na zjazd zawodników, a następnie zszedłem na partię, gdzie zawodnicy wychodzą bardzo blisko bariery i widoczny jest dojazd do patelni.
O ile do tej pory pogoda była w porządku, tak teraz w trakcie zjazdu pierwszej grupy kierowców pojawił się deszcz, który niedługo ustał, ale nim podjazd rozpoczęła druga grupa, to znowu zaczęło padać. Chmurki niewielkie, deszcz przelotny. Podjazd ruszył dopiero po ustaniu opadów. Nawierzchnia nie we wszystkich miejscach była mokra, bo pod drzewami było sucho. Ponownie do podjazdu nie przystąpił Pailer. Jak sprawdzałem wyniki podjazdów wyścigowych, to wygląda na to, że Felix może nawet nie przyjechał do Czech. Mam nadzieję, że przyjedzie może na Limanową lub na inny wyścig do Czech. Za to udało mi się złapać całkiem efektowny przejazd Schagerla: https://youtu.be/NVoYiIi-jhs Na trasie pojawiło się kilka formuł i szuflad, ale wyjechał samochód ratowniczy, który pełnił też funkcję informującą o zakończeniu podjazdu. Byłem pewien, że coś się stało na trasie, bo warunki do łatwych nie należały. Niestety i stety to było jednak zakończenie podjazdu, a więc ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu nie przystąpili do niego m.in. Merli, Faggioli, Trnka, Benes, Bormolini, Petit, Degasperi. Tego się nie spodziewałem, bo myślałem, że zawodnicy ci będą chcieli poćwiczyć jazdę na mokrym wobec niepewnej pogody w niedzielę.Podsumowując z wyjazdu jestem średnio zadowolony, bo przepadła jedna szybka miejscówka na rzecz wolnej. A jak już przyszło być na szybkiej to spadł deszcz i tyle widziałem w akcji czołówkę najszybszych zawodników. Po niemiłej niespodziance na zakończenie chyba do przemyślenia mam żeby za rok pojechać na dwa dni na Ecce Homo.
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » niedziela, 6 cze 2021, 10:51

Rally Žemaitija 2021
Aż do czerwca przyszło czekać na pierwszą rundę RSMP. Jako zwykły kibic z powodu obostrzeń pandemicznych nie mogłem normalnie pojechać na Litwę, bo mimo zrobionego testu na covid i tak wpadałbym w obowiązkową kwarantannę. Jedynym wyjściem byłoby zdobycie akredytacji, ale gdzie ja ze swoim kanałem na YouTube. Mimo to kolega poradził żeby wysłać wniosek akredytacyjny. Podczas jego wypełniania miałem wskazać jakie medium reprezentuję. Myślałem, że tu polegnę, ale kolega zaproponował żebym skontaktował się z portalem rally.pl czy by mnie mogli firmować, bo zdaje się, że od nich nikt nie jedzie, a dodatkowo subskrybują mój kanał i nawet kiedyś coś z niego udostępniali. Zgodzili się, ale pod jednym warunkiem, a mianowicie miałem robić relacje na żywo z oesów na ich fanpage. Powołałem się na wspomniany portal i jak na szpilkach czekałem na wiadomość o przyznaniu akredytacji. Po dwóch dniach dostałem potwierdzenie, a więc czekał mnie pierwszy rajd z kamizelką. Jeszcze tylko formalności w postaci testu na covid, zarejestrowania swojego przyjazdu i wystąpienia o odstępstwo na zwolnienie z kwarantanny na czas rajdu. Na rajd pojechaliśmy z trójką znajomych fotografów. Ja miałem wolne od nawigowania. Od rally.pl dostałem sprzęt do relacji na żywo: telefon z kartą, statyw powerbank i kable.Na granicy nikt nas nie zatrzymywał, więc chyba równie dobrze mogłem pojechać bez akredytacji.
