Zmęczenie (???) za kierownicą.

Tematy trochę mniej związane z motoryzacją, jednak to forum nie służy do nabijania postów. Proszę zapoznać się z regulaminem na forum ogólnym.

Moderator: SebaSTI

Zmęczenie (???) za kierownicą.

Postprzez PLayer » wtorek, 1 lis 2005, 23:19

http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,15397 ... forum.html

Specjalnie podałem linka do wypowiedzi internautów, nie artykułu.
Przyznam się że miałem kilka razy to co opisują ci ludzie...
A Wy?
Avatar użytkownika
PLayer
N3
 
Posty: 441
Dołączył(a): środa, 11 cze 2003, 17:41
Lokalizacja: Będzin (obecnie Lincoln UK)


Postprzez psz » wtorek, 1 lis 2005, 23:37

Otoz wlasnie, zwlaszcza na dobrze znanych mi odcinkach drogi czesto mam tak, ze przejechalem np. skrzyzowanie (na ktorym np. skrecalem!) i potem zauwazam, gdzie jestem i nie wiem, jak tam dotarlem... (ale chodzi mi o krotkie odcinki, gora 300-500 metrow)

Mysle, ze gdyby wiazalo sie to z tym, ze zapominamy wowczas jak jedziemy i tracimy kontrole nad autem, konczyloby sie to tragicznie. Mysle, ze jest to zjawisko podobne troche do deja'vu (czy jak to sie pisze, nie znam francuskiego, w kazdym razie czyta sie "deżawi" ;-) ). Przeciez nieraz mamy wrazenie, ze przezywana sytuacja kiedys nam sie snila, ale tak naprawde wcale tak nie bylo, mamy tylko cos popieprzone wtedy ze swiadomoscia...

Sam czesto sie nad tym zastanawiam, ja kto jest z tymi "transami"... Zdarza mi sie to nawet wtedy, kiedy nie jestem wcale zmeczony, nie tylko w samochodzie, ale tez na nartach.

Jesli nawet mamy w takim transie kontrole nad autem, to jaki jest wtedy zcas naszej reakcji itd.? Czy w ogole zareagujemy wtedy na niespotkana do tej pory na tej trasie przeszkode?

A co do zwyklego zmeczenia za kolkiem, dla mnie najgorsze jest wtedy, gdy robi sie ciemno, kiedy slonce zachodzi, po prostu marzy mi sie moje cieple wyro ;-)

Pozdro!
"měl bych se smát ale mám úsměv Mikymauze"
Avatar użytkownika
psz
A5
 
Posty: 671
Dołączył(a): piątek, 21 mar 2003, 15:32
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Postprzez Max9 » środa, 2 lis 2005, 19:15

nie pamietamy drogi bo nic sie nie dzialo. Jakby cos sie stalo, albo bysmy zobaczyli kogos znajomego to by nam to utkwilo w pamieci. Po co masz pamietac kilometry pustej drogi. To jest naturalne. Nie odtworzysz w pamieci 100% trasy jaka przebyles.
Avatar użytkownika
Max9
A5
 
Posty: 695
Dołączył(a): wtorek, 24 wrz 2002, 17:50
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez bullitt » wtorek, 14 lut 2006, 01:23

Ja przejeżdżamrocznie ponad 70 tysięcy km. Trasę Warszawa - Kłodzko (440km) znam na pamięc a zazwyczaj jeżdżę w nocy. W dzień nie ma czegoś takiego jak jazda w transie, bo cały czas trzeba zwalniać, hamować, przyspieszać, wyprzedzać i pytać na CB gdzie stoją. W nocy to wygląda trochę inaczej. Rzeczywiście jest coś takiego ale ten stan niebezpiecznie zbliza sie do niekontrolowanego zaśnięcia. Kilka razy to miałem. Na pamięć znam każdy milimetr drogi, więc pewne rzeczy robię automatycznie. Ostatnio złapałem się na tym, że nawet nieświadomie jadę dziwnym torem bo wiem, gdzie jest dziura albo koleina. Pamiętam jak dojeżdżałem kiedyś do Warszawy, była 5 rano (najgorsza pora do jazdy, bo świta). Prosta droga, a ja nic, jadę sobie. I nagle, nie wiadomo skąd stają mi przed maską dwa lisy. Szybkie hamowanie do oporu i nagłe rozbudzenie. Może właśnie w tym momencie na ułamek sekundy "przysnąłem" albo po prostu byłem w tym "transie". Gdyby nie te lisy, pewnie bym jechał dalej i może się zabił. Dwa małe stworzonka nie wpisały się w obraz drogi, który znałem na pamięć i właśnie to mnie rozbudziło.
Przestraszyłem się. Do tamtego momentu nie wyobrażałem sobie jak można zasnąć za kierownicą. Jednak można. Tego nie da się kontrolować, to przychodzi samo. Od tamtej pory zawsze jak czuję, że nie dam rady zjeżdżam na stację i walę w kimę. Przykład. Jechałem w drugą stronę - do Kłodzka. Godzina 23, ale jadę dalej, poczułem się zmęczony więc zjechałem na półgodzinną "kimę". Ustawiłem budzik. I co? I spałem jak dziecko w samochodzie do 8 rano. 9 godzin snu jak zabity. Nie ma co ryzykować. Mówię wam.
Mniej pisać, więcej czytać, a jeśli pisać, to tak, żeby inni czytali...
Avatar użytkownika
bullitt
N3
 
Posty: 288
Dołączył(a): czwartek, 13 lis 2003, 00:56
Lokalizacja: San Francisco

Postprzez rutino78 » wtorek, 14 lut 2006, 02:08

mysle ze jechałes cały czas ok. tylko lisy uswiadomiły ci, że robisz to tak rutynowo, ze tego nie rejestrujesz. to już bliżej snu.
podobno tak często jezdzą kierowcy tirów, nie pamiętaja całych fragmentów drogi, którą znają na pamięć. bo jednak nie zasypiają, inaczej codziennie ("conocnie") słyszelibysmy o katastrofie z tirem.
mój brat miał taki wypadek. nad ranem ktos włączył się do ruchu. on go stuknął, były slady hamowania a bracik tego nie pamietał. czyli niby jechał bo nie zjechał z drogi ale refleksu zero.
podziwiam jesli umiesz zjechac i spac. ja to niestety do tej pory na ambicje to brałem. ale mi takie trasy zdarzają sie rzadko
rutino78
N3
 
Posty: 342
Dołączył(a): czwartek, 14 lip 2005, 22:17
Lokalizacja: Żory

Postprzez bullitt » wtorek, 14 lut 2006, 02:15

Może i 440km to nie jest dużo dla zawodowych kierowców, ale jak się wsiada w auto zaraz po ciężkim tygodniu w robocie i w dodatku pogoda jest do dupy to nie ma siły. Kiedy jadę "na świeżo" mam swój czas, w którym zazwyczaj się mieszczę +/- 10 min., ale coraz rzadziej mam okazję "delektować się jazdą". Jadę, bo muszę (czasami trzeba się w domu pojawić, nie?;) a i warunki nie trafiają się najlepsze. Bywa, że jadę nawet 7 godzin. Wtedy nie ma siły, ale "spanko" rozwiązuje wszystko. Też kiedyś brałem to na ambicję, ale dałem sobie spokój. Szkoda zdrowia. Pzdr :wink:
Mniej pisać, więcej czytać, a jeśli pisać, to tak, żeby inni czytali...
Avatar użytkownika
bullitt
N3
 
Posty: 288
Dołączył(a): czwartek, 13 lis 2003, 00:56
Lokalizacja: San Francisco


Powrót do Hyde Park

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości