WRC: ja zainwestowałem w motoryzację, Groclin i Dębica, Groclin kupowałem jak stał po 33 PLN a Dębicę po 45, Dębicę w porę spławiłem , po 120 PLN, z Groclinem przedobrzyłem, myślałem że jeszczy do 90 dojdzie, ale w zeszły piątek na dogrywce mocno w dupę dostał

ale i tak jestem do przodu jak cholera

ale hitem sezonu chyba jest Kopex...
Fluff: z aluminiakiem może być problem, jak coś takiego połamiesz to dupa blada. No, ale za czasów kiedy używałem Rometa to pamiętam że spawałem go we wszystkich chyba możliwych miejscach, pod koniec to był obspawany jak rajdówka klasy WRC
!ADI! 90

Respect... Moją obecną maszyną bałbym się rozwinąć więcej niż 60, ma full zawias na teren, dosyć miękki, i przy takich prędkościach w zasadzie nie czuć po czym się jedzie. Na stalowej rometowskiej sztywnej ramie to bym mógł pociągnąć więcej, było dokładnie czuć co się dzieje, ale miała już sporo kilometrów w kościach więc nawet nie próbowałem zakładać gładkich opon i sprawdzać ile da się tym pojechać.
wartek: a propos przerzutki to miałem ostatnio niewiarygodną przygodę, nie wiem jak, ale odkręciło sięgórne kółko od wózka. Żeby było śmieszniej to od nowości nic nie ruszałem, oprócz standardowej regulacji. Teroretycznie nie powinno nic takiego się zdarzyć, ale się zdarzyło i zupełnie unieruchomiło mi to rower 10 KM od domu.
Jeśli chodzi o wypadki to poważne miałem dwa, raz jako gówniarz wjechałem na ucho na skrzyżowanie prosto pod malucha, na szczęście jechał wolno, a jechałem na wysokiej kolarzówce, pedał po stronie w którą uderzył miałem akurat u góry, nie walnął we mnie tylko w rower, skończyło się na strachu i pogiętej masce kaszla. Drugi miałem niedawno, 4 lata temu, hamowałem przed przejazdem dla rowerów, hamulec był typu V-brake ale ze zużytymi klockami, hamował ju słabo, trzeba było mocno ciągnąć za dźwignię (zużyte cienkie klocki odginały się do tyłu tak że hamował tylko środek klocka) , ale chwilę wcześniej była kałuża i zamoczony zadziałał jak żyleta (normalnie mokry działa gorzej, ale przy mocno zużytych klockach wszystko jest inaczej), było dachowanie przez przód, wybiłem sobie łokieć. Od tego czasu zawsze zakładam dobre klocki...
Skoro tak już gadamy o rowerach (w sumie to temat bardzo zbliżony do rajdów, zobaczcie ile rajdowców jako hobby wymienia rower górski) to może każdy pochwali się co ma? Ja mam wynalazek pod tytułem Vission Ion, produkuje to ta sama firma co typowo "pierwszokomunijne" syfy Grand, jednak z części na światowym poziomie. Nie zmienia to faktu że nie jest to dobry rower. Kosztuje 1800 PLN i jak za te kwotę oferuje dużo, jednak sporo zostaje do zrobienia we własnym zakresie. Co najważniejsze ma bardzo dobrą ramę, aluminiowa, solidna, bez szemrania wytrzymała mi już 5000 KM katowania. Porównywalna lub niewiele ustępujca klasą giantowi za 3000 PLN. Tylne zawieszenie jest czteropunktowe, konstrukcja wzorowna na zjazówkach, główne mocowania na łożyskach, pozostałe na teflonie, przeni widelec taki średni, RST Gila TL, trochę za wolny, osprzęt Acera/SRAM 7.0 , hamulce V brake. Jednak diabeł tkwi w szczegółach, z tyłu seryjnie była tylko sprężyna na prowadnicy, amortyzator trzeba było dokupić, sprżynę zresztą też, bo ta co była w serii okazała się za twarda jak przyszedł dumper, następnie korbowód, nie dali Acery tylko jakiś syf podobny do Altusa, nie ma on mocowania zębatek na ramionach tylko sa one zapieczone na osi korbowodu, kto miał do czynienia z altusem ten wie dokładnie jak długa jest żywotność czegoś takiego, praktycznie żadna. Osobna kwestia to oś korbowodu, nie było kasety kompaktowej tylko zasrane miski. Takiej polityki na prawdę nie rozumiem, oszczędzili na tym góra 20 PLN a w oczach kogoś kto sporo wie o rowerach (nikt kto się nie zna na rzeczy nie kupi takiego roweru) to poważny mankament. Po 9 miesiącach eksploatacji szlag trafił łożyska w kierownicy, reklamacji oczywiście nie uwzględnili, nie trafiło do nich tłumaczenie że nawet we włoskim shicie te łożyska są trwalsze niż cały rower... No cóż, następna stówa poszła się kochać, ale założyłem teraz igłowe FSA, praktycznie niezniszczalne... co zmieniłem to manetki. Nie wiedzieć czemu wszystko dali shimanowskie, ale manetki i dźwignie hamulcówa SRAM 7.0. Klamki są OK, ale do tych gripshiftw ponad rok nie mogę się przyzwyczaić. Do tej pory korzystałem z rapid fire, i szybko wywaliłem te GS... Gripshift wymaga zbyt dużej precyzji w obsłudze, co w trudnym terenie nie zawsze jest możliwe, poza tym zdarzało mi się że jak trzymałem mocno kierownicę na wybojach po mocniejszym udrezeniu niechcący zmieniłem bieg. Ale o najgorszym jeszcze nie powiedziałem: totalnie niechlujny montaż, mimo że w instrukcji piszą że rower jest gotowy do jazdy to zapewnienie to jest tyle warte co papier na którym je napisano. nic nie chciało działać dobrze, serwis migał się od gruntownego przeglądu, tylne zawieszenie, przedni widelec, koła, trzeba było samemu rozłożyć i poskładać to jeszcze raz starannie. Precyzja obca jest polskim producentom. Smar był tylko w tylnej piaście, z przodu była susza, w kierownicy też, zawias tylny był krzywo zmontowany, nie miał prawa dobrze działać. Reasumując: jeśli ktoś potrafi sobie sam serwisować rower to może być coś dla niego, dobra rama, w miarę niezły widelec (mógłby być szybszy) fajna kierownica, full aluminium, w miarę niezły osprzęt, to sporo za kwotę jaką za niego wołają, jednak jeśli ktoś nie umie sobie z tym dać rady to zdecydowanie odradzam, przy takim montażu bez ingerencji własnej i bez doinwestowania pojazdu w zasadzie będzie to kupa złomu, który do jazdy w terenie nie będzie się nadawał...