piątek
Przed południem wybraliśmy się na objazd oesów. Przejechaliśmy wszystkie z wyjątkiem jednego. Następnie serwis i odbiór akredytacji. I wczesnym wieczorem jeden oes miejski. Miały być dwa, ale jeden odwołano. Odcinek bez rewelacji. Do tego tor przejazdu wytyczony był beczkami. Poszedłem kawałek pod prąd, ale natrafiłem na start, więc wróciłem na miejsce, od którego wchodziłem. Rozstawiłem sprzęt do relacji na żywo, chcę włączyć, a tam brak internetu. No to gorąca linia i wychodzi na to, że chyba dostałem telefon z kartą bez roamingu. Relacja pójdzie jak postawię hotspot, więc tak zrobiłem, ale po jakimś czasie połączenie się urwało. W międzyczasie kiedy coś próbowałem zdziałać z relacją straciłem kilka przejazdów. W końcu okazało się, że połączyłem się nie ze swoim telefonem, tylko omyłkowo z czyimś. Kiedy ogarnąłem połączenie ze swoim, to wróciłem gdzieś na około kilkanaście załóg przed końcem. Dodam jeszcze, że stawka ruszała w odwróconej kolejności. 
sobota
Rozpoczęliśmy długi dzień od drugiego oesu, gdzie zlokalizowana była hopa, na której organizator chyba myślał, że będą dalekie skoki. Jako pierwszy nadjechał Zala i było słabo. Drugi Marczyk skoczył zaskakująco odważnie lądując na przodzie. Później okazało się, że najdalej wśród zawodników, których widzieliśmy. Ogólnie hopa była rozczarowująca, bo nawet ustawione były tabliczki wskazujące odległości, ale zawodnicy odejmowali i wielu nawet się nie odrywało. Skoczyli m.in. Gabryś, Chwist i Roefler: https://youtu.be/7RhkyXo0LVo Relacja na żywo wyszła słabo, bo często przerywało połączenie.
Następnie ponieważ na pierwszej na pętli już nie byliśmy w stanie dotrzeć na żaden oes, to pojechaliśmy na serwis, gdzie chłopaki jeszcze porobili trochę zdjęć.Kontynuowaliśmy rajd na dwóch oesach, które były przejeżdżane dwukrotnie. Pierwszy z nich rozpoczęliśmy od strony mety. Znalazłem fajne miejsce pod kamerę i nie wiem czy równie dobre pod relację live, bo ciężko coś było dostrzec na wyświetlaczu. Dodatkowym plusem było to, że kurz nie leciał w moją stronę. Odpaliłem transmisję, ale chyba przerwało przed Zalą. Ponowna próba i znowu rwie, więc telefon do rally.pl z pytaniem czy próbować trzeci raz. Dostałem przyzwolenie na niewznawianie. Z czasem przemieściłem się na ostatni zakręt przed metą lotną i okazało się, że robi się tu niezły wyryp. Umówiliśmy się tak, że wracamy do samochodu i jedziemy na inne miejsce tego oesu, bo jego drugi przejazd miał ruszać zaraz po pierwszym. Schodząc jeden z kolegów zadzwonił z propozycją żeby na drugi przejazd ustawić się na zakręt przed lotną, bo ten wyryp wygląda obiecująco. My jednak nie przystaliśmy na to.
Pojechaliśmy, więc w inne miejsce, ale tam kolega, który pierwszy dotarł na miejscówkę zrewidował ją i ocenił jako cienką m.in. z powodu wysokiej trawy. Czasu do startu kolejnego przejazdu zaczynało się robić mało, a my mieliśmy wrócić w pierwotne miejsce. Na szczęście zdążyliśmy. Rozstawiłem sprzęt do relacji na żywo i na luzie czekałem na zerówkę. A tu nagle widowiskowo wpada Zala. Nie złapałem go kamerą ani na relacji. Na szczęście jeszcze wiele przejazdów było równie efektownych. Najgrubiej chyba przejechał Gorban w Mini WRC, który myślałem, że będzie dachował: https://youtu.be/Zh_ZtB2RbfE Relacja live wyszła cała, ale ponoć w bardzo słabej jakości.
