Wróciłem. Dzięki za trzymane przez was kciuki!
Rozpoczęlismy oczywicie od "prologu", jednak w moim przypadku nie była to tak przyjemna sprawa, bo ostatnie niepowodzenia miały miejsce właśnie tam, na placu (na 99% dobrze robionych manewrów, ten 1% przypadał akurat na egzamin).
Obsługa techniczna pod maską była ok, tylko płyny więc wszystko cacy. Potem wsiadłem, ustawiłem fotel lusterka itp. Myślę sobie "jestem gotów". Egzaminator otworzył drzwi i zapytał mnie co jeszcze świecacego z tyłu mam oprócz świateł- wiadomo, podświetlenie rejestracji. Potem powiedział że musze sprawdzić jeszcze coś związanego z bezpieczeństwem jazdy. Ja gały
, bo myślałem że już wszystko zrobiłem, okazało sie że chodziło o klakson
(przypomniałem sobie w ostatniej chwili, kto normalny sprawdza przed każdą jazdą klakson...ale mniejsza z tym). Phew, to by dopiero było, jakbym poległ na takiej głupocie... Łuk do przodu OK, do tyłu tez w porządku, nadzwyczaj blisko prawej, ale zaliczone bezapelacyjnie. Podjeżdżam pod górkę i co? Okazuje się że mi noga na pedale sprzęgła skacze!
Byłem święcie przekonany że czułem kopanie na sprzęgle, rytmiczne i dośc silne, mimo to górka zaliczona. Powiedziałem o tym egzaminatorowi, ten sprawdził, ale jak sie okazało to było z nerwów (ustąpiło na mieście)
. Dobrze że sie nie wkurzył za to, noga latała mi tak pewnie przez to że tą lewą mam po kontuzji.
Miasto bez przeszkód, nie popełniałem błędów technicznych no ale nie byłbym sobą gdybym czegoś nie odwalił
. Egzaminator kazał skręcić w lewo, to skręciłem, ale na następnym skrzyżowaniu tuż za nim
ale machnął ręką bo uliczka mało widoczna, późno sie odezwał(to nie był fajw mines
). Już prawie zrobiłem to samo drugi raz w innym miejscu(jakoś cicho powiedział), jednak powtórzył w porę i wjechałem jak trzeba
Dyktował trasę troszeczkę jak Maciej Wisławski z takim teatralnym akcentem
. Dojechaliśmy do ośrodka, zaparkowałem, już czułem że pewnie jest dobrze, w przeciwnym wypadku wracałbym jako "pilot".
Egz: "No to w takim razie wynik pozytywny"
ja:
Egz: "Po co tylko było sie tak denerwować, przecież ma Pan takie męskie imię(Arnold) jak ten aktor z telewizji, trzeba byc twardym jak on!
" Więcej uwag nie miał
Jeszcze dwa tygodnie i będzie mozna uprawiać balet na śniegu na legalu