Z moich durnych przygod opisze tak moze najkrotsza do opisania... Wracalem lanosem z imprezy (spoko, nic nie pilem
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
), grudzien, pierwdza w nocy, taki chyba troche szron na drodze byl, slisko w kazdym razie... W Katowicach na Wełnowcu na skrzyżowaniu ulic Słonecznej i Józefowskiej jest taki niepozorny zakret, nie jest pod duzym katem, ale nie jest tez nic a ni zaokraglony, taki kanciaty bardzo, nie pamietam ile jechalem, w kazdym razie z przeciwka droga wolna, a ja sobie za bardzo przycialem, przytarlem kolpakiem o kraweznik i tak naprawde niezle wyrzucilo mnie na zenetrzna, prosto na latarnie, jakims cudem udalo mi sie przed nia wybronic... A za latarnia byl chodnik a za chodniekiem cmentarz od razu...
I chyab tej samej nocy jechalem juz przez swoja dzielnice, mamy taka bardzo ciasna 90tke z zewnetrznym profilem, ale jest tam w sumie potem gdzie wypuscic auto i prawie na wprost (prawie, bo moze 3-5 metrow za zakretem) jest wyjazd z parkingu i postoj taksowek... Chcialem sobie tam ambitnie auto zlamac lewa noga, bez recznego, ale ze wtedy (bo nie wiem czy juz 18stke wtedy mialem w ogole... to pare lat temu bylo) umiejetnosci zbyt wielkich nei posiadalem, lanos na tym lodzie pojechal prosto, lecialem przez chwile na kraweznik, na szczescie na tropche przed kraweznikiem byl snieg i udalo mi sie go minac i zatrzymalem sie moze ze 3 metry przed czekajaca na postoju taksowka... Pan taksowkarz podniosl tylko glowe znad gazety i taka ni to zdziwona, ni przerazona mine zrobil, ja cofnalem i pojechalem dalej...
Potem w sumie juz wiecej trenowalem i normalnie na ulicach poza jedna duza ryba w favoricie na sniegu przy secie na blacie nie mialem... Ale przy tej rybie juz nie myslalem sobie, ze jestem glupi, bo po prostu facet nie chcial sie dac wyprzedzic, a ciagle jechal 50 km/h po prawym, czarnym pasie drogi Ktowice-Bielsko, jak bylo mniej sniegu na lewym to sie wkurzylem i zabralem sie do wyprzedzania, ale on ciagle przyspieszal i tak do sety doszlo, a mialem wtedy letnie opony (z tylu nawet 12-letnie, Barum Economy chyba fabrycznie w tamtej favoricie zamontowane) i sponiewieralo mnei z 3ma pasazerami na pokladzie naprawde niezle, bo snieg sie zrobil kopny, na sczescie pan obok na ten widok zwolnil i mnie laskawie wpuscil przede mnie... Czasem nie trzeba duzo zeby naprawde kogos narazic...