Kolejny oes i znowu dwa jego przejazdy. Pojechaliśmy w miejsce, gdzie była bardzo szybka partia, ale został tam tylko jeden kolega. Mogłem zostać z nim, ale przerażała wizja przejścia około 2,5 km na inną miejscówkę, gdzie zaparkowany miał być samochód. Poszedłem, więc na łatwiznę i pojechałem w to miejsce z pozostałymi znajomymi. Miejsce bez szału, bo wąskie i wolne, ale chociaż blisko samochodu. Kiedy szykowałem relację na żywo kapnąłem się, że kolega ma kabel do powerbanku, który od niego pożyczałem. Słabo, bo live sporo baterii ciągnie. Kabel miałem dostać jak kolega do nas dotrze. Pierwszy przejazd telefon wytrzymał. Za to u mnie pojawiały się duże problemy z ostrzeniem kamery, przypuszczalnie z powodu kurzu.
Zastanawiałem się co zrobić z drugim przejazdem, bo nie chciałem chodzić daleko ze statywem później się wracać. Poszedłem, więc na łatwiznę i ustawiłem się na ten sam zakręt od tyłu. W międzyczasie kolega dostarczył kabel, ale mój telefon służący za hotspot też już się zbliżał do rozładowania. Relacja live poszła, ale po przejeździe około 30 załóg dostałem informację, że roaming został wyczerpany. Niezwłocznie zakończyłem relację, bo nie miałem zamiaru dokładać do interesu. Rajd zakończyliśmy na mecie rajdu około 22:30.Na granicy ponownie nikt nas nie zatrzymywał.
W przyszłości raczej nie chciałbym powtórzyć doświadczenia z relacjami na żywo, bo to praktycznie zupełnie wyklucza możliwość przemieszczania się po odcinku, co zazwyczaj zwykłem w miarę możliwości robić.
Pełny film z rajdu: https://youtu.be/dUjB-MXhJE8
Ostatnio edytowano wtorek, 15 cze 2021, 23:48 przez andrew88, łącznie edytowano 1 raz
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » wtorek, 15 cze 2021, 21:55

2. Marten Rajd Strzeliński 2021
Na drugi weekend czerwca przypadały aż trzy imprezy, które przynajmniej na papierze mnie interesowały - Rajd Strzeliński, Rally Masters Złotoryja i Airshow Margonin. Początkowo przymierzałem się do imprezy lotniczej, bo inny Airshow w Lesznie niestety pokrywa się terminem z Rajdem Polski, a chciałem przynajmniej jedno tego typu wydarzenie w tym roku zaliczyć. Za zrezygnowaniem z Margonina przemawiała duża odległość dojazdu (380 km), nieszczególnie powalający program (w Lesznie ma być o niebo lepiej), i późna pora zakończenia pokazów - 23:00. Jednak kiedy pojawiła się informacja o tym, że Chuchała zamiast Fiestą Proto przejazdy charytatywne ma wykonywać Fabią Rally2, to moja uwaga zwróciła się w stronę zdecydowanie bliższej imprezy.
Ostatecznie kierując się rozsądkiem wybrałem niedzielną wizytę pod Strzelinem. Nastawiłem się na trzykrotny przejazd oesu Kondratowice, bo tylko tam miał jeździć Chuchała, a do tego Pindel. Jako, że miałem niedaleko do oesu, to w sobotę wybrałem się na jego przejazd żeby wiedzieć gdzie i jak daleko chcę dotrzeć w niedzielę. Wytypowałem trzy miejsca, w międzyczasie zmieniając koncepcję na taką, że jednak zacznę od najbliższego miejsca.
