Uffff... Nie chce mi się klepać w klawiaturę tak długo jak ty, dzióbku, więc odpowiem ogólnie.
Niestety ekonomia nie jest nauką ścisłą, jak sądziłem zanim poszedłem na studia. Dlatego możemy gadać do siebie do końca świata i i tak nikt nikogo nie przekona.
Jakze słuszne i rozsądne podejście... mówię poważnie...
J
a wierzę w:
- wyższość polityki fiskalnej nad monetarną w stymulowaniu rozwoju gospodarczego;
- wolny rynek i wolną konkurencję;
- bezwzględną wyższość własności prywatnej nad własnością państwową;
Ja z kolei nie skłaniam się ani całkowicie w stronę kalsycnych i neoklasycznych szkół, których poglądy doprowadziły do kryzysu w latach 30stych, ani do keyneistów, która to szkoła doprowadziła do zapaści w USA w latach 70tych. Z prawa elastyczności popytu i podaży wynika, że w znakomitej większości przypadków rynek nie dąży wcale samoczynnie do równowagi. Następna sprawa że równowaga moze być również na niskim poziomie, tak jest na Kubie, gdzie popyt równoważy podaż a całosć działa praktycznie jako rynek zamknięty. Rozsanie prowadzony i powściągliwy interwencjonizm państwowy rzadko bo rzadko, ale jest jednak potrzebny i nierozsadnym jest pozbawianie się przez państwo instrumentów do interweniowania. Tyle z mojej strony.
Nie będę się rozpisywał dlaczego, bo i tak powiesz, że teoretyzuję i o praktyce nie mam pojęcia. Na wyobraźnie powinny jednak działać przykłady...: USA, Kanada, Chile, Irlandia, Nowa Zelandia, swego czasu Hiszpania, ostatnio Republiki Bałtyckie a nawet Słowacja. No dobra, i tak wiem, że zaraz powiesz, że każdy z tych krajów ma swoje problemy, a poza tym to Polska ma swoją specyfikę i bla bla bla...
USA - przecież tam się uprawia interwncjonizm taki, ze u nas takiego nie było od czasu PRLu! Przecież tam sądy nakazują sie dzielić firmom jak ich pozycja zaczyna robić sie dominująca. Tylko wybór Busha na prezia powstrzymał podział Microsoftu, gdyby zwyciężył demokrata to by już dawno Gatesowi podzilili firmę! Nikt jakoś nie twierdził ze to jest zamach na konkurencję i wolny rynek, a wręcz przeciwnie, to był koronny argument żeby podzielić Microsoft, gdyż jego pozycja wykluczała jakąkolwiek konkurencję. W tej chwiloi u nas PIs usiłuje zapobiec fuzji DWÓCH NAJWIĘKSZYCH banków, no i to jest zamach... że już nie wspomnę że skarb państwa USA nie ma żadnych udziałów w Microsofcie, władza usiłowała nakazać całkowicie prywatnej firmie osłabienie swojej pozycji konkurencyjnej...
1. Poprawi się bezpieczeństwo, bo tak duże organizacje finansowe nie upadają ot tak... Interesy klientów są zabezpieczone wielopoziomowo, na niezliczoną ilość sposobów w wielu funduszach gwarancyjnych. Ale i tak najlepszą gwaracją jest wielkość kapitału w instytucji...
Niby tak, ale czy fucja Pekao i NBP jest w stanie aż tyle zmienić?
2. Widzisz, nie uważam że istanieje coś takiego jak niezależność oszczedności Narodu Polskiego. Obcy kapitał to nie kapitał Obcego, tylko kapitał międzynarodowy pomnażany od dziesiątków lat w jasnych celach. Te cele to maksymalizacja wartości organizacji oraz jej zysków
Otóź to... maksymalizacja zysków. Swoich zysków, Praktyka uczy ze to bardzo często stoi w konflikcie z interesem klientów i kontahentów, ta sprzecznosć jest niemal wpisana w tę ideę.
Dlaczego klient/wyborca miałby mieć polityczny wpływ na to co się dzieje w banku?!?!? To jakiś ideowy koszmar... Marksizm czystej wody! Nie będzie mi żaden karzeł Gosiewski tykał się moich pieniędzy!
jakoś znacznie mniej sie boję Gosiewskiego, niż makaroniarzy, którzy będą mieli w swoich łapach wiekszy kapitał niż NBP i zaczna rozdawać karty na rynku bankowym kierując się to co jest dla nich korzystne. Gosiewskiemu to przynajmniej na łapska bedzie patrzyła cała opozycja i kilka innych instytucji, makaronom to nie będzie miał prawa nikt spojrzeć nawet na rękawy. W tej chwili to spoko, Uni Credito Makaroni wydajesię być wiarygodną instytucja, ale podstawowa zasada w biznesie jest taka, zeby nigdy nie grać w otwarte karty.
Cytat:
Zwłaszcza przy Balcerowiczu który zaraz podniesie stopy procentowe...
Cytat:
Z pilnowania kursu pieniądza to akurat RPP wywiązuje się perfekt
Jadnym słowem - Balcerowicz musi zostać!
To akurat za dużo powiedziane, choć na pewno straszenie go trybunałami to też przegięcie. Balcera nie uważam za ekonomistę potrafiącego myśleć wielopłaszczyznowo, jak się na coś chłop napali to się tego trzyma jak by chodziło o cnotę doratającej córki, tymczasem ekonomia to przede wszystkim umiejętnosc dostosowania się do aktualnie panującej sytuacji. Trzeba wiedzieć kiedy interweniować, a kiedy pozwolić działać rynkowi samodzielnie, do tego trzeba wyczucia i ogromnego doświadczenia praktycznego, historia pokazuje że zarówno liberalizm jak i interwencjonizm mogą doprowadzic do kryzysu, klapki na oczach i przywiązywanie się do jednej tylko szkoły to duzy bład. Lee Iaccoca w czasach gdy benzyna była tania jak barszcz wprowadzał na rynek Mustanga, a jak nie byla tania to wymyślił rodzinnego Voyagera. Pieniądz nie ma rasy, religii ani orientacji. Ot, tyle.
Inna sprawa że nie bardzo widzę kogoś kto by to potrafił prowadzić racjonalną politykę gospodarczą, po prostu nie mieli się gdzie i kiedy nauczyć...