przez Slee_ » środa, 7 wrz 2005, 19:59
kinga16
pomóżcie mi!!!!!!!!!!
Zaczęło się bardzo niewinnie. Otóż złożyło się, że akurat zostałam sama w domu i mi się zachciało,
a że nie mam chłopaka, to się zaspokajam czymkolwiek: wibratorem, ogórkiem, itp. Jednak dzisiaj
postanowiłam się zaspokoić czym innym. Z rana było w domu sprzątanie. Mama zostawiła odkurzacz i
pojechała po nowe worki. Jako że odkurzacz przyciągnął mój wzrok, postanowiłam sobie ulżyć rurą
od odkurzacza. Taka długa i szeroka... No więc rozłożyłam nogi i zaczęłam sobie wsadzać tę właśnie
rurę od odkurzacza... Było cudownie. Jednak w pewnym momencie zauważyłam, że nasz kot Mruczuś
szwęda się obok odkurzacza, ale nie przejmowałam się tym, a tylko zaczęłam sobie wsadzać rurę
jeszcze głębiej. No i w pewnym momencie stało się coś strasznego. Mruczuś położył się na
odkurzaczu na przycisku "power", a że odkurzacz był podłączony do prądu, natychmiast się
włączył! Ciąg był taki silny, że nie mogłam sobie wyciągnąć rury! Próbowałam z całych sił,
ale nic... Wszystko dlatego, że ja jeszcze nie jestem dość silna, a odkurzacz, jako że mamy
duże mieszkanie, jest bardzo duży i ma dużą moc. Krzyczałam do Mruczusia, aby jeszcze raz
nacisnął przycisk, ale on się przestraszył mojego krzyku i uciekł. Nie mogłam nic zrobić...
A odkurzacz wciąż ciągnął i ciągnął... I w pewnym momencie poczułam straszny ból i coś jakby mi
się rwało... To odkurzacz zaczął wciągać moje jajniki... Strasznie mnie to bolało i straciłam
dużo krwi. W wielkim cierpieniu doczłapałam się nieco bliżej odkurzacza i z całej siły walnęłam
nogą w przycisk "power". Uff, udało się... Wyłączyłam odkurzacz. Ale ból nie pozwalał mi myśleć,
co dalej. Przecież straciłam jajniki! Co ja biedna mogłam zrobić? Zrobiłam tylko to, co powinnam
w pierwszej kolejności: wzięłam tabletki przeciwbólowe, wytarłam krew gazikami i kopnęłam bardzo
mocno Mruczusia w tyłek. Na koniec opróżniłam worek od odkurzacza i zauważyłam tam swoje jajniki.
Ach, jaki to był żal tak je wyrzucać do kosza, ale cóż... Były totalnie postrzępione, żadnego z
nich już użytku... Pożegnałam się z nimi do końca życia. Wstydziłam się iść z tym do lekarza, a
sama nie mam pomysłów na pozytywne rozwiązanie swojego problemu. Mama to by mnie tylko
skrzyczała... I teraz zwracam się z prośbą do Was: co mam zrobić??? Skąd wziąć nowe jajniki i
kto mi je wstawi??? Będę bardzo wdzięczna za wszelkie opinie i porady. Pozdrawiam, Kinga.