W niedzielę na luzie bez wczesnego wstawania pojechałem na pierwszy przejazd, który miał ruszać o 10:00. Zjawiłem się na miejscu około 40 minut wcześniej, tak żeby nie przegapić przejazdów charytatywnych. Ku mojemu zdziwieniu na miejscu już było trochę ludzi. Rozpocząłem od podstępnej prawej dziewięćdziesiątki po dość długim napędzaniu. Nie ukrywam, że może trochę nieładnie liczyłem na jakieś przygody zawodników w tym miejscu. I nie pomyliłem się, bo kilka załóg miało w tym miejscu większe lub mniejsze problemy. Nie żałowałem, że to miejsce wybrałem na początek. Zestawienie co ciekawszych akcji z tego miejsca znajdziecie na dole relacji. Jedynego poważnego wyjazdu poza drogę Seicento nie nagrałem, bo facet mi stanął dosłownie przed nosem i sobie robił selfie, a ja stwierdziłem, że ok ten przejazd odpuszczę i nie będę kombinował z wysokim unoszeniem kamery. I w tym momencie wspomniane Seicento poszło prosto w pole, ale miękko, więc po wyjechaniu załoga kontynuowała jazdę. Dodam jeszcze, że tuż przed rozpoczęciem oesu koło mnie ustawiła się grupka dosyć hałaśliwych kibiców. Z czasem ograniczyli mi widoczność na dojazd do skrzyżowania, ale na początkowych załogach schylali się w trakcie przejazdów tak, że widziałem trochę więcej. Miałem tu kilka problemów z gubieniem ostrości przez kamerę. Przypuszczam, że przez tą grupkę kibiców, bo schylali się na krótko przed przejazdami i kamera nie miała wystarczająco czasu żeby wyostrzyć dalszy plan. Po zakończeniu pierwszego przejazdu z ulgą opuściłem to miejsce.
Po drodze pod prąd oesu spotkałem przedstawiciela Brodaczy, który jak się okazało zwijał się już do domu. Miałem w planie niemałą wędrówkę do miejscówki wytypowanej dzień wcześniej, ale niespodziewanie wcześniej trafiłem na fajną partię prowadzącą do wioski. Zapytałem jeszcze safeciarza czy było fajnie na pierwszym oesie. Kiedy uzyskałem odpowiedź, że tak, to postanowiłem tu pozostać. Początkowo stałem w polu za pokrzywami, ale jeszcze nim oes ruszył, to pojawili się kibice, którzy wygnietli praktycznie całą pokrzywę w okolicy i utworzyła się swoista strefa kibica z idealnym widokiem. Myślałem, że czekanie będzie się mocno dłużyło, ale koło mnie stanął chłopak jak się okazało z OesTeam, jego kanał: https://www.youtube.com/c/OesTeam/featured (pozdrawiam) i czas oczekiwania przeleciał jak z bicza strzelił. Tu wtrącę, że Chuchała wykonywał przejazdy charytatywne w Fabii w specyfikacji szutrowej. W pewnym momencie po przejeździe jednego z Seicento dało się słyszeć głuchy odgłos uderzenia, który kolega słusznie zinterpretował jako dachowanie niedaleko od nas: https://youtu.be/j-hj8O1gydQ?t=341 Zaraz został zarządzony wolny przejazd, a my poszliśmy zobaczyć co się stało, bo i tak każdy miał się przemieścić z prądem oesu na kolejne miejscówki. Kiedy dotarliśmy do miejsca wypadku okazało się, że z załogą jest wszystko ok, tylko z samochodu zrobił się trochę pickup. Dachowanie nastąpiło w miejscu, które planowałem jako kolejną miejscówkę, ale po zobaczeniu śladów jakie rajdówka zostawiła na skarpie niedaleko, której miałem zamiar stać i dodatkowo usłyszenia od safeciarza, że oes nie zostanie wznowiony dopóki ludzie stąd nie znikną, to z małym żalem stwierdziłem, że odpuszczam to miejsce. Stanę tam może za rok.
Awaryjnie wybrałem pierwszą miejscówkę, ale nagrywaną z innego miejsca tak, że rajdówki na skrzyżowaniu widziałem od przodu. Dwóch kierowców w BMW ku uciesze kibiców pokręciło bączki, niespodziewanie dwukrotnie pojawił się Laskowski w 208 Rally4 również w szutrowyn specu. Bardzo agresywnie w zakręt weszła załoga niebieskiego Seicento.
Podsumowując z rajdu jestem zadowolony, bo były całkiem fajne miejscówki, niemało akcji, a na dokładkę widowiskowi Chuchała i Laskowski.
