Wczoraj było moje pierwsze MEGA na Poweradzie i od razu się przekonałem, że BikeMaratony Grabka to łatwizna
Na zjeździe z Borówkowej dostałem kompletnie w tyłek i musiałem chwile podchodzić pod ostatni podjazd, bo mnie skurcze złapały. Na szczęście zdobywane z kolejnymi wyścigami doświadczenie przełożyło się na to, że mnie kompletnie one nie zablokowały.
W OPEN byłem 284. Na mecie był przez chwile malutki niesmak, że w 3 h sie nie zmieściłem.
A i jeszcze jedno. Żałuje, że nikogo nie było z kamerą przy tym zwalonym drzewie na samej końcówce, bo by ciekawy i śmieszny film z tego wyszedł
No i pozdrawiam
wrx'a, którego spotkałem na stracie