Ja to mialem tyle dzwonow w swojej karierze, ze kiedys mi nawet tato powiedzial, ze jak zobaczy jeszcze jednego siniaka na nodze, to dostane lanie
Ale bylo to dawno, dawno temu, jak sie zaczynalem uczyc jezdzic.
Pierwszy dzwon, ktory pamietam do tej pory mial miejsce w gorach. Wraz z wujkiem i kolega zjezdzalismy dosc trudna droga. Ja w pewnej chwili na malym luku stracilem panowanie nad rowerem i tak jakos dziwnie upadlem, ze przednie kolo mialo ksztal 8. Mi sie chyba nic nie stalo.
Drugi dzwon, nie grozny ale smieszny mial miejsce w tamtym roku, na tej samej trasie. Tym razem jechalem tylko z kolega, malo doswiadczonym. Puscilem go pierwszego, jednak w polowie drogi go dogonilem i sie chlopak zestresowal. Wpadl w dziure jakas, zaczelo go podbijac i trzymajac sie nadal roweru polecial 5m w "przepasc". Zatrzymal sie na jakims drzewie, caly pocharatany malinami czy czyms. Ja jak widzialem, ze bedzie mial dzwona zaczalem sie smiac (jadac) i na tej samej dziurze sie wywalilem, jednak ja zostalem na trasie. Nic sie nam nie stalo, ale bylo very funny
Trzeci dzwon byl niedawno. Bylo cieple lato, choc czasem padalo, duzo sie jezdzilo i wypadkow mialo...
Tym razem bylem z doswiadczonym kolega. On pierwszy raz jechal ta trasa, dlatego ja musialem jechac pierwszy. Szutrowa dwupasmowka, ktora przedziel pas trawy. Dosc dluga prosta i niewinny prawy zakret. Rozpedzilem sie jak glupi, bedac pewnym, ze wyrobie. Kolega zaraz za mna. Zbliza sie zakret, wiec zaczalem hamowac. Hamulce byly chyba slabe, bo nie wyhamowalem i z dosc duza predkoscia polecialem centralnie w jeden, jedyny krzaczek na tym zakrecie. Gdyby go nie bylo nic by sie nie stalo, bo pojechal bym w pole. Pech chcial, ze tym krzakiem byla roza. Zdazylem tylko powiedziec "kur**" i w mgnieniu oka znalazlem sie na rozy. Kolega rowniez przywalil w roze. Pozniej mial do mnie pretensje, bo jakby wiedzial, ze tu jest zakret, to by zwolnil
Ale poprawilem mu humor, pokazuj swoja twarz, w ktorej byly kolce...
Wiecej pozadniejszych dzwonow nie pamietam. Teraz zaczela sie zima, wiec jest ostro. Kilka razy juz lezalem na lodzie. Na moje usprawiedliwienie mam to, ze z tylu mam, jak to ktos wczesniej okreslil, slicka. Jednak nic dziwnego, skoro gdy tylko jestem na rowerze i na trasie lezy odrobinka piasku, ide pieknym slajdem. Zreszta jak nie ma piasku tez ide slajdem
Mimo tego opone zmieniam 3x na rok. Tylnia oczywiscie. Bo na przedniej jezdze juz 4 lata ! A rafki to zmieniam co kwartal
Teraz troszke o moim WuRCu, ktory oklejony jest w barwy RallyFoto.pl. Kiedys byl to XTR, jednak teraz zostalo tylko kilka elementow z XTRa (np. piasty, manetki). Rama gruba, aluminiowa, rogi Scott. Oczywiscie na pedalach znajduja sie noski, bez ktorych nie wyobrazam sobie teraz jazdy. SPD jeszcze nie probowalem. Rzecz jasna nie mam takich ..., jak nozka, blotniki (choc podobaja mi sie, ale tylko te ozdobne), a bron boze swiatelka odblaskowe ! Ostatnio zakupilem sobie swiecace wentyle, ktore wieczorem wyglada zaczepiscie. Polecam kazdemu:
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=71269203.
No i to chyba tyle. Ale sie rozpisalem, najprawdopodobniej moj najdluzszy post na tym forum
Ponizej zdjecie z lipca/sierpnia.