Wspomniana kompilacja: https://youtu.be/JvUOJbPg940
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Re: Relacje z imprez okiem kibica

Postprzez andrew88 » środa, 23 cze 2021, 21:04

ORLEN 77. Rajd Polski 2021
Po roku przerwy ponownie można się było wybrać na Mazury, do tego zapowiadana obsada rajdu przewyższyła moje oczekiwania, więc zapowiadała się świetna impreza. Na rajd pojechaliśmy we trójkę z dwoma znajomymi fotografami. Za logistykę był odpowiedzialny kolega, więc miałem nie uczestniczyć ani w planowaniu miejscówek ani w nawigacji.

piątek
Rano wybraliśmy się po odbiór kamizelek przez znajomych. Później wizyta na serwisie i wyjazd na odcinek testowy. Zawsze ograniczałem na nim swoją penetrację do hopy, więc w tym roku chciałem pójść na początek bardziej wgłąb i z czasem trwania odcinka wrócić się na hopę. Podobnie chciał zrobić kolega, więc miałem plan pójść z nim. W pewnym momencie niespodziewanie zawołał mnie Faster (pozdrawiam), więc podszedłem się przywitać i chwilę porozmawiać. W tym czasie kolega zniknął, a ja stwierdziłem, że samemu niezbyt chce mi się iść, a do tego odcinek miał ruszać niebawem, więc pozostałem na hopie. Może za rok pójdę dalej.
Przy hopie taśm chyba nie było wcale, tylko tabliczki ze wskazaniem strefy zabronionej. Miało to swój skutek w postaci tego, że każdy stał jak chciał. Ze dwie pierwsze załogi udało się dosyć ładnie pociągnąć kamerą aż do zakrętu. Na początku gruby skok zaliczył Wróblewski, który po lądowaniu musiał się sporo napracować kierownicą żeby pozostać na drodze: https://youtu.be/USIqV7MEIw0 Po niedługim czasie naszło się tylu kibiców, że pozostało samo nagrywanie hopy. Dojeżdżające rajdówki były praktycznie niesłyszalne, a do tego dojazd do hopy zasłaniali kibice, więc pierwszych grubych przejazdów Łukjaniuka i Scandoli niestety nie nagrałem. Bardzo żałowałem, że nie ma taśmy, dzięki której kibice staliby tak żeby sobie nawzajem nie zasłaniać. Ze dwa razy prosiłem żeby mi odsłonięto widok na hopę i nie było z tym problemu. Aż nagle podczas skoku Bonato wszedł mi w kadr jakiś facet chyba psując nagranie. Również jego poprosiłem o przesunięcie się o krok, ale odpowiedział, że tego nie zrobi. Na nic była moja argumentacja żeby tak stanął, aby odsłonił widok. Sytuacja ta mocno podniosła mi ciśnienie. Kolejne nagranie przepadło. Rzuciłem mięsem i zmieniłem trochę pozycję do nagrywania. Myślałem, że wszyscy kibice rajdowi nie utrudniają sobie życia nawzajem, ale jak widać musiał trafić się ktoś bezkompromisowy i chamski. Zostałem w tym miejscu do ponownego przejazdu Łukjaniuka i po nagraniu Rosjanina od razu przeniosłem się na zakręt za hopą i w tym czasie niefortunnie straciłem przejazd Marczyka.
Na nowej miejscówce miałem widok na hopę od przodu i zakręt po niej. Nie było to dla mnie zaskakujące, bo widok ten wypatrzyłem w latach poprzednich. Tu miałem czysty kadr. Zostałem w tym miejscu na około 40 przejazdów kwalifikacyjnych. Ponownie nie nagrałem Scandoli, a poza tym Wróblewskiego, a przez własny błąd Gabrysia. Gryzain pojawił się u nas z dużym opóźnieniem, już po przygodzie. Słońce mocno dawało w kość, ale zostaliśmy z kolegą jeszcze na kilka przejazdów RSMP.
Później szybko w samochód, bo znajomy chciał zdążyć na wybór pozycji startowych, a mi słusznie polecił żeby udać na tor, aby złapać się na wejście. Po drodze zaliczyłem Orlen żeby uzupełnić zapasy płynów. Kiedy wchodziłem przed 18:00 na terenie toru ponoć znajdowało się tylko 50 osób, a limit mogących wejść wynosił 450. Dla kibiców wyznaczone było tylko miejsce na pierwszym zakręcie po starcie, więc niezbyt fajnie. Na plus organizatorowi trzeba zaliczyć to, że przed startem oesu tor został polany wodą, więc się nie kurzyło. Znalazłem optymalne miejsce, gdzie widziałem hopy z prostej startowej, ale miało ono jeden mankament, a mianowicie w pobliżu było mrowisko, więc niedługo mrówki zaczęły na mnie włazić powodując trochę dyskomfort. Zostaliśmy chwilę po przejazdach Rally2/R5 z ERC i wróciliśmy na nocleg.
Złożony film z piątku: https://youtu.be/rWXvMNMJjnk

sobota
Początkowo w planach przedrajdowych w ten dzień mieliśmy robić 15-20 załóg na pierwszym oesie, później przenosiny na trzeci w pętli, na którym mieliśmy być do końca. W drugiej pętli cały drugi oes i na koniec dnia jeszcze tor w Mikołajkach. Ostatecznie mieliśmy jednak zaliczyć dwukrotnie cały drugi oes w pętli - Olecko, a następnie tor.
Rozpoczęliśmy od całkiem atrakcyjnej miejscówki, gdzie było sporo widać w otwartym terenie m.in. przejście przez szczyt, które okazało się małą hopką. Najgrubiej poszli m.in. Solans i Gryzain, którzy nawet dwukrotnie skoczyli, ale pierwszych efektownych ich skoków niestety nie nagrałem. Dodam jeszcze, że ze 200 metrów za naszą miejscówką drogę na chwilę opuścił Lubiak, ale zaraz powrócił na trasę. Nadspodziewanie żwawo jechały chyba wszystkie Fiesty Rally3, oprócz węgierskiej. Z czasem przenosiłem w inne miejsca i z daleka nagrałem opuszczenie drogi przez Kocika: https://youtu.be/ELTG09U8KIc Kierowca Fiesty Rally2 powrócił na trasę tuż przed Roeflerem. Schodząc z oesu jeszcze widziałem Grzywacza, który chciał pojechać prosto na skrzyżowaniu i musiał cofać.
Po tym odcinku mieliśmy sporo czasu do jego drugiego przejazdu, więc na spokojnie pojechaliśmy do Olecka zjeść obiad.
Po posiłku wybraliśmy na hopę Rosochackie. Wchodząc na oes witaliśmy się z SOKOŁEM (którego pozdrawiam). Dwa lata temu pierwszy raz byliśmy na tej hopie i nie mogąc znaleźć sobie odpowiedniego miejsca stanąłem niezbyt fortunnie, bo skok widziałem zza drzew. Na ten rok miałem postanowienie żeby stanąć lepiej. Początkowo znowu się wahałem jak się ustawić żeby mieć lepszy widok. Ostatecznie zdecydowałem się na widok na hopę od przodu. Ludzi w tym miejscu oczywiście było niemało, więc nagrywałem z podniesionej do góry kamery, ale wyszło to całkiem fajnie. Najdalej chyba skoczył Łukjaniuk albo Gryazin, generalnie było trochę tych grubych lotów. Pod koniec stawki ERC chciałem zmienić pozycję do nagrywania tak żeby widzieć lądujące rajdówki od tyłu. Sprzyjało temu przerzedzenie po dalekim skoku Gryazina. Znowu nie mogłem znaleźć optymalnego miejsca i przez to niestety straciłem efektowny skok Pryczka. W końcu kucnąłem za jakimiś kibicami i zza nich nagrywałem, co nie było zbyt wygodne. Dlatego po kilku przejazdach odważyłem się stanąć przy drzewie i tu już widok miałem fajny. Niektóre ośki z ERC latały całkiem daleko. Po ich przejeździe nastała długa przerwa, a widząc dosyć późną godzinę zadzwoniłem do kolegi z pytaniem co robimy. Dostałem odpowiedź, że plan się nie zmienia, a więc zostajemy do końca, ale w tym układzie odpuszczamy tor. Dodatkowo dowiedziałem się, że przerwa wynika ponoć z tego, że na poprzednim oesie krowy wyszły na trasę. Warto było długo czekać na stawkę zawodników z RSMP, bo odwdzięczyli się oni dalekimi skokami. A chyba najdalej pośród wszystkich zawodników z ERC i RSMP poleciał Łata Adamem R2. Nieźle skoczyła również Załęcka. Po przejeździe jej lwiątka zszedłem z hopy. Po powrocie do samochodu dowiedziałem się o wypadku Erdiego z udziałem kibiców na Wieliczkach. Na noclegu widzieliśmy film z potrącenia kibiców przez Węgra. Nagranie wyglądało równie dramatycznie, jak i dziwnie.

niedziela
Początkowo planowany był na ten dzień pierwszy oes w pętli dwukrotnie, następnie wizyta pod Przasnyszem i na koniec meta rajdu pod Stadionem Narodowym. Jednak koncepcja się zmieniła na dwa razy oes pierwszy, a następnie Karowa. Zmiana wynikała z tego, że ponoć trasa oesu w miejscu, gdzie mieliśmy ewentualnie jechać została wyrównana i mocno straciła na atrakcyjności.
Dzień rozpoczęliśmy od wizyty na zakręcie znanym z czasów odcinka testowego w WRC, ale jechanym w przeciwnym kierunku. Miejsce, na którym byliśmy już co najmniej raz za czasów ERC. Miejsce bez nadzwyczajnego szału, a do tego kurz unosił się chyba wszędzie. Kiedy przejechała czołówka mająca większe dwuminutowe odstępy na starcie, to nierzadko przez brak wiatru kurz nie opadał, co utrudniało kierowcom jazdę, a mi czasami wręcz uniemożliwiało nagrywanie, bo kamera nie mogła złapać ostrości. Niezbyt byłem zadowolony z tej miejscówki.
W drugiej pętli ten sam oes, ale naturalnie w innym miejscu. Ponownie miejsce znane z poprzednich lat. Zakręt z wyrypem. Ponownie nie byłem nim nadzwyczaj zadowolony, bo nie było to nic nowego. Na plus trzeba zaliczyć, że prawie się tu nie kurzyło i stało się w cieniu. Może trochę tu dałem ciała, bo myślałem, że oes idzie w przeciwnym kierunku. Gdybym wiedział o innym kierunku to może bym się ociągał z wyjściem na oes i poszedłbym na hopę, którą znałem z testowego 2017. Pytanie jak tam by skakała czołówka w porównaniu z wurcami. Może jeśli za rok ponownie tu trafię to pójdę to sprawdzić. Zakręt z wyrypem nagrywałem mniej więcej do przejazdu Breena. Później postanowiłem pójść z prądem odcinka, bliżej miejsca, gdzie wchodziliśmy na oes. W pewnym momencie zawołali mnie koledzy, z którymi na dwa samochody jeździliśmy na oesy. Stanąłem, więc koło nich. Widok ponownie był cienki, bo praktycznie nic się nie działo. Do czasu przejazdu Łukasza Kabacińskiego, który dziwnie ustawił Fabię Rally2, jakby jechał samochodem RWD. Następnie wyjechał poza trasę i podczas próby powrotu  skierował się w naszą stronę. Mając w pamięci obrazki z wjechania Erdiego w kibiców od razu odruchowo się cofnąłem. Na szczęście kierowca zatrzymał rajdówkę, ale ją zgasił. Przez chwilę próbował odpalić samochód, ale bezskutecznie. W końcu pokazał nam żeby zepchnąć go do tyłu, co zrobiliśmy, bo Fabia stała w poprzek trasy blokując przejazd. Zdarzenie to udało się zarejestrować: https://youtu.be/v8JQDBVRTvs Szkoda załogi, bo podobnie jak Płachytka wyglądali szybko na oesach i do tego notowali niezłe czasy. Po przejeździe końcówki stawki pożegnaliśmy się z kolegami z drugiego samochodu, bo nas czekała jeszcze wyprawa do Warszawy, a oni zostawali na Mazurach do poniedziałku.
Wobec małej atrakcyjności dotychczasowych miejscówek trochę żałowałem, że odpuściliśmy Przasnysz. Pozostawała jeszcze Karowa, ale nie nastawiałem się, że uda się wejść na ten oes. Skoro przed rajdem czytałem, że potrzebne będą specjalne zaproszenia. Myślałem, że uda się jakoś stanąć żeby widzieć fragment odcinka.
To czego zobaczyłem na miejscu zupełnie się nie spodziewałem, bo nie dość, że dostęp do Karowej był zagrodzony przez wysokie ogrodzenia to jeszcze były do nich poprzyczepiane plandeki, które skutecznie uniemożliwiały zobaczenie czegokolwiek. Wspaniałe zwieńczenie jubileuszu rajdu. Znalazłem sobie miejsce, z którego miałem zamiar coś ponagrywać z wysoko wyciągniętej ręki. W międzyczasie kolega poszedł pooglądać rajdówki i załogi na przegrupowaniu. Po chwili dzwoni telefon i kolega mówi, że natrafił na miejsce, gdzie stoi się dosyć blisko trasy, a do tego plandeka jest poluzowana z niektórych zaczepów. Poszedłem tam, ale raczej z przekonaniem, że zaraz się wrócę. Ale jednak nie, bo kolega znalazł chyba najlepsze możliwe miejsce (chociaż ciekaw jestem jak wyglądały okolice wiaduktu, bo to moje etatowe miejsce w trakcie Barbórek). Żeby nie było to nadzwyczaj atrakcyjne też nie było, bo to po prostu ciasny nawrót, tyle że stało się blisko niego. Niebawem rozpoczęło się zapoznanie z trasą zza kierownic rajdówek. Podczas drugich przejazdów część kierowców próbowała wrzucać samochody na ręcznym. Marczyk chyba słysząc i widząc zgromadzonych kibiców zakręcił kilka bączków. Bardzo miło z jego strony :) Kiedy oes ruszył na ostro momentalnie plandeka opadła całkowicie na dół. Myślałem, że osoby z zabezpieczenia zaraz będą chciały ją ponownie zamontować, ale były w porządku wobec kibiców i złego słowa o nich nie powiem. Teraz będzie trochę o vipach, którzy albo wchodzili na oes nawet po przejeździe dziesiątego na starcie Łukjaniuka, albo opuszczali odcinek po przejeździe raptem kilku załóg. To pokazuje jak bardzo te osoby były zainteresowane rajdem. Do tego jeszcze podczas wchodzenia lub wychodzenia niejednokrotnie wchodzili mi w kadr. Zostaliśmy na oesie około pół godziny, bo koledzy chcieli jeszcze zdążyć na metę pod Stadionem Narodowym. Kończąc wspomnę jeszcze o ponownym widowiskowym kręceniu bączków przez Marczyka, tym razem na mecie. Za to, zdaniem sędziów, niebezpieczne zachowanie trzeci kierowca rajdu został ukarany finansowo, czego nie popieram.
Dodam jeszcze, że bardzo fajnie było posłuchać ponownie radia rajdowego, które świetnie współtworzy niepowtarzalny klimat tej imprezy.

P.S.
Na mecie Pan Borowczyk otwarcie mówił o tym, że rajd aspiruje do powrotu do WRC.
Ostatnio edytowano piątek, 9 lip 2021, 20:41 przez andrew88, łącznie edytowano 1 raz
Szukam wolnego miejsca na europejskie rundy WRC. Oprócz Szwecji i Walii.
Avatar użytkownika
andrew88
A6
 
Posty: 1105
Dołączył(a): sobota, 13 kwi 2013, 20:07
Lokalizacja: Oława

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Hyde Park

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości